Wydawać by się mogło, że o największej aferze dopingowej w historii
kolarstwa napisano już właściwie wszystko. Tylko u nas przed rokiem ukazały się
dwie książki poświęcone stosowaniu niedozwolonych środków przez Lance’a
Armstronga. Przed kilkunastoma dniami premierę miała kolejna pozycja dotycząca
tej tematyki i przyznać trzeba, że Juliet Macur w publikacji „Wyścig kłamstw” w
bardzo ciekawy sposób pisze o życiu i karierze byłego amerykańskiego kolarza.
Kiedy wziąłem do ręki książkę,
która liczy ponad 400 gęsto zapisanych stron, wydawało mi się, że czytanie
zajmie mi sporo czasu. Lektura pierwszych rozdziałów przekonała mnie jednak,
jak bardzo się myliłem. „Wyścig kłamstw” właściwie w całości przeczytałem
podczas podróży na trasie Kraków-Tarnowskie Góry-Kraków. Choć zwykle zdarza mi
się uciąć sobie dłuższą drzemkę w autobusie, tym razem było inaczej.
Rozpocząłem czytanie i nawet nie zauważyłem, kiedy pokonałem ponad 250 kilometrów. Tym razem zmęczenie nie dawało o sobie znać. Szczerze
mówiąc, dawno nie było książki, która tak mocno by mnie wciągnęła. Owszem, było
wiele bardzo dobrych lub wręcz znakomitych publikacji, ale nie każda była taką,
której nie chciało się odstawić nawet na moment. Bez wątpienia wpływ na taki
odbiór dzieła amerykańskiej dziennikarki miał fakt, że z historią Lance’a
Armstronga dogłębnie zapoznałem się już kilka lat temu z jego autobiografii.
Dopiero niedawno okazało się, że znaczna część tego, co kolarz zawarł w swoich
wspomnieniach, nie miała wiele wspólnego z prawdą. Weryfikowanie historii
zawartych w książkach „Mój powrót do życia” i „Liczy się każda sekunda” było
doświadczeniem niezwykle interesującym i to z pewnością miało wpływ na mój odbiór
dzieła Macur. Trzeba jednak oddać, że „Wyścig kłamstw” będzie
atrakcyjną lekturą nawet dla kogoś, kto wcześniej nie miał styczności z żadną
pozycją poświęconą Amerykaninowi.
Całe życie w kłamstwie
Dlaczego tak sądzę? Przede
wszystkim docenić trzeba ogrom pracy, którą w książkę włożyła autorka. Setki
rozmów z osobami, które znały Lance’a Armstronga, jeszcze więcej godzin
poświęconych na spotkania, rozmowy, a później układanie wszystkich zdobytych
informacji w kolejne rozdziały. Czytając pozycję „Wyścig kłamstw”, trudno sobie
wyobrazić, jak wiele pracy potrzebne było na napisanie takiej publikacji. Efekt
końcowy był jednak warty poświęcenia. Juliter Macur napisała bowiem obszerną,
w niemal każdym fragmencie ciekawą i przede wszystkim rzetelną książkę, która
stanowi cenne źródło wiedzy nie tylko o samej aferze dopingowej, ale także
innych okresach życia amerykańskiego kolarza. Stworzenie obszernego dzieło, które w żadnym fragmencie nie zanudzi czytelnika, nie jest zadaniem łatwym, ale jeśli autorowi uda się taka sztuka,
zazwyczaj wychodzi z tego świetna lektura i tak właśnie jest w przypadku
pozycji o podtytule „Upadek Lance’a Armstronga”. Co warte podkreślenia, autorka
nie skupia się w książce wyłącznie na aferze dopingowej. Jest to wprawdzie
główna oś publikacji, ale tytuł „Wyścig kłamstw” ma dużo szersze znaczenie i nie odnosi się wyłącznie do wieloletniego utrzymywania kibiców w
przekonaniu, że Armstrong wszystkie sukcesy zawdzięcza jedynie talentowi i
ciężkiej pracy.
Na pierwszych kilkudziesięciu
stronach Juliet Macur przedstawia dzieciństwo i młodzieńcze lata
przyszłego zwycięzcy Tour de France, już tam doszukując się pewnych przekłamań
podtrzymywanych przez kolarza i jego matkę w dorosłym życiu. Autorka cytuje biografię
Lindy Armstrong, w której ta przekonuje, że wychowywała Lance’a właściwie sama,
nie mogąc liczyć na większą pomoc ze strony trzech ojców przyszłego kolarza –
biologicznego, adopcyjnego i ojczyma. Macur dociera jednak do rodziny Gundersonów
(rodzina biologicznego ojca), ujawniając, że opowieść o samotnym wychowywaniu
Lance’a przedstawiana przez matkę, a później podkoloryzowana przez media,
niewiele ma wspólnego z tym, jak było naprawdę. Autorka cytuje w książce także
wypowiedzi drugiego męża Lindy – Terry’ego Armstronga, który w biografiach
kolarza przedstawiony został w bardzo złym świetle. Dziennikarka pokazuje, że
nie wszystko mogło wyglądać tak, jak przedstawiała to matka Lance’a, a później
sam sportowiec. Autorka książki czyni to jednak z odpowiednim dystansem i
rzetelnością – nie opowiada się za żadną ze stron, a konfrontuje jedynie sprzeczne
wypowiedzi, pozostawiając czytelnikowi możliwość ich oceny.
Lance, why?
Dzięki przedstawieniu kłamstw czy
nieścisłości, które towarzyszyły Armstrongowi od najmłodszych lat życia,
Juliet Macur już na pierwszych stronach „kupuje” czytelnika. Przyznam, że
wcześniej nie słyszałem o tym, iż w powszechnie znanej historii amerykańskiego
kolarza tak wiele nie do końca zgodnych z prawdą opowieści dotyczy jego
dzieciństwa. Nie wiedziałem też, że Linda Armstrong wydała w Stanach
Zjednoczonych biografię. Były to więc dla mnie informacje, które bardzo mnie
zaciekawiły, stąd też od pierwszych stron czytałem książkę z dużą uwagą.
Później było równie interesująco, gdyż autorka nie tylko obszernie opisuje całą
aferę dopingową, począwszy od momentu, w którym Armstrong zaczął stosować
doping, przez pierwsze oskarżenia i negatywne prasowe publikacje oraz wszczęcie
dochodzenia przez Amerykańską Agencję Antydopingową i śledczych federalnych, a
na przyznaniu się kolarza do winy kończąc. Macur idzie dalej i w swojej książce
kreśli szerokie portrety bohaterów afery – kolegów Armstronga z zespołu US
Postal Service, a później Discovery Channel (m.in. Tyler Hamilton, George
Hincapie, Frankie Andreu), jego agenta Billa Stepletona czy wreszcie samego
bohatera publikacji. Ma to swoje uzasadnienie, gdyż wartości, które wynieśli z
rodzinnego domu i życiowe doświadczenia w dużej mierze zdeterminowały ich
późniejsze zachowanie względem Armstronga. Dla przykładu – Travis Tygart,
prezes USADA, dzięki upartości którego udało się udowodnić Amerykanowi
stosowanie dopingu, nie byłby pewnie tak zdeterminowany w swoim działaniu,
gdyby sam jako młody baseballista nie zetknął się bezpośrednio ze zjawiskiem
„szprycowania się" sportowców.
To wszystko sprawia, że książka
„Wyścig kłamstw” ma różne oblicza. W tych fragmentach, które dotyczą
bezpośrednio afery dopingowej i nieprawdopodobnie wręcz silnej pozycji, jaką w
zawodowym kolarstwie wypracował sobie Armstrong, czyta się ją jak dobrą powieść sensacyjną. W innych miejscach jest znowu fantastycznym reportażem, w którym
autorka dokładnie charakteryzuje wybranych bohaterów lub opisuje niełatwy
proces zdobywania cennych informacji o dopingu. Publikacja amerykańskiej
dziennikarki stanowi wreszcie niezwykle obszerną, a zarazem spójną biografię
siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France. Choć w książce o kolarzu wypowiada
się znaczna liczba osób, w ich wypowiedziach przeważają zawsze dwie
charakterystyczne cechy – duża pewność siebie granicząca z arogancją oraz chęć
zwycięstwa za wszelką cenę. To właśnie takie usposobienie Armstronga jest
wyjaśnieniem tego, dlaczego stosował doping oraz przez wiele lat kłamał na jego
temat, niszcząc lub starając się zniszczyć każdego, kto poddawał w wątpliwość
czystość jego zwycięstw. Na ponad 400 stronach autorka pozwala lepiej zrozumieć
Amerykanina. Czyni to na tyle skutecznie, że kiedy na ostatnich stronach
czytelnik dowiaduje się, iż nawet po przyznaniu się do stosowania
niedozwolonych środków w programie Opry Winfrey były kolarz nadal nie uważa
się za oszusta, nie jest tym zdziwiony. „Wyścig kłamstw” obnaża prawdziwe
oblicze Lance’a Armstronga, które nie ma nic wspólnego z obrazem miłego faceta,
który wyłania się z jego autobiografii.
Podsumowując, pozycja Juliet
Macur to świetna książka traktująca nie tylko o największej w historii kolarstwa
aferze dopingowej, ale także obiektywna i zdystansowana biografia Lance’a
Armstronga. Autorka w „Wyścig kłamstw” włożyła mnóstwo pracy, ale to
poświęcenie przyniosło znakomity efekt. Publikacja bez wątpienia przypadnie do
gustu każdemu, kto interesuje się wyścigami na dwóch kołach, ale powinna
zainteresować także osoby na co dzień nie interesujące się sportem.
Dziennikarstwo wysokich lotów? Tak na pewno można nazwać to, czego dokonała
Macur. Podjęła się opisania intrygującej historii i przedstawiła ją w ciekawy sposób,
dzięki czemu stworzone przez nią dzieło czyta się z dużą uwagą i zainteresowaniem.
Co by nie napisać o „Wyścigu kłamstw”, podkreślić trzeba jedno – lektura zwyczajnie
wciąga i to tak mocno, że wprost nie sposób się od niej oderwać. Amerykańska
dziennikarka stanęła na wysokości zadania, przybliżając kibicom wszystkie
szczegóły dopingowej afery, a także charakteryzując większość jej bohaterów.
Ogrom pracy nie poszedł na marne, co przyzna każdy, kto sięgnie po tę książkę.
3xC, czyli trzy ciekawostki, których dowiesz się z książki „Wyścig
kłamstw”:
1. W 2005 roku Terry Armstrong pojawił się na spotkaniu autorskim byłej żony Lindy, która w swojej biografii przedstawiła go w złym świetle, twierdząc, że przez całe życie musiała wychowywać Lance’a sama., co nie do końca było zgodne z prawdą. Jej drugi mąż próbował podczas oficjalnej części spotkania zadać jej pytanie, ale Linda Armstrong cały czas go ignorowała. Dopiero kiedy autorka podpisywała swoje książki, Terry podszedł do niej i powiedział, że bardzo podobała mu się jej biografia. Zdziwienie Lindy skwitował krótkim: „Uwielbiam fantastykę”.
2. Partnerki Lance’a Armstronga, których ten przez całe swoje życie miał sporo, doskonale wiedziały o stosowaniu przez niego środków dopingujących. Jedna z jego żon – Kristin, miała nawet pomagać sportowcom grupy Postal Service przyjmować niedozwolone środki podczas mistrzostw świata w 1998 roku. Podobno kiedy każdy z kolarzy amerykańskiej grupy udawał się z hotelu na start wyścigu, Kristin wręczała mu fiolki z kortyzonem opakowane dla niepoznaki w folię aluminiową.
3. W 2002 roku zmarł John Thomas Neal, człowiek, który w pierwszych latach kolarskiej kariery Armstronga bardzo mu pomógł i był dla Amerykanina niemal jak ojciec. Zdaniem matki kolarza, Lance na pogrzebie „wyglądał na wstrząśniętego i zbolałego”, natomiast według relacji rodziny Neala, przyjechał na to smutne wydarzenie prosto z sesji zdjęciowej. Miał mieć na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem, czarną marynarkę, jeansy i… japonki. Krewni zmarłego dodają, że wyglądał raczej na obojętnego lub zirytowanego.
1. W 2005 roku Terry Armstrong pojawił się na spotkaniu autorskim byłej żony Lindy, która w swojej biografii przedstawiła go w złym świetle, twierdząc, że przez całe życie musiała wychowywać Lance’a sama., co nie do końca było zgodne z prawdą. Jej drugi mąż próbował podczas oficjalnej części spotkania zadać jej pytanie, ale Linda Armstrong cały czas go ignorowała. Dopiero kiedy autorka podpisywała swoje książki, Terry podszedł do niej i powiedział, że bardzo podobała mu się jej biografia. Zdziwienie Lindy skwitował krótkim: „Uwielbiam fantastykę”.
2. Partnerki Lance’a Armstronga, których ten przez całe swoje życie miał sporo, doskonale wiedziały o stosowaniu przez niego środków dopingujących. Jedna z jego żon – Kristin, miała nawet pomagać sportowcom grupy Postal Service przyjmować niedozwolone środki podczas mistrzostw świata w 1998 roku. Podobno kiedy każdy z kolarzy amerykańskiej grupy udawał się z hotelu na start wyścigu, Kristin wręczała mu fiolki z kortyzonem opakowane dla niepoznaki w folię aluminiową.
3. W 2002 roku zmarł John Thomas Neal, człowiek, który w pierwszych latach kolarskiej kariery Armstronga bardzo mu pomógł i był dla Amerykanina niemal jak ojciec. Zdaniem matki kolarza, Lance na pogrzebie „wyglądał na wstrząśniętego i zbolałego”, natomiast według relacji rodziny Neala, przyjechał na to smutne wydarzenie prosto z sesji zdjęciowej. Miał mieć na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem, czarną marynarkę, jeansy i… japonki. Krewni zmarłego dodają, że wyglądał raczej na obojętnego lub zirytowanego.
wreszcie cała prawna o amstrongu wyszła na jaw
OdpowiedzUsuńNazwiska piszemy z dużej litery. Osobiście nie wierze w żadne słowo tzw dziennikarzy. Lance był i jest NAJLEPSZY!
UsuńJak książka prezentuje się w porównaniu z ostatnią książka Davida Walsha? Więcej powiela czy odkrywa?
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałem książki Walsha, a wielka szkoda, bo do porównania pasowała idealnie... Muszę nadrobić zaległości w najbliższym czasie i zestawić obie pozycje. ;)
UsuńZdecydowanie polecam Walsha, mi podobała się nie tylko ze względu na tematykę kolarstwa, ale też ze względu na dużo wątków dziennikarskich. A ja zanim sięgnę po wyżej opisaną pozycję, to muszę nadrobić zaległości, bo już chyba z 10 pozycji zakupionych w ostatnich miesiącach zalega na półce :)
OdpowiedzUsuńNie jest łatwo znaleźć czas na wszystkie książki. Po Walsha na pewno sięgnę. ;)
UsuńCiekawa i kontrowersyjna tematyką. Zdecydowanie wskakuje na moją książkowa półkę
OdpowiedzUsuń