Donosy ku chwale Polski Ludowej
Kilkanaście lat po śmierci tego legendarnego
szablisty, Wiktor Bołba, autor m.in. fenomenalnej biografii poświęconej Kazimierzowi Deynie, postanowił, że wykona mrówczą pracę i przekopie się przez tysiące
archiwalnych dokumentów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej. Wszystko po to, aby
odkryć mało znane wydarzenia z życia tego znakomitego zawodnika, kojarzonego
głównie z występów w barwach Legii Warszawa. Autor bardzo mocno starał się, aby
publikacja była oparta na samych dokumentach. Dlatego czytelnik niemal od samego
początku natyka się na całe mnóstwo różnego rodzaju donosów, notatek agentów,
poleceń służbowych, itp. Na początku taka forma sprawia trochę kłopotów, ale
jest na tyle ciekawie, że bardzo szybko wciągamy się w losy Jerzego
Pawłowskiego i przestają nam przeszkadzać nawet błędy ortograficzne i
gramatyczne nagminnie popełniane, zwłaszcza w donosach, ale także w notatkach
służbowych.
„Papuga”
Wiktor Bołba od samego początku docieka prawdy i dementuje liczne plotki, które do dziś krążą na temat rodziny Jerzego Pawłowskiego. Jedną z nich był przekazywany z pokolenia na pokolenie mit, że ojciec Jerzego służył w Armii Krajowej. Tymczasem autor „Szpiega olimpijskiego” przeprowadził prywatne dochodzenie, z którego wyniknęło, że to wszystko jest nieprawdą. Na żadnej z list żołnierzy AK nie było nazwiska ojca szermierza. Im głębiej wchodzimy w historię rodziny Pawłowskich, tym w coraz gorszym świetle rysowana jest postać głównego bohatera książki. Jak czytamy w "Szpiegu olimpijskim", już we wczesnej fazie kariery, będąc młodym chłopakiem, został donosicielem na rzecz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego pod pseudonimem „Papuga”. Donosy, jakie w tym czasie tworzył Pawłowski, były raczej delikatne i - jak wynika z archiwalnych dokumentów - niezbyt mocno szkodził innym ludziom. To właśnie mniej więcej w tym okresie wziął pierwszy ślub, który jednak nie przetrwał próby czasu, mimo że sportowiec doczekał się dwóch córek z tego małżeństwa. Wiktor Bołba pisze, że całkowicie się ich wyrzekł, nigdy nie utrzymując z nimi kontaktu. Prawdę mówiąc, kibice w tamtym czasie nie mieli nawet pojęcia, że Pawłowski ma córki. Kompletnie mu na nich nie zależało i wymazał je szybko ze swojej pamięci. Tak przynajmniej sugeruje autor książki.
„Szczery”
Wraz z rosnącą popularnością mistrza, służby coraz baczniej przyglądały się „Papudze” i ludzie na wysokich stanowiskach doszli do wniosku, że jego wysoką formę sportową, znajomość języków obcych i coraz liczniejsze kontakty w Polsce i za granicą, można dużo lepiej wykorzystać. Zaproponowano mu rolę agenta UB, którą przyjął i pod pseudonimem „Szczery” rozpoczął prawdziwą karierę jako kontakt. Bołba podkreśla, że kobiety lgnęły do niego jak ćma do światła, więc krótko po rozwodzie ponownie się ożenił, tym razem ze znaną aktorką. Nie zdawała ona sobie jednak sprawy, że w tym czasie jej mąż donosił na teścia, bardzo utrudniając mu tym życie. Zresztą jak wynika z zachowanych dokumentów, agent „Szczery” był chwalony za swoją pracę. Donosił często i konkretnie. Jeśli wierzyć temu, co jest w książce Bołby, to Pawłowski zniszczył lub uprzykrzył życie wielu osobom, a najgorsze jest to, że komuniści nie mieli na niego haka i niczym go nie szantażowali. Z książki wynika, że Pawłowski przyjął rolę agenta dobrowolnie. Był już wtedy postacią znaną i bardzo cenioną. Autor książki zdradza, że mało kto wiedział, iż w domowym zaciszu bił swoją żonę, która miała coraz większe problemy z chorobą alkoholową. Za pobicie otrzymał wyrok, który był jednak śmiesznie niski. Ponoć wynikało to z faktu, że będąc cenionym donosicielem PRL-u, miał wsparcie ważnych osób, które pomogły mu uniknąć bardziej dotkliwej kary.
„Paweł”
Złoto olimpijskie i koniec wolności
W 1968 roku w Meksyku Pawłowski
sięgnął indywidualnie po złoty medal igrzysk olimpijskich, co było jego największym sportowym sukcesem w
karierze. Przeglądając ówczesną prasę, można dojść do wniosku, że szablista był
w tamtym okresie królem życia. Kibice go uwielbiali, trenerzy szermierki
stawiali go młodym zawodnikom za wzór do naśladowania, a osoby na co dzień nie
interesujące się sportem, też wiedziały, kto jest szablistą wszech czasów. W
pierwszej połowie lat siedemdziesiątych Jerzy Pawłowski łączył karierę sportową
z funkcją wiceprezesa Polskiego Związku Szermierczego. Ta sielanka skończyła
się w 1975 roku w momencie, gdy ten wspaniały sportowiec został zatrzymany pod
zarzutem zdrady Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Od tego czasu życie mistrza
olimpijskiego wywróciło się do góry nogami. Został osadzony w zakładzie karnym,
w którym spędził blisko 10 lat. Po wyjściu na wolność i nieudanej próbie
powrotu do sportu, zajął się bioenergoterapią, mając ponoć w tej dziedzinie spore
sukcesy.
Sportowa Książka Roku?
Czytając moją recenzję, ktoś może
sobie pomyśleć, że streściłem większość najciekawszych historii w tych
kilku akapitach, tymczasem absolutnie tak nie jest. „Szpieg olimpijski” to
wielowątkowa opowieść o kulisach współpracy zarówno z polskim, jak i
amerykańskim wywiadem. Książka co prawda liczy około 340 stron, ale druk jest
dość mały, a format większy od standardowego. Nie ma tutaj miejsca na nudę.
Poznajemy bliżej postać, która od wielu lat była owiana tajemnicą. Po wydaniu
tej książki spotkałem się z komentarzami ludzi, którzy mieli spore wątpliwości
dotyczące sensu wydawania tej publikacji. Jedni twierdzili, że jeśli stoi za
tym Wydawnictwo Fronda, to wiadomo, że będzie to stek bzdur, a inni, że i tak
autor nie miał dostępu do treści donosów, jakie Jerzy Pawłowski składał Amerykanom, więc opowieść nie będzie pełna. Tymczasem Bołba wykonał ogrom pracy, serwując nam dzieło najwyższej klasy. Według mnie „Szpieg olimpijski” ma spore szanse, aby walczyć o tytuł Sportowej Książki Roku. Rzetelność autora i
obiektywizm, jaki zachował pisząc tę pozycję, są godne podziwu, zważywszy na to,
że autor był zagorzałym kibicem Legii Warszawa, której zawodnikiem był Pawłowski. Być może autor nawet nie przypuszczał, że podczas pisania odkryje tyle
wątków podważających nieskazitelność mistrza fechtunku.
Towarzysz „Sportowiec”
W książce czytelnik niejeden raz będzie zaskoczony, dowiadując się co chwilę o kolejnych donosicielach z czasów komunizmu. Jan Ciszewski, niegdyś najbardziej znany komentator piłki nożnej i żużla, ukrywał się w czasach PRL-u pod pseudonimem TW Sportowiec. Było na niego mnóstwo haków, gdyż pan Ciszewski był hazardzistą i często zadłużał się u różnych ludzi, nie zawsze oddając długi. Był więc łatwy do zwerbowania. Wystarczyło tylko zapewnić mu załatwienie spraw związanych z zadłużeniem pod warunkiem sporej aktywności jako towarzysz „Sportowiec”. Takich donosicieli było znacznie więcej. Jeśli ktoś był osobą publiczną, miał szerokie kontakty w danym środowisku, to hak na niego zawsze się znalazł. Jacek Żemantowski czy Gustaw Holoubek, którzy wszem i wobec głosili, że są przyjaciółmi Pawłowskiego, gdy przyszło co do czego, zeznawali w sądzie na jego niekorzyść, gdyż sami pewnie byli szantażowani, a każdy w takich sytuacjach dbał głównie o swoją skórę.
Dziwny podział książki
Próbując podsumować lekturę, muszę przyznać, że dawno już tak bardzo nie byłem wciągnięty książkę o tematyce sportowej, którą czyta się jak thriller. Kolorytu całej sprawie dodaje fakt, że jej fabuła nie jest zmyślona, tylko została oparta na prawdziwych postaciach i wydarzeniach. Reasumując, muszę zaznaczyć, że nie jestem historykiem i nie mnie oceniać, czy to, co znalazło się na kartach „Szpiega olimpijskiego”, jest prawdą, czy nie. Mnie „Szpieg olimpijski” wciągnął bez reszty i szczerze tę publikację polecam. Zdaję sobie jednak sprawę, że wiele osób może tę pozycję potraktować jako atak na nieżyjącego już szermierza i zanegować prawdziwość zamieszczonej w niej treści. Cieszę się niezmiernie, że obecnie żyjemy w zupełnie innych czasach. Czytając treści notatek służbowych z tamtego okresu, aż włosy stają dęba na głowie. Obyśmy nigdy nie doczekali powrotu takiego systemu.
ZAMÓW KSIĄŻKĘ "JERZY PAWŁOWSKI. SZPIEG OLIMPIJSKI" NA LABOTIGA.PL
CZYTAJ TAKŻE:
- Prawda o Jerzym Pawłowskim (Michał Pawłowski vs. Ireneusz Pawlik) [Polemika syna szermierza z autorem ksiązki na temat jego ojca]
- Trzej niepokorni mistrzowie. Część III: JERZY PAWŁOWSKI [Sylwetka szablisty na podstawie książki Ireneusza Pawlika]
- Biografia kompletna: „Deyna. Geniusz futbolu, książe nocy” [Recenzja książki Wiktora Bołby]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz