sobota, 9 lutego 2013

O skomplikowanych relacjach polsko-niemieckich w kontekście piłkarskim

Uwielbiam książki historyczne. Może nie typowo historyczne, ale te łączące w sobie sport i historię czytam z największą przyjemnością. Jeśli w dodatku taka publikacja napisana jest ciekawie i dotyczy w dużej mierze regionu, w którym mieszkam – Śląska, to nie pozostaje nic innego jak tylko zagłębić się w jej treść. Taką właśnie książką jest „Czarny orzeł, biały orzeł. Piłkarze w trybach polityki” Thomasa Urbana.

Mimo że powyższa pozycja ukazała się w czerwcu ubiegłego roku, zamówiłem ją niedawno w Księgarni Kibica Sendsport wraz z kilkoma innymi książkami. Niestety, publikacji niemieckiego dziennikarza próżno szukać w sieciowych księgarniach czy empikach. Wielka szkoda, gdyż nie brakuje tam pozycji dotyczących sportu, których poziom pozostawia wiele do życzenia, a gdy już trafi się prawdziwa perełka wśród wydawnictw, to zazwyczaj trzeba jej szukać gdzie indziej. Wytrawny czytelnik nie powinien jednak mieć problemu z dotarciem do alternatywnych źródeł pozyskiwania wartościowych książek.

Na wstępie warto przedstawić krótko sylwetkę autora publikacji „Czarny orzeł, biały orzeł. Piłkarze w trybach polityki”. Thomas Urban urodził się w Lipsku, ale jego rodzice pochodzili z Wrocławia. Jeszcze jako młody chłopak Urban uciekł wraz z rodziną do RFN i tam dorastał. Studiował romanistykę, slawistykę i historię w czterech miastach – w Kolonii, Tours, Kijowie i Moskwie. W 1988 r. został korespondentem „Suddeutsche Zeitung” w Polsce, Rosji i na Ukrainie. Żeby było jeszcze ciekawiej, jego żona jest Polką pochodzącą z Kresów. W kontekście biografii autora łatwo zrozumieć cel, jaki obrał sobie na początku swojej drogi zawodowej. Postanowił przyczynić się do rozwoju dialogu między Polakami i Niemcami. Doskonale wiemy, że stosunki z naszymi zachodnimi sąsiadami nie układały się w przeszłości najlepiej. Wydarzenia II wojny światowej oraz polityka Hitlera na długie lata położyły się cieniem na relacjach polsko-niemieckich. Nieporozumienia i negatywne nastawienie były przez lata podtrzymywane przez komunistyczne władze, które przedstawiały RFN w złym świetle, uznając to państwo za spadkobiercę hitlerowskich czynów. Urban poprzez swoje książki stara się walczyć z uprzedzeniami, ukazując prawdziwą historię i skomplikowane relacje, które pozwalają lepiej zrozumieć przeszłość. Pozycja dotycząca sportu jest czwartą publikacją tego autora, która doczekała się polskiego tłumaczenia. Wcześniej ukazały się w naszym kraju trzy książki: „Niemcy w Polsce” (1994), „Od Krakowa po Gdańsk. Wędrówka przez dzieje polsko-niemieckie” (2003) oraz „Utracone ojczyzny. Wypędzenia Niemców i Polaków w XX wieku” (2007).

Tak prezentuje się okładka niemieckiego
wydania książki, która ukazała się u
naszych zachodnich sąsiadów w 2011 r.
Wielkim atutem książki „Czarny orzeł, biały orzeł” jest fakt, że została ona napisana przez obywatela Niemiec. Urban prezentuje nieco inne spojrzenie na relacje polsko-niemieckie, ocenia je z perspektywy drugiej strony. Bardzo dobrze, że Wydawnictwo Naukowe „Śląsk” zdecydowało się na wydanie przekładu. Większość publikacji dotyczących tej tematyki pisana jest przez polskich historyków, którzy, nawet jeśli starają się być jak najbardziej rzetelni, nigdy nie będą w pełni obiektywni. Nie chodzi tutaj nawet o obiektywizm, który jest pojęciem mocno względnym, ale o sam fakt postrzegania historii przez pryzmat własnej kultury. Warto dla przeciwwagi poznać punkt widzenia autorów innych nacji, co nie jest łatwe, jeśli nie zna się doskonale obcego języka, w tym przypadku języka niemieckiego. Dlatego też uważam, że w Polsce powinno ukazywać się więcej przekładów książek zagranicznych historyków, bo wpływa to tylko i wyłączenie na poszerzenie horyzontów i zobiektywizowanie wiedzy. Zwłaszcza, jeśli są to pozycje tak rzetelne i ciekawe jak książka Thomasa Urbana. Żeby była jasność, autor nie jest subiektywny. Rzetelnie przedstawia fakty, opierając się na relacjach świadków i dostępnych dokumentach, nie opowiada się za żadną ze stron. Z racji tego, że wychowywał się w innym kraju, jest wolny od wszelkich uprzedzeń i norm kulturowych, które funkcjonują lub funkcjonowały w naszym kraju. Poza tym, nie bez wpływu na poziom publikacji pozostaje fakt, że doskonale zna to, o czym pisze. Wychowywał się w RFN, urodził się w NRD, a ożenił się z Polką. Studiował w Kijowie i Moskwie, więc jego horyzonty są naprawdę szerokie, co czuć, kiedy zagłębia się w lekturę.

Na plus trzeba też zaliczyć Urbanowi coś jeszcze innego. Pisze ciekawie. Z historią jest jeden zasadniczy problem – często trudno przedstawić ją w atrakcyjnej formie. W dobie dzisiejszego społeczeństwa obrazkowego, książka o historii jest chyba ostatnią rzeczą, która kojarzy się z atrakcyjnością, zwłaszcza ludziom młodym. Urbanowi udaje się jednak „sprzedać” historię. Jego narracja jest wciągająca. Rozpoczyna swoją książkę od opisu spotkania między 1. FC Kattowitz, a Wisłą Kraków, które miało rozstrzygnąć o mistrzostwie Polski w 1927 r. Warto przypomnieć, że była to pierwsza edycja mistrzostw rozgrywanych w systemie ligowym. O tytuł rywalizowały drużyny Wisły Kraków i 1. FC Kattowitz. Ten drugi zespół był jedynym w czternastodrużynowej stawce przedstawicielem mniejszości niemieckiej. Wprawdzie Katowice należały od 1922 roku do Polski, jednak przeważający liczba ludności w tym mieście opowiedziała się w plebiscycie za Niemcami. Mecz miał więc znaczące podłoże polityczne, tym bardziej, że jedną z wyróżniających się postaci w zespole „Białej Gwiazdy” był Henryk Reyman, który jako oficer Wojska Polskiego brał udział w powstaniach śląskich, oczywiście po polskiej stronie. Starcie obu zespołów zakończyło się nietypowo. Sędzia Zygmunt Hanke, któremu katowiczanie zarzucali prowadzenie spotkania na ich niekorzyść, zdenerwowany zarzutami gospodarzy, zakończył mecz przez pomyłkę już w 78. minucie. Piłkarze 1. FC Kattowitz przegrywali już 0-2. Kiedy arbiter chciał naprawić swój błąd, kapitan drużyny mniejszości niemieckiej odpowiedział, że większość jego kolegów jest już w szatni i podał piłkę ręką sędziemu. Jako że miało to miejsce w polu karnym, Hanke podyktował „jedenastkę”, którą na bramkę strzałem do pustej bramki zamienił Reyman. Przez dalsze 12 minut spotkania gracze Wisły wymieniali między sobą podania, gdyż rywali nie było już na boisku. Krakowianie zdobyli mistrzowski tytuł, a zachowanie sędziego było krytykowane przez „Kattowitzer Zeitung”, który diametralnie inaczej w porównaniu z prasą polską oceniał postawę Zygmunta Hanke. W pierwszym rozdziale autor prowadzi narrację w czasie teraźniejszym, co pozwala czytelnikowi przenieść się do Katowic okresu międzywojennego, nadaje akcji dynamiki. Dzięki temu wstępowi Urbanowi już na początku udaje się wciągnąć czytelnika, tym bardziej, że historie, które opowiada, są intrygujące. Nie byłyby jednak tak ciekawe, gdyby nie umiejętność ich właściwego opowiedzenia.

O czym pisze autor? Przede wszystkim ukazuje losy piłkarzy pochodzących ze Śląska, przedstawia ich skomplikowaną tożsamość oraz to, co działo się z nimi podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu. Bohaterami kolejnych rozdziałów są, m.in. Ernest Wilimowski, Fryderyk Scherfke, Werner Janik czy Leon Sperling. Losy każdego z tych piłkarzy były inne, ale łączyło ich jedno – historia miała znaczący wpływ na ich życie. Obok opisu losów poszczególnych sportowców, Urban przedstawia tło, rzeczywistość okresu, który opisuje, tłumacząc podejmowane przez piłkarzy decyzje ówczesną sytuacją polityczną. Prezentuje też najważniejsze wydarzenia sportowe, które miały wpływ na relacje polsko-niemieckie bądź też ukazuje, w jaki sposób polityka ingerowała w sport i jakie konsekwencje to za sobą niosło. Historyczne tło pozwala lepiej zrozumieć przyczyny wielu decyzji sportowców i poszerza wiedzę na temat polskiej i niemieckiej rzeczywistości na przestrzeni blisko 90 lat. Obraz ten jest jak najbardziej zgodny z rzeczywistością, co mogę potwierdzić osobiście, gdyż wiele informacji zawartych w książce znajduje potwierdzenie w opowieściach moich dziadków dotyczących okresu II wojny światowej. Autor rozpoczyna opis od opowieści z roku 1927, a kończy na sprawach bieżących, czyli występach w reprezentacji Polski piłkarzy polskiego pochodzenia, ale wychowanych w Niemczech, jak Polanski czy Boenisch, po drodze poruszając kwestie słynnego „meczu na wodzie” na mundialu w 1974 r. czy historii spotkań narodowej reprezentacji z drużyną NRD. Przy tym wszystkim ukazuje relacje na linii Polska – Niemcy, wskazując na główne przyczyny ich ocieplenia bądź pogorszenia. Czytelnik poznaje więc nie tylko dzieje Śląska, Prus Wschodnich czy okupowanej Warszawy poprzez opowieści o, kolejno, mniejszości niemieckiej, rzekomo „polskim” klubie Schalke 04 Gelsenkirchen i organizowaniu meczów w stolicy mimo zakazu hitlerowców, ale potrafi też dostrzec przyczyny rodzenia się konkretnych stereotypów i uprzedzeń na temat Niemców. Książka ma więc trzy wymiary, można z niej czerpać wiedzę na trzech płaszczyznach – sportowej, historycznej i społecznej.

Historię jednego z bohaterów książki - Ernesta Wilimowskiego przedstawia też dokument TVP Historia. Jednym z ekspertów wypowiadających się w filmie jest właśnie autor pozycji "Czarny orzeł, biały orzeł":


Niewątpliwym atutem pozycji „Czarny orzeł, biały orzeł” jest bogactwo źródeł. Autor dociera nie tylko do polskich i niemieckich dokumentów. Cytuje również gazety, podaje informacje, które przekazali mu opisywani bohaterowie, ich rodziny, bądź też dokumentaliści i dziennikarze, tacy jak Andrzej Gowarzewski, Paweł Czado czy Robert Gawkowski, sięga po wspomnienia niemieckich piłkarzy, które z pewnością już nigdy nie ukażą się w Polsce. Bogata bibliografia przekłada się na bogactwo informacji i treści, na kolejnych stronach poznaje się nieznane dotąd fakty, intrygujące historie i zagmatwane powojenne losy wielu piłkarzy.

Podsumowując, trzeba stwierdzić, że książka Urbana to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się historią sportu. Wciągnie też z pewnością osoby zainteresowane samą historią, stosunkami polsko-niemieckimi czy dziejami Śląska. Myślę, że jest to pozycja, której fragmenty mogłyby stanowić dobry materiał dydaktyczny dla szkół czy uczelni. Przede wszystkim nie nudzi, a to już bardzo dużo. Stanowi ważne źródło informacji, doskonale przedstawia zagmatwane stosunki z zachodnimi sąsiadami. To jedna z najlepszych pozycji, jakie ostatnio przeczytałem. Pozostaje ją tylko polecić, więc… polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz