Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jan mendelin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jan mendelin. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 października 2014

Stefan I Niepokorny

Po 11 latach od premiery w Niemczech, dzięki nowemu Wydawnictwu Duch Sportu, do polskich księgarni trafiła wreszcie autobiografia Stefana Effenberga. Wiele obiecywałem sobie po tej lekturze, bo też były piłkarz Bayernu Monachium zawsze należał do zawodników, którzy mówią to, co myślą. Po raz kolejny okazało się, że szczerość to całkiem niezły przepis na dobrą książkę, gdyż „Niepokorny” zdecydowanie spełnił moje oczekiwania.

Effenberg „mówi jak było”
Nie jest to wprawdzie regułą, ale najczęściej wspomnienia piłkarskich „bad boys” czyta się dużo lepiej niż biografie ułożonych zawodników. Powód jest prozaiczny – tacy piłkarze mają więcej ciekawego do powiedzenia i zazwyczaj nie obawiają się konsekwencji tego, co napiszą. Można być pewnym, że sięgając po książkę takiego jegomościa, nie będziemy ze znużeniem przerzucać kolejnych kartek z myślą, żeby jak najszybciej mieć to już za sobą. Szczerość to podstawa sukcesu tego typu pozycji, co sprawdziło się chociażby w przypadku świetnej autobiografii Zlatana Ibrahimovicia czy wspomnień Wojciecha Kowalczyka. Oczywiście zdarza się, że zawodnicy, którzy nigdy nie wywołali większego skandalu, też napiszą świetną książkę. Udowodnił to ostatnio Andrea Pirlo, tworząc kapitalne dzieło zatytułowane „Myślę, więc gram”. Wspomnienia Stefana Effenberga raczej trudno porównać do biografii Włocha, bo to książka o zupełnie innym charakterze, ale obie czytało mi się równie dobrze, co dla „Niepokornego” jest świetną rekomendacją.

O ile w przypadku „Myślę, więc gram” można było zachwycać się językiem, ironią i samą formą narracji, z autobiografią „Effego” jest nieco inaczej. Jeśli chodzi o sposób przedstawienia swojego życia, niemiecki piłkarz nie zdecydował się na żadną rewolucję – po prostu opowiada o kolejnych etapach kariery i tym, co jej towarzyszyło. Nie pomija jednak trudnych tematów, nie boi się jasno wyrazić swojego zdania czy skrytykować wielu osób. „Niepokorny” to tytuł idealny do wspomnień Effenberga, bo odzwierciedla zarówno charakter autora, jak i samą formę książki. Jeśli ktoś podpadł Niemcowi, może być pewny, że we wspomnieniach niemieckiego zawodnika znajdzie kilka gorzkich słów na swój temat. Parafrazując słynne powiedzenie Mariusza Maksa Kolonki, Effenberg „mówi jak było” i to chyba największa wartość jego wspomnień.