poniedziałek, 3 października 2022

„Robert Lewandowski. Fantastyczna dziewiątka”. Recenzja książki + KONKURS

Do tej lektury przystępowałem ze sporymi obawami. Zawsze, gdy mam do czynienia z nieoficjalną biografią sportowca, który aktualnie jest na topie, w mojej głowie zapala się lampka ostrzegawcza. Książka Macieja Słomińskiego i Mariusza Kordka o Robercie Lewandowskim pozytywnie mnie zaskoczyła – nie jest to wprawdzie publikacja, która będzie się bić o tytuł Sportowej Książki Roku, ale autorzy spisali się całkiem nieźle. Zwłaszcza jak na pozycję wyjściową, z której startowali.

Czytaliście biografię Teveza? Jest dużo lepiej

Moja największa obawa dotycząca tej biografia była taka, że autorzy będą w niej „przepisywać Internet”. To często powtarzający się zarzut wobec kiepskich książek biograficznych: autor, nie mając dostępu do głównego bohatera, opiera się głównie na tym, co znajdzie w sieci. Już we wstępie moje lęki zostały jednak rozwiane, gdyż Słomiński z Kordkiem dziękują tym, którzy znaleźli dla nich czas i „okazali się bezcennymi informatorami”. Wśród wymienionych osób są piłkarze (Sławomir Peszko, Andrzej Juskowiak), trenerzy (Jacek Grembocki, Rafał Ulatowski) oraz dziennikarze (Radosław Nawrot, Maciej Henszel, Marek Wawrzynowski i Uli Hesse). Autorom w liczbie rozmówców daleko wprawdzie do mistrzów gatunku, takich jak Guillem Balague czy Roland Lazenby, którzy zasiadając do pisania o jakimś sportowcu, rozmawiają z dziesiątkami, a nawet setkami znających go osób, ale jest to już jakiś punkt wyjścia. Choć zdecydowana większość źródeł w książce to artykuły prasowe (głównie internetowe), to autorzy dość sprawnie z nich korzystają, cytując raczej krótkie fragmenty i robiąc to z rozwagą (poza małymi wyjątkami, jak kilka akapitów felietonu Rafała Steca we wstępie). To, co z punktu widzenia czytelnika najważniejsze, to również fakt, że autorzy ustrzegli się opisywania meczów i poszczególnych akcji, co było zmorą takich książek, jak chociażby biografia Carlosa Teveza. Poza szczegółowym opisem czterech akcji, dających historyczne bramki Robertowi Lewandowskiemu w pamiętnym meczu Borussii Dortmund z Realem Madryt w Lidze Mistrzów, czytelnik nie znajdzie tutaj innych akapitów tego typu. „Robert Lewandowski. Fantastyczna dziewiątka” to chronologiczna, sprawna relacja z przebiegu kariery najlepszego polskiego piłkarza, skupiająca się przede wszystkim na futbolu.

Odkurzając historię Lewandowskiego

Autorzy podzielili książkę na trzy części. Pierwsza to opis klubowej kariery Lewandowskiego, kolejna to podsumowanie jego dotychczasowych występów w reprezentacji Polski, a trzecia to krótkie rozdziały poświęcone firmom, które reklamował, jego social mediom i związkowi z Anną Lewandowską oraz działalności żony. Pierwsze fragmenty dotyczące początków przygody z piłką Lewego były dla mnie w całej książce najciekawsze. Być może wynikało to z faktu, że to najodleglejsza historia, której nie śledziłem osobiście, więc najsłabiej ją zapamiętałem (chociażby z książki Pawła Wilkowicza „Robert Lewandowski. Nienasycony”), ale znaczący był z pewnością także fakt, że to właśnie opisując etap przed wyjazdem Polaka do Bundesligi, autorzy skorzystali z informacji największej liczby swoich rozmówców. To zaprocentowało, bo choć byłem przekonany, że życie Roberta znam dość dobrze, kilka rzeczy mnie zaskoczyło (chociażby to, że miał mieć na imię Arnold albo że mógł trafić z Pruszkowa do drugiej ligi norweskiej lub to, że zagrał przez chwilę w jednym meczu z Cezarym Kucharskim, swoim późniejszym agentem). Porządnie udokumentowany jest zwłaszcza poznański etap kariery Lewego, gdzie na dobre rozpoczęła się jego droga na szczyt futbolu. Ciekawe, że już wtedy Lewandowski wiedział, czego chce i dochodziło do tarć na linii on i jego menadżer – kibice, co żywo przypominało późniejsze napięcia przy odejściu z Bayernu. Na pewno dużym plusem tego, że biografia skupia się na piłkarskiej części życiorysu bohatera (historii rodzinnej jest tutaj jak na lekarstwo), jest fakt, że można ją sobie dokładnie przypomnieć i odtworzyć wiele faktów, które przykrył już kurz historii.

Robert Lewandowski w reprezentacji Polski

To jest też bardzo istotne w przypadku rozdziału o reprezentacyjnej karierze piłkarza. Prześledzenie tej historii od początku uświadomiło mi, że Lewandowski w zasadzie od zawsze był zawodnikiem jasno wyrażającym swoje zdanie na temat selekcjonerów. To nie tak, że dopiero gdy otrzymał opaskę kapitana biało-czerwonych, nabrał większej odwagi w rozmowach z prasą. Autorzy cytują wypowiedzi Roberta już za kadencji Franciszka Smudy, kiedy wprost krytykował powoływanie do kadry piłkarzy, którzy nie posługują się językiem polskim, czy po turnieju, gdy bez ogródek opowiedział, że brakowało im przygotowania taktycznego. To pokazuje, że nie tylko wymowna cisza na pytanie o styl gry za Jerzego Brzęczka czy inne mocne wypowiedzi po meczach w kadrze, z których Lewandowski był niezadowolony, są dowodem na jego wielkość. Lewy od początku mówił, co myślał, co nie zawsze przysparzało mu sympatii. Istotną zaletą lektury „Fantastycznej dziewiątki” jest również fakt, że dobrze było przypomnieć sobie, jak Lewandowski był krytykowany za swoją grę dla Polski do momentu objęcia sterów przez Adama Nawałkę. Dziś można ulec złudzeniu, że Lewy od zawsze był w kadrze znakomity, ale autorzy słusznie przypominają, jak media wyliczały mu minuty bez strzelonego gola lub obwiniały go za porażki. Podobało mi się, że Słomiński z Kordkiem opisali to dokładnie tak, jak było i jak zapamiętałem to jako kibic, pisząc wprost, że za Waldemara Fornalika gra Roberta w kadrze wypadała zdecydowanie najgorzej (ja do dziś nie mogę mu darować dwóch zmarnowanych okazji w meczu z Anglią na Wembley). Autorzy nie boją się też zacytować Marka Wawrzynowskiego, któremu dziękowali we wstępie, a w owym czasie wypowiadał się o Lewandowskim mocno krytycznie. Do reprezentacyjnego rozdziału też nie można się za bardzo przyczepić i widać wyraźnie, że polskie wątki są w biografii zdecydowanie najlepiej opisane. Zdecydowanie gorzej jest z zagraniczną karierą Roberta.

Czym autorom podpadł Pep Guardiola?

Największy zarzut do książki dotyczy właśnie opisu występów głównego bohatera w Bundeslidze. O ile sezony spędzone w Borussii Dortmund opisane są nieźle (pewnie za sprawą pomocy Ulego Hessego, dziennikarza i fana tego klubu), tak etap monachijski jest zrobiony mocno „po łebkach”. Za skandal uważam fakt, że w książce całkowicie (!) pominięte zostały dwa pierwsze sezonu Lewego w Bayernie pod wodzą Pepa Guardioli. Katalońskiemu szkoleniowcowi poświęcony został ledwie jeden akapit informujący o przyczynach jego odejścia (zdobył wprawdzie trzy mistrzostwa Niemiec, ale nie wygrał Ligi Mistrzów). Dziwi to o tyle, że pod tytułem każdego rozdziału mamy wypisane hasłowo najważniejsze informacje, które w nim znajdziemy. Przy pierwszej części poświęconej Bayernowi mamy informacje o mistrzostwie Niemiec 2014/15 i 2015/16 oraz „kosmicznych 8 minutach i 59 sekundach”, ale poniżej… nie ma na ten temat ani słowa! Nie wiem, czy taki był zamysł autorów, czy w toku prac nad książką postanowiono wyciąć jakiś fragment i padło właśnie na ten, ale ta wyrwa w klubowej karierze Lewandowskiego wygląda bardzo dziwnie. Zdecydowanie lepiej było wyciąć końcowe rozdziały (określiłem ja mianem „zapychaczy”) o występach Lewandowskiego w reklamach poszczególnych marek (nie wiem, czy fanów futbolu zainteresuje streszczenie scenariusza kolejnych reklamówek) czy jego social mediach (cytowanie postów z Facebooka o największym zasięgu było nieco dziwne), niż pomijać tak istotną część jego kariery, w której w dodatku dokonał rzeczy historycznej (mowa o wspomnianych 5 bramkach w niecałe 9 minut). Te wątki zajmują na szczęście niewiele, bo nieco ponad 30 stron, więc można je potraktować jako dodatek i nie powinny rzutować na odbiór całości, która wypadał nieźle.

Książka solidnych rzemieślników

Podsumowując, „Robert Lewandowski. Fantastyczna dziewiątka” to książka zaskakująco solidna, w której sprawnie zrelacjonowano kolejne etapy kariery Lewego. Widać, że autorzy to dziennikarze sportowi i mają na swoim koncie już inne książki (Maciej Słomiński był współautorem książki Grzegorza Króla „Przegrany”, a Mariusz Kordek napisał dwie książki o Lechii Gdańsk), bo pod względem merytorycznym nic tutaj nie zgrzyta – zgadzają się fakty, daty, osądy, brak jest językowych baboli. Nie jest to z pewnością biografia, którą będę wymieniał jednym tchem z klasyką gatunku, brak w niej też głębszego spojrzenia na życie i karierę Lewandowskiego z punktu widzenia psychologicznego (co jednak znajdziemy w oficjalnej książce „Nienasycony” napisanej przez Pawła Wilkowicza), ale jak na brak dostępu do głównego bohatera, autorzy okazali się solidnymi rzemieślnikami. Napisali niezłą książkę, którą można z czystym sercem polecić młodszym czytelnikom (naliczyłem tylko jedno przekleństwo), a także tym, którzy chcieliby przypomnieć sobie, jak po kolei przebiegała droga Roberta Lewandowskiego na szczyt, nie licząc na wiele literackich i reporterskich zachwytów.

UWAGA, KONKURS!!!

Wraz z Wydawnictwem RM mam do rozdania 4 egzemplarze książki Macieja Słomińskiego i Mariusza Kordka "Robert Lewandowski. Fantastyczna dziewiątka". Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

Jaki alternatywny tytuł mogłaby nosić opisywana tutaj biografia Roberta Lewandowskiego?

Na odpowiedzi czekam do 14 października pod mailem: ksiazki.sportowe@gmail.com. Autorów czterech najbardziej kreatywnych odpowiedzi nagrodzę książką. Do dzieła! :)

UWAGA, WYNIKI!!!

Bardzo dziękuję za wszystkie zgłoszenia w konkursie, wybór najlepszych odpowiedzi nie był łatwy. Zwycięzcami zostają:

Bartłomiej: "Dziewiątka na dziesiątkę"

Marcin: "Nie ma rzeczy niemożliwych"

Bartek: "Niechciany Bobek, który stał się legendą"

Gocha: "Robert Lewandowski. W drodze po marzenia"

Gratuluję! Ze zwycięzcami skontaktuję się mailowo w celu wysyłki nagrody. :)


CZYTAJ TAKŻE:

2 komentarze: