Po 22 latach pracy przy Highbury i Emirates Stadium, Arsène Wenger ogłosił
zakończenie przygody z Arsenalem. Choć w ostatnich latach obecność Francuza w
mediach częściej spowodowana była żartami i docinkami po porażkach jego drużyny,
był on autorem prawdziwej rewolucji w londyńskim klubie. Dziś pięć ciekawostek
z książki Johna Crossa „Arsène Wenger.
Generał i jego Kanonierzy”, które najlepiej obrazują, jakie zmiany zaprowadził w
ekipie Kanonierów, mimo niełatwych początków.
1. „Arsène? Jaki Arsène?”
Początki Francuza w Londynie nie
były wcale łatwe. Kiedy Wenger obejmował zespół Arsenalu, był praktycznie
anonimowym człowiekiem dla fanów i mediów. Mimo sukcesów z drużyną Monaco
(mistrzostwo Francji, Puchar Francji, finał Pucharu Zdobywców Pucharów), mało
kto wierzył, że nowy szkoleniowiec okaże się właściwym człowiekiem na właściwym
miejscu. John Cross tak opisuje to w swojej książce:
Dzisiaj w Londynie powszechnie opowiada się o tym, jak to na powitanie
Francuza w „Evening Standard” ukazał się artykuł zatytułowany Arsène? Jaki
Arsène? Dziennikarze, którzy do dziś
pracują w redakcji tej gazety, twierdzą jednak, że winą za tę najlepiej
zapamiętaną część historii zatrudnienia Wengera należy obarczyć uliczny
billboard.
18 września 1996 roku w „Evening Standard” ukazał się zabawny artykuł, który
traktował o tym, jak wielką niewiadomą był wówczas Wenger, a jednocześnie o
tym, jak hermetyczna była ówczesna angielska piłka. Autorzy artykułu pytali:
„Jak należy wymawiać jego imię i nazwisko? Francuz prawdopodobnie zwracałby się
do niego per Ar-senn Wą-żer. Niemiec?
Pewnie mówiłby Ar-sehn Wen-ger. Stały bywalec trybuny North Bank, tynkarz Trevor
Hale, też sobie nie radził: »Ar-sejn Łon-ga, co nie?«”.
Już pierwszy sezon zwiastował
jednak pozytywne zmiany. Arsenal zakończył go na trzecim miejscu, najwyższym w
historii swoich startów w Premier League. To, co najlepsze, miało jednak dopiero
nadejść.
2. „Co ten profesorek może wiedzieć o piłce?”. Pierwszy dzień w klubie
Pierwszy dzień w nowym klubie nie
obył się dla Wengera bez wpadki. Trener zapomniał o… konferencji dla
dziennikarzy i dopiero ponaglony przez PR-owców Arsenalu zjawił się na
spotkaniu z mediami z dwugodzinnym opóźnieniem. John Cross, który był świadkiem tamtych wydarzeń, wspomina, jakie było jego pierwsze wrażenie: