czwartek, 18 września 2014

Wieczory z „Katem”

W końcu, po wielu latach od śmierci Huberta Jerzego Wagnera, ukazała się jego biografia. Długo trzeba było czekać na książkowe wspomnienie tego wybitnego szkoleniowca, ale okazało się, że było warto. „Kat” to świetna opowieść o ambitnym sportowcu, wielkim trenerze i skomplikowanym człowieku, ale też dogłębnie przedstawiona historia najlepszej drużyny w historii polskiej siatkówki.

Przez lata zastanawiałem się, jak to się stało, że nikt dotychczas nie zdecydował się napisać książki o Hubercie Wagnerze? Podczas gdy inni wybitni szkoleniowcy, tacy jak Kazimierz Górski czy Jan Mulak, doczekali się nawet kilku pozycji na swój temat (lub sami chwycili za pióro i napisali o sobie), o trenerze, który doprowadził polską reprezentację siatkarzy do mistrzostwa świata i olimpijskiego złota, nie wydano nic. Kiedy więc usłyszałem, że powstanie biografia Wagnera, wiedziałem, że muszę po nią sięgnąć. Tym bardziej, że autorski duet wydawał się dobrany idealnie – Krzysztof Mecner, świetny dziennikarz i wielki znawca siatkówki oraz Grzegorz Wagner, syn bohatera książki. Jeden piszący o sportowych wyczynach szkoleniowca i zbierający wypowiedzi jego kolegów czy podopiecznych, drugi wspominający to, jakim człowiekiem poza parkietem był Hubert Wagner. To był przepis na sukces i okazało się, że moje oczekiwania nie zostały zawiedzione.

Złoci chłopcy Wagnera
Kiedy wziąłem się za czytanie „Kata”, mniej więcej w połowie lektury doszedłem do wniosku, że ta pozycja bardzo mocno przypomina książkę „Srebrni chłopcy Zagórskiego”. Różnią się jedynie proporcje – Łukasz i Marek Ceglińscy postawili na drużynę i opis jej członków, sylwetkę trenera Witolda Zagórskiego starając się obszernie przedstawić nieco przy okazji. Krzysztof Mecner z Grzegorzem Wagnerem opowiadają przede wszystkim o ojcu byłego rozgrywającego, od czasu do czasu wtrącając dłuższą lub krótszą charakterystykę poszczególnych zawodników i drużyn, które prowadził Wagner senior. W przypadku obu książek efekt końcowy jest jednak ten sam – wychodzą z tego świetne reporterskie dzieła, których największą zaletą jest ogrom wypowiedzi różnych osób związanych z bohaterami publikacji.

W „Kacie”, podobnie jak u Ceglińskich, aż roi się od cytowanych słów wielu ludzi. To spora zaleta, gdyż dzięki temu książka „żyje”. Nie jest to opowieść snuta przez jakiegoś dziennikarza, którą owszem, do pewnego momentu czyta się dobrze, ale z czasem zaczyna nużyć czytelnika. Autorzy biografii Wagnera dotarli do bardzo wielu osób i zdobyli cenne wspomnienia, które wzbogacają książkę. Już na pierwszych stronach, kiedy zapoznajemy się z odległą historią rodziny Wagnerów, możemy znaleźć wypowiedzi rodzeństwa głównego bohatera – Leszka i Elżbiety. Im dalej, tym cytatów pojawia się więcej. Są słowa przyjaciół i współpracowników Huberta Wagnera, takich jak Andrzej Warych czy Włodzimierz Sadalski, są wypowiedzi jego kolegów z boiska (Edward Skorek czy Zbigniew Zarzycki) oraz kilku pokoleń podopiecznych (od wspomnianego Skorka po Marcina Prusa czy Małgorzatę Glinkę).

„Komu coś nie pasuje, niech spier…”
Wypowiedzi różnych osób sprawiają, że książka wciąga od pierwszej strony. Co innego poznawać bowiem historię człowieka wyłącznie w formie opisu, co innego móc zapoznać się z opiniami ludzi, którzy spędzili lata u boku Hubera Wagnera lub byli naocznymi świadkami wydarzeń z jego udziałem. Dzięki temu wychodzą naprawdę ciekawe rzeczy, jak chociażby dająca do myślenia charakterystyka bohatera jako zawodnika – twardo trzymającego się swojego zdania i głośno wypowiadającego swoje opinie, a przede wszystkim chcącego zwyciężać za wszelką cenę. To właśnie te cechy, o których wspomina prawie każdy, kto mówi o Wagnerze, sprawiły, że w bardzo młodym wieku został selekcjonerem reprezentacji. Opis okoliczności wyboru zaledwie 32-letniego zawodnika na sternika kadry też jest zresztą niezwykle interesujący, bowiem okazuje się, że kandydatura Wagnera przeszła minimalną liczbą głosów, a wkrótce niektórzy zszokowani siatkarze, którzy teraz mieli trenować pod okiem byłego kolegi z parkietu, wystosowali nawet petycję mającą na celu zmuszenie PZPS do przemyślenia całej sprawy…

Nic jednak dziwnego, że zawodnicy obawiali się Wagnera – doskonale znali go przecież ze wspólnych występów i wiedzieli, że jeszcze jako czynny gracz wyróżniał się charyzmą. Udowodnił to zresztą na pierwszym treningu w roli selekcjonera, kiedy przywitał podopiecznych słowami: „Musicie nie tylko dokładnie słuchać, co mówię, ale i święcie wierzyć, że mam rację. A komu się nie podobają moje zasady, niech pakuje manatki”. Tak właśnie rozpoczął się piękny okres w historii polskiej siatkówki, który zaowocował zwycięstwem w mistrzostwach świata w 1974 roku i złotym medalem olimpijskim w Montrealu dwa lata później. Autorzy, głownie poprzez wypowiedzi siatkarzy, którzy należeli do tej drużyny, opowiadają o jej przygotowaniach, legendarnych metodach treningowych Wagnera i atmosferze w kadrze. Zawodnicy sypią przy tym zabawnymi (czasem przerażającymi, zwłaszcza jeśli chodzi o mordercze treningi) anegdotami, dzięki czemu tworzy się z tego żywa opowieść o wspaniałym zespole, który potrafił zdetronizować niepokonaną wydawałoby się reprezentację ZSRR. Fragmenty poświęcone tym sukcesom to chyba najciekawsza część książki, ale w końcu o wspaniałych chwilach triumfów zawsze czyta się świetnie.

Zawodnik, trener, człowiek
Niewątpliwą zaletą biografii „Kata” jest też fakt, że pozwala ona dobrze poznać wszystkie oblicza Huberta Wagnera. Tak jak zaznaczałem wcześniej, autorzy dotarli do bardzo wielu osób, które znały legendarnego szkoleniowca i każda z nich, poprzez swoje wspomnienia, dodaje do obrazu tej postaci coś od siebie. Czytelnik dowie się więc o tym, że był bardzo ambitnym siatkarzem, znakomitym, choć często szalonym szkoleniowcem (kiedy w ważnych spotkaniach desygnował do gry drugą szóstkę lub kazał rezerwowym zawodnikom wykonywać mordercze ćwiczenia… w trakcie meczu), ale też skomplikowanym człowiekiem. Trzy życiowe partnerki, twarda ręka i zwiększone wymagania wobec syna, które doprowadziły w końcu do tego, że siatkarz sam zrezygnował z gry w reprezentacji prowadzonej przez ojca, czy wreszcie problemy z alkoholem. Dwie sfery – prywatna i zawodowa – przeplatają się w książce i dają czytelnikowi pełny obraz wybitnej, choć często niełatwej postaci, jaką był Hubert Jerzy Wagner.

Podsumowując, trzeba więc przyznać, że „Kat” to bardzo udana biografia legendarnego szkoleniowca. „Nie chcieliśmy w niej robić laurki jego [Grzegorza Wagnera] ojcu i wybitnemu trenerowi, ale pokazać, jakim był człowiekiem” – pisze we wstępie Krzysztof Mecner i ten cel zdecydowanie udało się osiągnąć. Podczas czytania książki nie zawsze jest miło, nie zawsze jest zabawnie, ale w przypadku każdej historii lub cytowanej wypowiedzi jest szczerze. To chyba największa wartość biografii, która dzięki temu stanowi obiektywne podsumowanie kariery i życia Huberta Wagnera. „Kat” to świetnia lektura nie tylko dla fanów siatkówki, ale dla każdego, nawet, jeśli ktoś nieszczególnie interesuje się sportem. To piękna, a zarazem tragiczna opowieść o ciężkiej pracy, stawianiu sobie wielkich celów i o tym, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych. Polecam każdemu te kilka „wieczorów z »Katem«”.

CZYTAJ TAKŻE:

3 komentarze: