Każdy piłkarski mecz rozkładany jest dzisiaj na czynniki pierwsze. Liczba
statystyk, które towarzyszą spotkaniom w najważniejszych rozgrywkach, z roku na rok rośnie w zawrotnym tempie. Chris
Anderson i David Sally w książce „Futbol i statystyki” właśnie za pomocą danych
obalają wiele piłkarskich mitów, a także udowadniają, że odpowiednie ich wykorzystanie
może mieć realny wpływ na wynik sportowy.
Nie każdy musi lubować się w
piłkarskich statystykach. Nie każdego interesuje, ile kilometrów w ciągu 90
minut przebył dany zawodnik, ile wykonał celnych podań i w których sektorach
boiska poruszał się najczęściej. Dla części kibiców od liczb ważniejsze jest
ogólne wrażenie, jakie po swoim występie pozostawił piłkarz. Nawet jednak jeśli
ktoś nie przepada za analizowaniem danych, których, co warte podkreślenia, z
roku na rok przy okazji najważniejszych spotkań pojawia się coraz więcej,
powinien sięgnąć po „Futbol i statystyki”. Jest to bowiem książka – nie boję
się tego napisać – odkrywcza. Dwóch facetów postanowiło dokładnie przyjrzeć się
piłkarskim statystykom i okazało się, że doszli do wielu interesujących
wniosków, które zaskoczą niejednego fana futbolu.
Wyrzuty Delapa
A wszystko zaczęło się od jednego
prostego pytania: „Dlaczego oni to robią?”. Właśnie te słowa padły z ust Davida
Sally’ego, który słabo orientował się w piłkarskich realiach, preferując
baseball, kiedy wspólnie z Chrisem Andersonem oglądał skróty jednej z kolejek
Premier League. Amerykanin pytał swojego kolegę, dlaczego za każdym razem,
kiedy Stoke City wykonuje wyrzut z autu w okolicach pola karnego rywali, do
piłki podchodzi Rory Delap, bierze długi rozbieg i mocny zamach, po czym kieruje futbolówkę w szesnastkę przeciwników. O ile na to pytanie Anderson potrafił znaleźć prostą
odpowiedź, tłumacząc, że w ten sposób piłkarze Stoke starają się wykorzystać
swoje atuty i stworzyć bramkowe okazje, kolejne słowa Sally’ego dały mu do
myślenia. „W takim razie dlaczego inni tego nie robią?”, „Czy nie mogliby kupić
kogoś, kto dysponowałby równie silnym wyrzutem i w ten sposób zwiększać swoje
szanse na wygraną?” – znajomy nie dawał za wygraną, co skłoniło obu panów do
głębszego zbadania sprawy.