Igrzyska, które przed dwoma laty
odbyły się w ojczyźnie braci Brownlee, stanowią główny wątek ich wspomnień. Nic
jednak dziwnego, gdyż to właśnie ta impreza stanowiła najważniejszy punkt ich
dotychczasowych karier. Choć obaj przed olimpijskim startem mieli na koncie różnego
rodzaju sukcesy z tytułami mistrzów świata na czele, wywalczenie medalu na
najważniejszych dla sportowca zawodach było ich celem numer jeden. Mimo że w
2012 roku Alistair miał 24, a Jonathan zaledwie 22 lata, obaj wymieniani byli w
gronie głównych kandydatów do zwycięstwa w triatlonowym wyścigu. Rodacy
pokładali w nich ogromne nadzieje, a rodzeństwo, mimo wielu przeszkód, nie
zawiodło i zameldowało się na podium. Pogodził ich jedynie Javier Gomez z
Hiszpanii, który sięgnął po srebro, ale wyczyn braci Brownlee przeszedł do
historii nie tylko triatlonu, lecz także światowego sportu. Było to wydarzenie
na tyle znaczące, że stało się impulsem do powstania książki, która w Polsce
ukazała się na początku sierpnia nakładem Wydawnictwa OLE.
Droga na szczyt
W prologu pozycji „Płynę, jadę,
biegnę” przedstawione zostały okoliczności olimpijskich zawodów triatlonowych,
które odbywały się w londyńskim Hyde Parku. Bracia krótko opisują 7 sierpnia
2012 roku, a właściwie same przygotowania do wyścigu. Ich opowieść urywa się
bowiem w chwili, kiedy sędziowie dają znak do rozpoczęcia rywalizacji i
zawodnicy lada moment mają wskoczyć do wody. Wtedy autorzy przenoszą czytelnika
do Horsforth w okolicach Leeds, gdzie znajduje się ich rodzinny dom. Następuje
także podróż w czasie, gdyż Alistair z Jonathanem zaczynają mówić o swoim
dzieciństwie, Tak rozpoczyna się naprzemienna opowieść obu braci o tym, jak z dwóch
niesfornych chłopców stali się jednymi z najlepszych triatlonistów świata. Warto
zaznaczyć, że historia ich życia w książce przedstawiona została bardzo
szczegółowo, z uwzględnieniem nie tylko najważniejszych sportowych osiągnięć,
ale także szeroko zakreśloną analizą przyczyn, dzięki którym osiągnęli ogromne
sukcesy.
A tajemnica ich osiągnięć tkwi
przede wszystkim w przeszłości i nastawieniu rodziców. Matka Ala i Jonny’ego w
młodości trenowała bowiem pływanie, wystąpiła nawet kilkukrotnie w
reprezentacji Walii, zaś pochodzący z Cleveland ojciec reprezentował hrabstwo w
zawodach biegowych. Choć oboje postawili na medyczne studia i ostatecznie przestali
regularnie uprawiać sport, bakcyla zaszczepili swoim synom. Nie mieli zresztą
wyjścia, gdyż, na co w książce zwraca uwagę starszy z braci, nie potrafił on
wysiedzieć w miejscu ani chwili i uwielbiał spędzać czas w ruchu na wolnym
powietrzu. Jako że jego młodszy brat naśladował go we wszystkim, co robił, rodzeństwo
już od najmłodszych lat miało spory kontakt z różnymi dyscyplinami sportu. Kiedy
mieli 3-4 lata rodzice zapisali ich na kurs pływania, a później, podobnie jak
dziadek, często zabierali ich na basen, piesze wędrówki czy zachęcali do
udziału w zawodach biegowych. Tak rozpoczęła się sportowa przygoda przyszłych
medalistów olimpijskich.
Mimo że obaj bracia wychowywali
się pod jednym dachem, w zasadzie kompletnie różnią się od siebie. To jedna z
najciekawszych rzeczy, których można dowiedzieć się z ich książki. Mówią o tym
wprost, ale wiele można także wywnioskować z ich wypowiedzi. Alistair od najmłodszych
lat był bardzo ruchliwy i to właśnie jemu Jonathan zawdzięcza swoją sportową
karierę. Młodszy z braci nie lubił pływania, ale skoro Al szedł w każdą
niedzielę na basen, Jonny nie mógł siedzieć na ławce, więc pływał razem z nim.
Mimo tego nie przepadał za bieganiem czy jazdą na rowerze, bo zmuszali go do
tego rodzice. Dopiero kiedy odpuścili i młodszy Brownlee zaczął odnosić pierwsze
sukcesy, sport zaczął mu się podobać. W późniejszych latach okazało się, że ich
stosunek do treningów też jest zupełnie inny. Jonathan musiał wykonać wszystko,
co sobie zaplanował, starannie dbał o sprzęt i przed startem w zawodach
wszystkie niezbędne rzeczy miał przygotowane na długo przed wyścigiem. Jego
brat z kolei robił wszystko na ostatnią chwilę, ale, paradoksalnie, to właśnie
on do tego momentu jest bardziej utytułowany.
Możliwość porównania osobowości,
ale także karier obu braci jest niewątpliwie największą zaletą publikacji „Płynę,
jadę, biegnę”. Trzeba jednak przyznać, że opowieść o tym, jak stali się
medalistami olimpijskimi, jest nieco za długa. Zajmuje ona dobre 150 stron, na
których bracia dzielą się z czytelnikiem wszystkimi szczegółami: programem
treningów, przebiegiem juniorskich zawodów, pierwszymi sukcesami. Moim zdaniem
są w tym aż nadto dokładni, gdyż po kilkudziesięciu stronach zawody, o których
piszą, zaczynają się mylić. Są ciekawe fragmenty, zwłaszcza tam, gdzie opisują
swoje treningi i młodzieńcze wyczyny – bieganie po górach, 100-kilometrowe
trasy rowerowe, który pokonywali jako nastolatkowie, ale przy opisie pierwszych
zawodów mogli zdecydować się na wybór tych najważniejszych. Być może dla fanów
triatlonu, do których przede wszystkim kierowana jest książka, te fragmenty
również okażą się niezwykle interesujące, ale przeciętnemu fanowi sportu raczej
nie zapadną głęboko w pamięć.
O ile jednak część biografii
poświęcona drodze do sukcesów momentami może wydawać się lekko nużąca, o
kulisach zawodów i przede wszystkim przebiegu olimpijskiej rywalizacji w
Londynie czyta się bardzo dobrze. W rozdziale „Za kulisami wyścigu” poznajemy
od kuchni przebieg najważniejszych imprez. Bracia Brownlee zwracają uwagę na najbardziej
istotne sprawy, takie jak przygotowanie sprzętu, wybór odpowiedniego miejsca
startu z platformy czy obranie właściwej strategii. W ostatnich częściach książki
szeroko opisują z kolei przygotowania i przebieg wyścigu, który dał im
olimpijskie medale. Czytelnik ma więc możliwość śledzenia narastającej presji,
czyta o problemach, z którymi borykali się bracia, a na końcu towarzyszy Alowi
i Jonny’emu na trasie. Ta część biografii napisana jest bardzo interesująco,
dzięki czemu można poczuć się jak obserwator zawodów i wspólnie z braćmi
przeżyć najważniejszy wyścig w ich życiu.
Jak osiągnąć sukces w triatlonie?
Podsumowując, trzeba przyznać, że
„Płynę, jadę, biegnę” to niezła książka, kierowana przede wszystkim do fanów
triatlonu i osób uprawiających tę dyscyplinę. Świadczy o tym fakt, że nie tylko
opowiada ona o drodze na szczyt jednych z najlepszych zawodników w tym sporcie,
ale zawiera także mnóstwo praktycznych porad na temat treningu oraz
przygotowania do zawodów. Bracia Brownlee zdradzają, w jaki sposób trenują
pływanie, jazdę na rowerze i bieganie, a także podpowiadają, na co należy zwrócić
uwagę, jeśli chce się zostać zawodowym triatlonistą. Książka powinna więc
przypaść do gusty wszystkim zainteresowanym tą tematyką, ale warto zaznaczyć,
że biografia może zainteresować także fanów innych dyscyplin. W końcu możliwość
poznania życia wyjątkowego rodzeństwa, które zdominowało jakiś sport, nie
zdarza się często. Dla kibiców triatlonu jest to więc zdecydowanie pozycja
obowiązkowa, a dla innych książka może stać się cenną lekturą przekonującą o
tym, że dzięki pasji i ciężkiej pracy można osiągnąć każdy cel.
CZYTAJ TAKŻE:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz