Każdy kibic bez problemu potrafi wymienić kilku sportowców, którzy słynęli z zamiłowania do hazardu. Okazuje się jednak, że oprócz oczywistych przykładów, jak Andrzej Iwan, Paul Merson, Grzegorz Król czy Tomasz Hajto, wątek tego uzależnienia przewija się w zaskakująco wielu sportowych książkach. Czy można na tej podstawie wysnuć wniosek, że zawodowym sportowcom łatwiej zostać nałogowymi hazardzistami? Wiele wskazuje na to, że tak.
„Każdego miesiąca całe tysiące
funtów wydawałem w domu na hazard telefoniczny, jakbym je spuszczał w sedesie”–
pisał Paul Merson, reprezentant Anglii i gwiazda Arsenalu, w swojej
autobiografii „Jak nie być profesjonalnym piłkarzem”. Andrzej Iwan w napisanych
z Krzysztofem Stanowskim wspomnieniach „Spalony” przyznał: „Ponad milion
zarobiłem w VfL Bochum i w Arisie Saloniki. Pierwszy raz na minusie znalazłem
się w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy w Warszawie w ciągu trzech dni
przegrałem ponad 100 tysięcy dolarów”. Nie inaczej było z innymi piłkarzami,
którzy w swoich biografiach zdecydowali się na pełną szczerość: „Uświadomiłem sobie, ile przepuściłem pieniędzy. To była jedna z
moich większych przegranych – 350 tysięcy złotych. Z czego swoich 100 tysięcy
złotych, a 250 tysięcy pożyczyłem na procent” – wyznał Tomasz
Hajto w książce „Ostatnie rozdanie”.
Wtórował mu Grzegorz Król, który w 2016 roku wydał wspomnienia „Przegrany”:
„Grałem zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. Jeśli nie w ruletkę, to
na przykład w pokera. Na obozach, w drodze na mecz, na treningach – wszędzie
tam myślałem tylko o grze”. W książkach tych piłkarzy można przeczytać o
milionach, które przepuścili i doskonale poznać mechanizm uzależnienia, który
każdego z nich doprowadził na skraj wytrzymałości: do myśli lub prób
samobójczych.
W parze z
alkoholem
Merson, Iwan, Hajto i Król to chyba najbardziej jaskrawe przykłady sportowców uzależnionych od hazardu, którzy do swojego nałogu ze szczegółami przyznali się we wspomnieniach. Ich historie są bardzo podobne i mają wiele punktów wspólnych, a tym, co spaja je najbardziej, jest równoczesne uzależnienia od alkoholu. Jak się okazuje, bardzo często jest on tym, co wzmacnia hazardowy nałóg. Tomasz Hajto: „Poszedłem, niestety, w alkohol. I to megagrubo. Przytyłem, zacząłem wyglądać jak świnia”. Paul Merson: „Połączenie alkoholu i hazardu było koszmarem, ponieważ gdy byłem zalany, zawodziły wszystkie możliwe systemy awaryjne”. Andrzej Iwan: „Znalazłem się w ogniu krzyżowym – mieszanka hazardu z alkoholem zawsze daje opłakane skutki. Pijesz, więc grasz. Przegrałeś, więc pijesz”. Grzegorz Król twierdzi z kolei, że między tymi dwoma słabościami jest jedna zasadnicza różnica: „Fizycznie nie jesteś w stanie wypić 10 litrów wódki, a w hazardzie nie masz ograniczeń”. Dlatego też były piłkarz Amiki Wronki twierdzi, że drugie z uzależnień jest gorsze, choć oba uznaje za choroby śmiertelne.