Strony

niedziela, 22 grudnia 2013

"Chcemy, żeby ktoś, kto kupuje nasze produkty, był jak klient Apple" - wywiad z założycielami Sine Qua Non (cz. 2)

Od prawej: Łukasz Kuśnierz, Przemysław Romański
i Michał Rędziak, czyli właściciele Wydawnictwa SQN
W pierwszej części wywiadu Łukasz Kuśnierz i Przemysław Romański opowiadali o początkach swojego wydawnictwa, filozofii, która przyświeca im w pracy, a także planach na najbliższe miesiące. W drugiej części założyciele SQN mówią o wpływie dużych imprez sportowych na rynek literatury w naszym kraju, zdradzają, które z wydanych przez nich pozycji cieszyły się dotąd największym zainteresowaniem, a także informują o próbach sprowadzenia do Polski gwiazd światowego sportu. Zapraszam do zapoznania się z rozmową.

- Jak duży jest wpływ wydarzeń takich jak EURO 2012 na rynek literatury sportowej w naszym kraju? Jak duże ma to przełożenie na liczbę książek o sporcie, które ukazują się w Polsce?

Przemysław Romański: Wpływ takich wydarzeń na pewno jest spory, ponieważ przy okazji imprez takich jak EURO 2012 dużo mówi się o nich w mediach, co z kolei przekłada się na to, że ludzie często i sporo o nich słyszą. Wiele zależy też od atmosfery i od ewentualnych sukcesów polskich drużyn, które biorą w takich wydarzeniach udział. Ma to swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że dużo się o tym mówi, a minusem jest to, że… dużo się o tym mówi. Dziennikarz może zwyczajnie nie mieć miejsca na recenzję książki, ponieważ trzeba napisać o czymś ważniejszym czy aktualniejszym, typu wynik wczorajszego meczu. Inny przykład – chcemy wysłać jakiegoś dziennikarza, żeby zrobił wywiad z autorem naszej książki, a on nie ma czasu, bo ma wtedy inne zobowiązania. To są więc negatywne aspekty towarzyszące takim imprezom. Są też mniejsze wydarzenia, które mogą się przyczynić do wydania książki. Jedną z dyscyplin – o której wcześniej nie wspomnieliśmy przy okazji mówienia o naszych planach – jest snooker. W przyszłym roku wydamy biografię Ronniego O’Sullivana. Gdyby ten snookerzysta był w Polsce, a miał być w lutym czy w marcu na turnieju w Gdyni, byłaby to idealna okazja do wydania jego książki. Niestety ostatecznie go nie będzie, gdyż nie dogadał się z organizatorami, więc premiera biografii nastąpi w innym terminie, kiedy my ściągniemy go do Polski. Tak jak powiedziałeś, EURO 2012 to jest powód do tego, żeby wydać dużo książek, ale niekoniecznie dzięki temu lepiej je sprzedać czy wypromować.
Dzięki SQN polscy kibice będę mogli
wkrótce zapoznać się z autobiografią
Ronniego O'Sullivana
Łukasz Kuśnierz: Mistrzostwa Europy w Polsce były wielką okazją, co obserwowaliśmy na przykładzie reprezentacji Portugalii i samego Ronaldo. W prasie pojawiały się zdjęcia, na których Portugalczyk coś podpisywał, i okazywało się, że bardzo często była to wydana przez nas biografia. Kibice dawali mu ją do podpisu. EURO na pewno zbudowało w jakimś stopniu rynek, co zresztą widać w trendach sprzedażowych. Ten rok jest inny niż poprzedni – teraz nie ma takiego zainteresowania literaturą sportową, jakie było podczas EURO. Zobaczymy, jak będzie w przyszłym roku, gdyż rynek w pewien sposób już się nasycił.
P.R.: Bardzo ważne było też to, że EURO 2012 odbywało się tutaj, w Polsce, że gwiazdy były na miejscu. To, że będą teraz mistrzostwa świata w Brazylii, jest fajne dla kibiców i ludzi pasjonujących się piłką, bo to w końcu kultowy kraj, jeśli chodzi o historię piłki, natomiast w porównaniu do EURO jest to zupełnie inna skala. Wtedy było mnóstwo okazji do wywiadów, spotkań, zdjęć. Podczas pobytu w Polsce reprezentacji Anglii, która mieszkała w Krakowie niedaleko Rynku, ludzie codziennie czekali pod hotelem, aż któryś z piłkarzy wyjrzy z okna albo wyjdzie i rozda autografy. Jasne, że mundial w Brazylii będzie dobrą okazją do wydania kilku tytułów zarówno u nas, jak i u konkurencji, ale to nie będzie wyglądało sprzedażowo tak, jak w ubiegłym roku. Bardzo trudno będzie to powtórzyć. Nawet siatkarskie mistrzostwa świata tego nie zmienią, bo siatkówka jest wprawdzie w Polsce dyscypliną ważną i bogatą, ale Polska to jeden z niewielu krajów, w których tak jest. Na świecie siatkówka jest dyscypliną niszową.
Ł.K.: Zagranicznych książek o siatkówce tak naprawdę nie ma. No, może jedynie w krajach takich jak Włochy czy Rosja znajdzie się kilka pozycji, ale na przykład na amazon.com nie ma książek o volleyu dostępnych w języku angielskim.

- Nawet w Polsce, mimo że siatkówka jest bardzo popularna, książek o tej dyscyplinie jest niewiele. Wspomnienia Marcina Prusa to pierwsza w naszym kraju biografia siatkarza. Jest jeszcze Krzysztof Mecner, autor wielu pozycji o volleyu, ale on bardziej skupia się na historii tej dyscypliny.

P.R.: Mamy kilka pomysłów. Piszemy dwie następne książki siatkarskie, gdyż chcemy wykorzystać tę koniunkturę. Z drugiej jednak strony z fanem siatkówki jest tak, że on lubi ją oglądać w telewizji, lubi pojechać na mecz i brać w nim udział, natomiast niekoniecznie jest to fan, który chętnie i wiele chciałby na temat tej siatkówki czytać. Podam przykład. Powiedzmy, że do katowickiego „Spodka” wchodzi sześć tysięcy ludzi, a przy wejściu w trzech czy czterech miejscach są książki Marcina Prusa, a on sam też jest tam obecny i można się z nim spotkać. Sprzedaż jego biografii wcale nie jest jednak duża, bo ludzie przychodzą na mecz, a nie kupować książkę. Oni ją zobaczą, może nawet kupią gdzie indziej, szczególnie jeśli znają i lubią Prusa, a to już jest nieco starsze pokolenie, ale niekoniecznie zdecydują się na zakup w tym momencie. Ciekawa byłaby książka o kilku siatkarzach obecnie grających, bo można by zrobić z nimi fajne działania promocyjne, ale to nie jest łatwy temat…

- A czy zdarzyło się w Sine Qua Non, że któraś książka powstała pod wpływem jednorazowego sukcesu? Mam tu na myśli taką sytuację, jak w przypadku Wydawnictwa Otwartego i biografii Roberta Lewandowskiego zatytułowanej "Lewy. Sylwetka piłkarza", która powstała w ciągu ośmiu dni i nieźle się sprzedała, choć jej jakość pozostawia wiele do życzenia.

Ł.K.: Nie będziemy tutaj wskazywać konkretnych wydawnictw, ale takie książki powstają, opierając się przede wszystkim na podążaniu za trendem.

- Mam wrażenie, że również na zyskaniu na fali entuzjazmu, która pojawia się po sukcesie.

Ł.K.: Tak, opierają się też na entuzjazmie kibiców. Tylko trzeba w tym momencie uczulić czytelnika na to, że wydanie książki słabej merytorycznie jest rzeczą prostą. Tak jak w każdej dziedzinie życia – zawsze coś za coś. Jeżeli książka kosztuje 40 złotych, a nie 15, to musi to mieć jakieś uzasadnienie. Jest tak jak z samochodami – jeden kosztuje 50 tysięcy złotych, inny 150 tysięcy. Zawsze trzeba jednak brać pod uwagę, że coś dzieje się kosztem czegoś. Można iść za koniunkturą i wrzucić do wszystkich księgarni książki za 15 złotych, napisane w osiem dni. Czy to przyniesie sukces sprzedażowy? Jak najbardziej tak, bo ludzie często nie zwracają uwagi na jakość, głównym wyznacznikiem ich wyborów jest cena. Ale to nie jest droga, którą my podążamy.
P.R.: Zdecydowanie nie. To nie jest właściwa droga. My chcemy, żeby ktoś, kto kupuje nasze produkty, był jak klient Apple – wiedział, że ma do czynienia z dobrze zrobioną rzeczą i jeżeli sięgnie po następne pozycje oznaczone logiem SQN, będzie przekonany, że mają one określoną jakość i są odpowiednio przygotowane. Nie jak książka napisana w osiem dni, na której da się nieźle zarobić, a przy okazji podgryźć konkurencję, która wydała oficjalną biografię Roberta Lewandowskiego, pracowała nad nią dłużej i zapłaciła za nią duże pieniądze. Tym bardziej że ktoś przychodzący do sklepu niekoniecznie wie, że ta jest oficjalna, a tamta nie jest, zwłaszcza jeśli jedna kosztuje…

- …pięćdziesiąt złotych, a druga dwadzieścia.

P.R.: Dokładnie. Są więc na rynku praktyki, do których zniżają się różni wydawcy, ale my nie chcemy tego robić. Po części rozumiemy ich zachowanie, ale to nie jest nasza droga.
Ł.K.: Widać to na przykładzie naszej strategii działania. Bardzo mocno inwestujemy w budowanie marki, dostarczanie ludziom produktów, które będą kojarzone z nami. Gdybyś zapytał kibiców, w którym wydawnictwie ukazała się książka o Lewandowskim, pewnie nie potrafiliby na to pytanie odpowiedzieć. My mamy nadzieję, że nasze wydawnictwo będzie z czasem rozpoznawalne. Już zresztą w znacznej mierze nam się to udało – rozpoznają nas media, czyli ośrodki opiniotwórcze. Taki jest nasz cel, żebyśmy byli kojarzeni jako dobra książka sportowa, żeby ludzie rozpoznawali nas jako SQN, a nie przypadkowe wydawnictwo.
P.R.: Chcemy inwestować w promocję marki, ale też w dawanie ludziom czegoś, co ma wartość dodatkową. Przychodzi do księgarni mama, która chce kupić swojemu siedmioletniemu synkowi jakąś książkę związaną z Barceloną, i koło siebie ma dwie pozycje. Jedną naszą – „Barça. Emocje” – autoryzowaną, oficjalną, z hologramem autentyczności, z unikalnymi zdjęciami dostarczonymi przez klub, które nie są nigdzie dostępne, i dlatego ona kosztuje powiedzmy 49 złotych. Druga pozycja też jest w twardej oprawie, też jest kolorowa, ma mnóstwo zdjęć w środku, mniejsza o to, że jest nieaktualna, czasem zawiera wręcz bzdurne notki, ale jej cena na okładce to 19 złotych, a w promocji nawet 15. I ta mama dla siedmioletniego synka wybierze tę tańszą, co z jej punktu widzenia doskonale rozumiem. Jest to dla mnie przykra sytuacja, ale akceptuję ją taką, jaka jest, ale my naszej drogi przez to nie zmienimy. Wolimy wydać książkę autoryzowaną, nawet jeśli sprzedamy przez to mniej egzemplarzy. Dzięki temu bowiem ci, którzy ją kupią, będą wiedzieli, że mają produkt wysokiej jakości, docenią to, że mają produkt oficjalny, i chętnie sięgną po następny. Liczymy na to, że kiedy ten siedmioletni chłopiec, który dostał tamtą książkę, podrośnie, przekona się do naszych publikacji. Te wątpliwej jakości pozycje zabierają nam w tym momencie jakąś część naszego biznesu, ale to nie jest droga, którą podążymy. Chcemy skupiać się na tym, żeby jak najwięcej rzeczy robić oficjalnie, współpracując z klubami czy bezpośrednio z autorami, tak jak z Philippem Lahmem. Temu piłkarzowi przesłaliśmy niedawno egzemplarze jego autoryzowanej biografii, które on podpisze, a jedną z nich przeznaczy na cele charytatywne. Takie coś bardziej nas cieszy. Oczywiście można by wziąć dziennikarza, który napisałby w osiem dni biografię Philippa Lahma, która byłaby o połowę tańsza i ktoś by ją na pewno kupił. Ale, tak jak mówiłem, to nie nasza droga.
Ł.K.: Z drugiej strony pomagamy też polskiemu czytelnikowi, jesteśmy pośrednikiem między polskim odbiorcą a klubem. Taka książka o Barcelonie wszędzie za granicą jest droższa. My mówimy jednak przedstawicielom klubu, jakie są realia w Polsce. Wyjaśniamy, że ta książka nie może być sprzedana w takiej cenie, bo niestety polski klient ma pewną barierę cenową i kupienie publikacji o Barcelonie za 100 złotych nie wchodzi w grę. Chcemy, żeby ta książka była w przystępnej cenie, powiedzmy 50 złotych. To minimalna kwota, jeśli chce się zachować wysoką jakość produktu. To jest nasz ukłon w stronę kibiców, bo można taką książkę zrobić za 200 złotych, ale da się też maksymalnie obniżyć cenę, żeby ludzie byli w stanie sobie na nią pozwolić.
P.R.: Będzie niedługo książka podobna do „Barça. Emocje” – kwadratowa, bardziej albumowa. Ukaże się w tym miesiącu w Hiszpanii. Oczywiście jest to oficjalne wydawnictwo FC Barcelony. Rozmawiamy w tej chwili na temat jej wydania w Polsce, dogrywamy właściwie ostatnie szczegóły. Unikalne zdjęcia z szatni, fotografie pomeczowe, czyli coś, co jest absolutnie niedostępne nigdzie indziej. Cena tej publikacji w Hiszpanii to 29 euro i jeżeli chcielibyśmy wydać ją w Polsce, mało kto by ją kupił. Żeby to miało sens, książka nie powinna być droższa niż 50 złotych. Musimy dać polskiemu czytelnikowi coś, na co jest w stanie sobie pozwolić.
Ł.K.: Mamy też w planach na przyszły rok wydanie książek dedykowanych tylko dla naszych klientów. Będą więc publikacje, które nie znajdą się w księgarniach. Chcemy zrobić książkę, która będzie nie tylko przeznaczona dla fanów, ale także przez nich tworzona. Mamy taki pomysł, miejmy nadzieję, że uda nam się go zrealizować. Chcemy w jakiś sposób ludzi…

- …przywiązać do marki?

Ł.K.: Przywiązanie do marki nie jest naszym głównym celem. Chcemy docenić te osoby, które są już z nami związane, kupują nasze książki, śledzą nas na Facebooku, czytają recenzje wydanych przez nas pozycji. Chcemy im dać produkt przygotowany specjalnie dla nich. Można powiedzieć, że z czasem będzie to nawet inwestycja, bo taka książka będzie wydana w ograniczonym nakładzie i nigdy więcej się nie powtórzy. Gdyby to była pozycja o Barcelonie, to będzie to też tworzenie historii tego klubu, bo za kilkadziesiąt lat może się okazać, że coś podobnego nigdy więcej już nie powstało i jest to fenomen na skalę światową.
P.R.: W okresie świątecznym przez Empiki przewija się kilkadziesiąt milionów ludzi, którzy wchodząc, mogą zobaczyć książkę. Naszych zaangażowanych ludzi, którzy codziennie nas odwiedzają i wspierają, z którymi mamy kontakt poprzez fankluby Barcelony, Realu i innych drużyn, jest może z kilkadziesiąt tysięcy, bieżących pewnie mniej. Większość naszych książek jest dla tych wspomnianych milionów, z których jakiś odsetek je zobaczy i zdecyduje się na zakup. Chcemy zrobić kilka projektów, na początek jeden, który będzie dla tych kilku, kilkunastu tysięcy najbardziej zaangażowanych. Procent tych ludzi, którzy zainteresują się książką, jest dużo większy niż w przypadku tych milionów.
Ł.K.: Ale to też jest procent z tych kilkunastu tysięcy. Żeby nie było takiego wrażenia, że jak my przygotowujemy książkę spersonalizowaną, to sprzedamy jej 15 tysięcy.
P.R.: Nie, nie, pewnie wydrukujemy około tysiąca egzemplarzy.
Ł.K.: Dokładnie, to są takie ograniczone nakłady. Bardziej stawiamy na to, żeby książka była w limitowanej serii z jakąś wartością dodaną, unikatową, niż żeby to była pozycja szeroko dystrybuowana.

Biografia Messiego to jedna z najlepiej
sprzedających się książek SQN
- W takim razie które z dotychczas wydanych przez SQN książek cieszyły się największym zainteresowaniem? Nie wiem, czy możecie Panowie podać jakieś konkretne liczby sprzedanych egzemplarzy…

Ł.K.: Możemy chyba powiedzieć, że najlepiej sprzedały się biografie Messiego i Cristiano Ronaldo.
P.R.: Autobiografia Ibrahimovicia także cieszyła się dużym zainteresowaniem. To są trzy pierwsze pozycje. Również książka Iniesty – pewnie dlatego, że była jedną z pierwszych. Co jeszcze? Wbrew pozorom Giggs – też jedna z pierwszych. Gdybyśmy wydali go dzisiaj, wyniki sprzedaży byłyby nieporównywalnie gorsze. Zestawiając ją z podobnymi tytułami, w tym momencie ta pozycja zanotowałaby pewnie tak z dwudziestokrotnie gorszy wynik. Wtedy nie było innych książek. Dzisiaj jak ktoś wchodzi do księgarni czy Empiku, ma osobną półkę z literaturą sportową i to nie jest tylko i wyłącznie nasza zasługa, choć my w znacznym stopniu się do tego przyczyniliśmy. Kiedyś, kiedy na rynku dostępny był tylko Giggs, Messi i jeszcze jakieś dwie inne pozycje, dużo więcej się ich sprzedawało. Dziś w bieżącej ofercie dostępnych jest kilkadziesiąt tytułów, a w internecie nawet kilkaset, więc pojedyncze książki sprzedają się w mniejszych nakładach, to jest jasne. Ważna jest też inna rzecz. Siła ambitnej literatury, ambitnej książki sportowej jest znacząca, ale nie tak bardzo jak siła marketingowa danej osoby. Nasza publikacja „Barça. Za kulisami najlepszej drużyny świata” – absolutnie ciekawa rzecz, fajnie napisana, przy pracy nad którą autor przeprowadził wiele rozmów z Xavim, Iniestą i Puyolem – sprzedała się nam bardzo ładnie, natomiast nie są to liczby porównywalne z siłą marketingową Messiego czy Ronaldo. Mało tego, to jest książka, podobnie jak chociażby „Wyścig tajemnic” Tylera Hamiltona, którą ktoś kupił po to, żeby ją faktycznie przeczytać, dowiedzieć się jakiejś rzeczy. Sięgnął po nią bardziej świadomy czytelnik. Dwie wymienione przeze mnie pozycje nie są książkami kupowanymi typowo na prezenty. Natomiast taki Messi, Ronaldo czy Ibrahimović to są biografie, które klient kupuje dla kogoś. W znacznym stopniu one pewnie potem nie są nawet czytane, chociaż chcielibyśmy, żeby tak nie było. Bywa również, że ktoś kupi książkę dla siebie, bo jest fanem Realu czy Barcelony. Ma trzy koszulki ulubionego klubu, szalik, skarpety, to ma też książkę, która stoi na półce i pokazuje, że jej właściciel rzeczywiście jest kibicem konkretnego zespołu, choć zajrzał do niej raz i przeczytał z trzy strony. Tak więc różnie bywa z tymi pozycjami o sporcie. Idealne jest połączenie dwóch elementów – z jednej strony książka jest naprawdę rewelacyjnie napisana i świetnie się ją czyta, a z drugiej jej autorem jest postać medialna o dużej sile. Najlepszym tego przykładem jest autobiografia Ibrahimovicia, która spełnia oba te kryteria, ale niestety wielu takich połączeń nie ma.

- A o jakiej liczbie sprzedanych egzemplarzy mówimy na przykład w przypadku biografii Messiego?

Ł.K.: Wolelibyśmy nie podawać takich informacji, kto ma wiedzieć, to wie (śmiech).
P.R.: To nie są też dane, których nie da się odnaleźć… Może bez konkretnych tytułów –książki, które najlepiej się u nas sprzedawały, mają wynik na poziomie powyżej 20 tysięcy egzemplarzy. Wprawdzie rzadko kiedy, ale są takie, których sprzedaje się więcej, większość zazwyczaj rozchodzi się w mniejszym nakładzie.
Ł.K.: Jest kilka takich koni pociągowych, które przekraczają nakłady nawet 50 tysięcy egzemplarzy i to nie tylko u nas, bo mamy też dane od innych wydawców. Natomiast są książki, które jeśli sprzedadzą się w nakładzie 5 tysięcy, to jest dobrze. Tak jak mówiliśmy, my nie stawiamy na to, żeby każda książka była wielkim sukcesem, takim pięćdziesięciotysięcznikiem. Chcemy przede wszystkim dać czytelnikom dobrą jakość.

Czy 'Ibra' pojawi się w przyszłym roku w Polsce? Założyciele
wydawnictwa SQN bardzo by tego chcieli...
Fot. Дмитрий Неймырок, www.football.ua
- Na koniec jeszcze pytanie dotyczące zaangażowania sportowców w promocję książek wydawnictwa Sine Qua Non. Z tego, co wiem, w razie porażki Szwecji w barażach do mistrzostw świata w Brazylii, co stało się faktem, była szansa na sprowadzenie do Polski Zlatana Ibrahimovicia.

Ł.K.: Ta szansa nadal jest. Nie jest to sprawa łatwa, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby Zlatan pojawił się w Polsce. Często w grę wchodzą duże pieniądze. Taki Dennis Rodman, co nie jest tajemnicą, za przyjazd do Polski chce 50 tysięcy dolarów za jeden dzień wizyty. Chętnie przyjechałby do nas na promocję książki, tylko trzeba zapłacić mu te pieniądze plus jeszcze pewnie koszty przelotu, zakwaterowania i tak dalej. Kim Dzong Una na to stać, nas niestety nie (śmiech). Chociaż byłoby to na pewno ciekawe wydarzenie. Chcemy, żeby w przyszłym roku pojawiło się w Polsce paru znanych sportowców. Tak jak powiedział Przemek, jedną z takich osób będzie Ronnie O’Sullivan, ale będzie też ktoś jeszcze, kogo wizyta powinna być dużą atrakcją. Kto to taki? To możemy zdradzić już po wyłączeniu dyktafonu (śmiech).

9 komentarzy:

  1. Grubo, grubo wiele ciekawych informacji. Czy "poza anteną" dowiedziałeś się, co to za książki siatkarskie?

    Może jak przeczytają to panowie z SQN :DSiatkówką jest sportem popularnym, ale warto zauważyć kto zasiada na halach siatkarskich. W głównej mierze są to nastolatki, ludzie młodzi, którym jak wiemy niekoniecznie czytanie w głowie. Na fali sukces narodzili się kibice, dlatego też to nie jest taka prosta sprawa. Stąd mogłyby problemy z biografią Prusa, która dotarła do starszych kibiców.

    Co innego, gdyby książkę napisał Bartman, Kurek czy Ignaczak. Wtedy na pewno nakłady by wzrosły. Z paniami już mogłoby by być gorzej, ale wciąż twierdzę, że dobra historia obroni się sama. Już w jakim poście rozmawialiśmy, kogo chcielibyśmy przeczytać.

    Problem jest również z przekładami, bo ich po prostu nie ma. Jest gdzieś biografia Balla, Ricardo czy Misty May-Treanor. To może pora napisać w Pl, biografię Giby, bądź kogoś innego :)

    Pozdrawiam! I graty za wywiad! Świetna robota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mateusz, nie dowiedziałem się niestety niczego więcej o tych dwóch książkach o siatkówce. Ale skoro się piszą, to zapewne będą to pozycje polskich autorów, a nie zagraniczne przekłady. Co to biografii obecnych reprezentantów, to wiele mówi chyba cytat: "Ciekawa byłaby książka o kilku siatkarzach obecnie grających, bo można by zrobić z nimi fajne działania promocyjne, ale to nie jest łatwy temat…" Tak więc pożyjemy, zobaczymy. ;) Pozdrawiam i dzięki za miłe słowa!

      Usuń
  2. Bardzo fajny wywiad. Czytałem wywiad z Tobą na pracasport.pl. Widać, że Twój blog się rozwija, staram się go odwiedzać minimum raz w miesiącu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. Staram się regularnie zamieszczać wpisy i pisać o tym, co zainteresuje czytelnika, a czego nie da się znaleźć nigdzie indziej. Jak widać, przynosi to efekty.

      Usuń
  3. Dobra rozmowa. To, że świetna książka Huntera sprzedała się gorzej niż średnie biografie Messiego i Ronaldo źle świadczy o klientach. Ale można było się tego spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Minęły już 4 lata od tego posta a książek siatkarskich jak na lekarstwo. I co z tego, że jestem kobietą, i co z tego że lubię chodzić na mecze i je oglądąć, wbrew temu jak wypowiedzieli się Panowie, kibice interesują się zakulisowymi historiami z boisk siatkarskich, czy też innymi zagadnieniami związanymi z siatkówką. Mam nadzieję że Panowie zmienili zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Środowisko musi się bardziej otworzyć - wtedy tych książek będzie znacznie więcej. Ale bohaterowie ostatnich lat powoli kończą kariery, więc będą pisać książki. Myślę, że to kwestia dwóch lat, kiedy pozycji siatkarskich będzie aż nadto! ;)

      Usuń
  5. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń