niedziela, 5 sierpnia 2012

O dwóch takich, którzy potrafili pokonać każdą przeszkodę. Część II: BRONISŁAW MALINOWSKI

Fot. Alex Kazakhov, źródło: www.wikimedia.org
31 lipca 1980 roku został mistrzem olimpijskim, uzyskując w finale biegu na 3 km z przeszkodami czas 8.09,7 min. Rok później – 27 września 1981 roku zginął w wypadku samochodowym na moście wiślanym w Grudziądzu, zderzając się z ciężarówką. Tej ostatniej przeszkody nie udało mu się pokonać…

Bronisław Malinowski, bo o nim mowa, przyszedł na świat 4 czerwca 1951 roku. Urodził się w miejscowości Nowe. Jego ojciec – Anastazy Malinowski był żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, walczył pod Monte Casino. Podczas drugiej wojny światowej poznał w Edynburgu Irene Dovell, która, po przyjeździe za ukochanym do Polski w 1948 roku, została jego żoną. Młode małżeństwo rozpoczęło ciężką pracę w Państwowym Gospodarstwie Rolnym. W 1949 roku na świat przyszedł ich pierwszy syn – Robert. Bronisław był następny, a po nim rodzina powiększyła się jeszcze o czworo dzieci: Helenę, Maksymiliana, Piotra i Joannę. Od 1956 roku Malinowscy mieszkali już w Kończycach, niedaleko Nowego. Młody Bronek od najmłodszych lat pracował na roli, aby pomóc rodzicom.

Pierwszy poważny kontakt ze sportem przyszłego mistrza olimpijskiego nastąpił w wieku 16 lat, kiedy to brat Robert przyprowadził go na trening do GKS-u „Olimpii” Grudziądz. W klubie trafił na trenera Ryszarda Szczepańskiego, który odkrył talent Bronisława do biegania długich dystansów i zajął się treningiem młodzieńca. Trenował najpierw 3 razy w tygodniu, potem 5, następnie już codziennie. Dzięki wyjątkowemu talentowi, a także systematycznej, ciężkiej pracy, w 1969 roku Bronisław Malinowski trafił do kadry narodowej.

Bieganie było wielką pasją Bronisława. Często nie mógł wytrzymać bez treningu i wymykał się z internatu, żeby potrenować nawet w trakcie nauki. O jego niesamowitej wytrzymałości niech świadczy fakt, że, przyjeżdżając do rodzinnej wsi, bardzo lubił trenować z psami rodziców, które jednak nie wytrzymywały tempa narzucanego przez biegacza. Malinowski do treningu szczególnie upodobał sobie lasy, w których biegał przygotowując się do kolejnych zawodów. Jego ulubionymi miejscami były Bydgoszcz, okolice Przesieki, Wałcz oraz Drzonków. Trenował jednak nie tylko w kraju, ale też w górach w Rumunii, w Font Romeu we Francji, w Meksyku, Australii czy we Włoszech. Pod kierunkiem Jana Mulaka zaliczył również obóz przygotowawczy w Kenii w 1977 roku. Podczas 40 dni przebiegł tam blisko tysiąc kilometrów!

Pierwsze sukcesy Bronisława przyszły bardzo szybko. Już w rok po rozpoczęciu profesjonalnych treningów, w Mistrzostwach Polski Juniorów zajął 4. miejsce w biegu na 3 km. Rok później był już drugi, zajął też 3. miejsce w zawodach Nadziei Olimpijskich w Sofii. Premierowym zwycięstwem w poważnych zawodach był złoty medal zdobyty podczas Mistrzostw Europy Juniorów w Paryżu. Tam Bronisław wygrał bieg na 2 km z przeszkodami. W sierpniu 1971 roku, w wieku zaledwie 20 lat, pojechał do Helsinek na Mistrzostwa Europy w Lekkiej Atletyce. Startując w biegu na 5 km, już wśród seniorów zajął świetne, 8. miejsce, do końca walcząc w czołówce biegaczy. Ten wynik otworzył mu furtkę do startu na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium w 1972 r.

Ciężkie przygotowania do sezonu olimpijskiego wywołały skutki uboczne. Bronisław Malinowski po wysokogórskich treningach odczuwał ból mięśni nóg. Dzięki konsultacją lekarskim udało się go załagodzić, ale zawodnikowi została już tylko przedostatnia szansa na przekonanie do siebie trenerów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Tą okazją był mecz lekkoatletyczny Polska-Francja. Przed nim, Malinowski przewidywany był do olimpijskiej kadry na dystanse 5 km i 3 km z przeszkodami, ale tylko jako rezerwowy. W meczu z Francuzami w Warszawie rywalizował również z reprezentacyjnymi kolegami o miejsce w kadrze. Mimo perypetii zdrowotnych pobiegł fantastycznie, wyrównując rekord Europy i uzyskując czas o zaledwie 0,2 sekundy gorszy od rekordu świata na 3 km z przeszkodami! To przekonało trenerów, że Bronisław Malinowski może uzyskać świetny wynik na igrzyskach.

W Monachium wystartował w eliminacjach biegu na 5 000 metrów. Zajął w nim 8. miejsce i nie wszedł do finału. Lepiej spisał się w eliminacyjnym biegu na 3 000 metrów z przeszkodami, gdyż jako jedyny z polskich przeszkodowców (startowali też Tadeusz Zieliński i Kazimierz Maranda) wszedł do finału. W nim pobiegł świetnie jak na debiutanta i zajął miejsce tuż za podium. Przy odrobinie szczęścia i szybszym tempie pierwszej połowy dystansu, mógł pokusić się nawet o medal. Fin Kantanen, który przybiegł trzeci, był do pokonania. Na razie poza zasięgiem byli dwaj Kenijczycy – Keino i Ipcho, którzy zdobyli złoto i srebro.

Następny rok przyniósł cztery rekordy Polski, trzy złote medale Mistrzostw Polski i „Złote Kolce” zdobyte w plebiscycie katowickiego „Sportu”. Jeszcze lepszy był rok 1974. Wtedy odbywały się w Rzymie Mistrzostwa Europy, gdzie Malinowski startował w biegach na 10 km i 3 km z przeszkodami. W tym drugim biegu Bronisław wygrał pojedynek ze znakomitym Szwedem Andersem Gaerderudem i zdobył złoto, ustanawiając nowy rekord Polski. W zawodach rozgrywanych na dystansie 10 000 metrów zajął z kolei 4. miejsce. W całym 1974 roku przebiegł łącznie ok. 6,5 tys. km.

Rok 1976 to oczywiście Igrzyska Olimpijskie w Montrealu. Bronisław Malinowski wystartował na swoim koronnym dystansie z przeszkodami i w biegu eliminacyjnym poprawił rekord olimpijski! W finale czekało go jednak trudne zadanie. Apetyty na medal mieli Szwed Gaerderud, Fin Kantanen i Niemiec Frank Baumgartl. Malinowski prowadził bieg po dwóch kilometrach, ale na 340 metrów przed metą zaatakował skutecznie Szwed. Polaka wyprzedził jeszcze Baumagartl i wszystko wskazywało na to, że Bronisław zdobędzie brąz. Na ostatniej przeszkodzie Niemiec przewrócił się jednak i Malinowski dobiegł do mety jako drugi, zdobywając swój pierwszy olimpijski medal – srebro. Gaerderud wygrał bieg, ustanawiając nowy rekord świata 8.08,03 min.

Pomiędzy kolejnymi igrzyskami przyszedł czas na Mistrzostwa Europy w Pradze w 1978 roku. Nie startował już odwieczny rywal Bronisława Malinowskiego na bieżni, czyli Szwed Gaerderud. W biegu na 3 000 metrów z przeszkodami Polak prowadził od początku i prowadzenia nie oddał już do końca. Został po raz drugi mistrzem Europy.

W 1980 roku sportowcy zjechali do Moskwy, aby tam rywalizować w Igrzyskach Olimpijskich. ZSRR zaangażowane było w tym czasie w wojnę w Afganistanie, co stało się przyczyną bojkotu imprezy przez większość państw zachodnich. Polska, jako bratni kraj, wystawiła oczywiście swoją reprezentację, najliczniejszą zresztą w historii olimpijskich startów. Dorobek polskich sportowców też był rekordowy, a swoją cegiełkę dołożył do niego Bronisław Malinowski na swoim koronnym dystansie. Najpierw wygrał dwa biegi – eliminacyjny i półfinałowy. 31 lipca stanął na starcie finałowej rywalizacji. Największym rywalem Polaka w wyścigu po złoty medal był Tanzańczyk Bay. Od początku biegu narzucił on bardzo szybkie tempo, uzyskując przewagę. Bronisław Malinowski biegł spokojnie swoim tempem. Na ostatnim okrążeniu Bay miał jeszcze przewagę ok. 20 m, ale świetny finisz Polaka sprawił, że to on został mistrzem olimpijskim. Został drugim polskim złotym medalistą na tym dystansie po wyczynie Zdzisława Krzyszkowiaka z Rzymu, 20 lat po tamtym wydarzeniu.

Wspaniała kariera polskiego przeszkodowca została zatrzymana 27 września 1981 r. Była niedziela, Bronisław przebywał z narzeczoną – Mirosławą u swoich rodziców w Rulewie.  Do domu zjechała się cała rodzina. Czwórka braci wybrała się razem potrenować. Bronisław zdążył jeszcze wybrać się na spacer ze swoją narzeczoną i odwieźć ją na stację, skąd odjechała do siebie, do Bydgoszczy. Następnego dnia Malinowski miał jechać do Warszawy, a stamtąd udać się na Cypr. Wsiadł do swojego samochodu i odjechał w kierunku Grudziądza, żeby zatankować. Droga na stację benzynową wiodła przez most, który był akurat remontowany. Ruch na krótkim odcinku odbywał się tylko jedną stroną. Pech chciał, że w tym samym momencie na zwężonym odcinku znalazł się Bronisław Malinowski w swoim audi i samochód ciężarowy jadący z Grudziądza. Doszło do wypadku. Zawinił kierowca „Kamaza”. Złoty medalista z Moskwy zginął na miejscu, doznając licznych obrażeń. Pogrzeb sportowca odbył się 30 września. Na stadionie „Olimpii” i na ulicach Grudziądza Malinowskiego żegnały tłumy ludzi.

Historię Bronisława Malinowskiego opisuje Władysław Dejewski w książce „Nasz Bronek”. Pozycja ukazała się w 1998 roku, a jej wydawcą jest P.H. „JU-WO” Sp. z o.o. Autor to kolega Malinowskiego z klubu GKS „Olimpia”, a także były wiceprezydent Grudziądza. Na tylnej stronie okładki napisał, kim dla niego był bohater książki. Myślę, że te kilka słów idealnie oddaje charakter wydawnictwa, które ma formę wspomnienia wspaniałego sportowca i człowieka. Dejewski pisze: 

"Kim był dla mnie Bronek
Wówczas - o rok starszym kolegą klubowym. 
Później - niedoścignionym wzorem cnót i osiągnięć sportowych. Obecnie - osobliwym wspomnieniem, doprowadzającym do wściekłości, że to już tylko wspomnienie. 
Zawsze - grudziądzaninem."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz