Pokazywanie postów oznaczonych etykietą święta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą święta. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 marca 2016

Czy w świąteczny weekend zostaliśmy mistrzami świata?

Jestem zdumiony. Trochę zdziwiony, a trochę przerażony. Jakieś magiczne moce sprawiły, że w miniony weekend nasza reprezentacja mocno zyskała na wartości. W ciągu jednego dnia, a w zasadzie dwóch godzin. Po zwycięstwie 5:0 nad Finlandią nagle wszędzie wokół zapanowała jakaś niezrozumiała dla mnie euforia. Co najmniej jakbyśmy pokonali pięcioma bramkami Belgię, Anglię, Włochy lub inna czołową europejską drużynę.

Nie dziwię się „niedzielnym” kibicom. Takim, co reprezentacji kibicują od święta. Wielka Sobota, dla większości wolna, więc pewnie mecz Polska-Finlandia oglądało wiele osób, które na co dzień niespecjalnie interesują się piłką. One nie orientują się za dobrze, „kto jest kto” w Europie: która drużyna jest silna, która tylko dobra, a która przeciętna. Wielu nie zdaje sobie pewnie sprawy, że to wcale nie był mecz o punkty, a spotkanie towarzyskie. Na nich zwycięstwo 5:0 – niezależnie od rywala – robi wrażenie. Czy powinno na nieco bardziej świadomych kibicach? Oczywiście, że tak. W końcu rywal nie był totalny outsiderem typu San Marino czy Gibraltar, które to zespoły w przeszłości zdarzało się nam pokonywać wyżej, a my nie wyszliśmy na stadion we Wrocławiu w najsilniejszym składzie. Ostatnio z Finami nie szło nam również za dobrze (od początku lat 90. wygraliśmy tylko dwa mecze na dziewięć prób), więc przekonujące zwycięstwo jest dobrym prognostykiem. Daleki jestem jednak od przeceniania jego wartości.