Strony

czwartek, 25 września 2014

Zanim powstała liga

Niełatwo, pisząc o historii sportu, stworzyć coś absolutnie oryginalnego, świeżego i wyjątkowego. Okazuje się jednak, że jeśli się chce, nie jest to rzeczą niemożliwą. Udowodnił to Paweł Gaszyński, tworząc cykl książek pod tytułem „Zanim powstała liga. Almanach rozgrywek piłkarskich w Polsce w latach 1919-1926”. 3 czerwca na rynku ukazał się drugi tom serii, poświęcony sezonowi 1920.

Autor cyklu wpadł na genialny w swojej prostocie, ale zarazem wymagający ogromnych nakładów pracy pomysł. Postanowił zebrać i opisać wszystkie możliwe mecze piłkarskie, które w latach 1919-1926 rozegrano w Polsce. Nie chciał się skupiać wyłącznie na spotkaniach najważniejszych, o których informacje można znaleźć w innych opracowaniach. Zdecydował się opisać każdą potyczkę, nawet tę o mistrzostwo klasy B. Jakby tego było mało, nie poszedł wcale na skróty. Mógł oczywiście oprzeć się wyłącznie na publikacjach innych autorów, regionalnych monografiach czy różnych rocznikach, ale chciał sam zrobić wszystko od początku. Przeprowadził więc ogromną kwerendę wszystkich możliwych gazet, które pisały o rozgrywkach piłkarski w wybranym okresie. Dzięki temu każdy mecz, o którym pisze w swoich książkach, każdy wynik i każda informacja poparte są źródłem. Nic nie jest bezmyślnie przepisane z wcześniej wydanych opracowań, więc serię „Zanim powstała liga” pod względem rzetelności uznać trzeba za absolutne arcydzieło. Nie tylko z tego powodu cały cykl, jak i drugi jego tom, ocenić należy bardzo wysoko.

Tytaniczna praca
W najnowszej książce serii opisanych zostało 487 meczów, które zostały rozegrane w 1920 roku. To znaczna różnica w porównaniu z rokiem wcześniejszym, gdyż wtedy spotkań było ledwie 184. Z każdym kolejnym tomem meczów będzie więcej i aż strach pomyśleć, jak obszerna może być następna publikacja, nie mówiąc już o tej, która dotyczyć będzie roku 1926. Już drugi tom stwarza wrażenie grubego tomicha, gdyż liczy blisko 450 stron, co przy 160 stronach premierowego opracowania wygląda imponująco. Przeglądając książkę, można się tylko domyślać, jak ogromną pracę wykonał Paweł Gaszyński. Dość powiedzieć, że sama bibliografia liczy dobrych kilkaset (sic!) pozycji i zajmuje dokładnie 20 (sic!) stron. Ktoś ma jeszcze wątpliwości, co do rzetelności tej książki? Jeśli tak, to dodam tylko, że przypisów jest dokładnie 742. Uff…

Było trochę o liczbach, dzięki którym łatwiej wyobrazić sobie tytaniczną pracę, którą wykonał autor, teraz trochę o zawartości drugiego tomu. Jest on podzielony na dwie główne części – pierwsza z nich, licząca nieco więcej niż połowę objętości książki, to prezentacja wyników wszystkich spotkań wraz z opisami przebiegu meczów stworzonymi na podstawie relacji prasowych. Można powiedzieć, że to ta narracyjna część publikacji, w której czytelnik znajdzie także przedruki archiwalnych artykułów, zdjęcia zawodników i drużyn, skany plakatów zapowiadających mecze i inne tego typu ciekawostki. Początkowe fragmenty podzielone są na rozdziały, które kategoryzują spotkania według ich charakteru (mistrzostwa Polski, mecze towarzyskie, spotkania międzymiastowe, potyczki z zagranicznymi zespołami, itd.). Druga część książki to statystyki – chronologiczny spis wszystkich meczów, lista spotkań z podziałem na drużyny, tabela uwzględniająca wyniki drużyn w 1920 roku (na czele Cracovia), a także wspomniana już bibliografia oraz indeks nazwisk. Z tego składa się drugi tom i, według informacji ze wstępu, właśnie tak ma wyglądać każdy następny.

Wojna, piłka, tamte czasy…
Zasadniczo więc najnowsza publikacja z serii „Zanim powstała liga” nie różni się wiele od poprzedniej (nie uwzględniając oczywiście objętości). O premierowym tomie pisałem swego czasu na portalu SportowaHistoria.PL, więc jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z tamtym tekstem, to odnośnik znajdzie tutaj. Książka poświęcona sezonowi 1920 wydała mi się jednak nieco ciekawsza niż poprzednia, najpewniej z tego względu, że jest po prostu obszerniejsza, więc ciekawostek na temat rozgrywek w tamtym roku udało się w niej zawrzeć znacznie więcej. Warto zresztą podkreślić, że był to dużo lepszy rok dla polskiej piłki, o czym świadczy już liczba rozegranych meczów. Rozpoczęto w końcu rywalizację o mistrzostwo kraju, rozegrano mnóstwo innych spotkań, a reprezentacja przygotowywała się do występu na Igrzyskach Olimpijskich w Antwerpii. Ostatecznie z powodu wojny polsko-bolszewickiej rozgrywek o prymat w Polsce nie dokończono (utknęły na szczeblu okręgowym lub w ogóle ich nie rozpoczęto), a polska kadra olimpijska nie pojechała do Belgii, ale i tak był to udany okres i, przede wszystkim, były to ciekawe czasy. Przekona się o tym każdy, kto sięgnie po najnowszą książkę Gaszyńskiego.

Autor bowiem w kapitalny sposób, dzięki licznym prasowym przedrukom, oddaje klimat lat 20. Przy okazji opisywania Pucharu Żeleńskiego (Lwów kontra Kraków) przytacza na przykład ostrą polemikę, którą na łamach gazet prowadzili dziennikarze i działacze z dwóch przeciwnych obozów – dr Wacław Szperber („Goniec Krakowski”) i prof. Rudolf Wacek („Gazeta Wieczorna” ze Lwowa). Można powiedzieć, że to jeden z pierwszych sportowo-medialnych sporów z lokalną dumą i patriotyzmem w tle. Trzeba w ogóle bardzo pochwalić pomysł na umieszczenie w książce fragmentów prasowych przedruków. To sprawiło, że książka nie nuży. Sam opis przebiegu najważniejszych spotkań, nawet jeżeli tworzony jest przez samego autora na podstawie kilku relacji z gazet, nie byłby aż tak interesujący, a z czasem stałby się, mam wrażenie, lekko nudnawy. Przedruki, zdjęcia i plakaty zdecydowanie ożywiają książkę, a czytelnik dowie się dzięki nim wielu ciekawych rzeczy. Pozwalają one bowiem poznać, co nurtowało ówczesnych dziennikarzy i ludzi sportu, jaki klimat towarzyszył rozgrywkom, a także z jakimi problemami borykał się polski futbol lat 20. Niesamowita sprawa i, przynajmniej dla mnie, największa wartość serii.

Klimat lat 20.
Z cytowanej na pierwszych stronach rozmowy z dr. Lustgartenem, sekretarzem Polskiego Związku Piłki Nożnej, można się na przykład dowiedzieć, że ostatecznych rozgrywek o mistrzostwo Polski nie rozegrano między innymi z powodu… braku wagonów i związanego z tym faktu, że „ministerjum kolei” nie chciało udzielać piłkarzom większych zniżek na przejazdy na mecze. To fragment z bytomskiego „Sportowca”, który w 1920 roku był chyba jedną z najlepszych gazet sportowych w kraju i w książce cytowany jest dosyć często. W inny miejscu z kolei mamy artykuł nawołujący: „Używajmy wyrażeń polskich”. Autorzy postulują, aby zamiast „out” mówić i pisać, że płka „śpi”, zamiast wyrażenia „offside” używać polskiego zamiennika „spalony”, a skórzaną powłokę piłki nazywać „pochwą”. Nieco dalej czytamy też, że chłopcy w wieku 12-14 lat nie powinni grać w piłkę nożną, gdyż „w 18 roku życia mając pozrywane nogi i wady serca będą im już tylko weteranami piłkowemi”.

W jeszcze innymi miejscu można znaleźć cytat z „Dziennika Ludowego”. Autor artykułu atakuje „Koniarza”, który napisał w „Gazecie Porannej”, że miasto nie powinno oddawać Czarnym Lwów terenu na boisko sportowe. Pisze dosadnie: „Autor, znany w świecie sportowym warchoł podszył się tym razem pod miano „koniarza”, ma tyle wspólnego ze sportem końskim, ile kulawy z baletem”. Ale nie tylko takie problemy miał polskie futbol w roku 1920. Dosyć często zdarzało się, że piłkarze, niezadowoleni z sędziowania, schodzili z boiska. Czasem czyniła to jedna drużyna, czasem obie. Oczywiście nie pomijały tego faktu ówczesne gazety, co dosyć często za pomocą przedruków udowadnia Paweł Gaszyński. Dziennikarze, oprócz opisu spotkań, czasem starali się też pisać analityczne teksty. W jednym z nich, pochodzącym ze „Sportowca”, autor zauważa, że „górnośląscy sportowcy więcej na boisku ufają swoim nogom i pięściom, niż swojej głowie!”. Cytat na tyle znaczący, że został przez autora serii nawet podkreślony. Kapitalna rzecz z tymi fragmentami gazet z lat 20., gdyż dzięki nim książka nabiera dodatkowego charakteru. Jest nie tylko gratką dla wszystkich fanów piłkarskiej statystyki, ale stanowi też świetną opowieść o czasach, których dotyczy.

Coś dla każdego
Podsumowując, trzeba więc stwierdzić, że drugi tom serii „Zanim powstała liga” to coś, co zasługuje na najwyższą pochwałę. Już sam pomysł na cykl okazał się świetną ideą, a jego realizacja przerosła moje oczekiwania. Spodziewałem się raczej czegoś wyłącznie dla fanów liczb, statystyk, tych, którzy lubią analizować wyniki. Dzięki zdjęciom, plakatom, a przede wszystkim przedrukom artykułów sprzed lat, cała seria zdecydowanie zwiększa swoją wartość. Staje się bowiem opracowaniem, które zainteresuje tego, kto chciałby dowiedzieć się czegoś o klimacie tamtych czasów, okolicznościach, w których rozgrywane były mecze, a także problemach, z którymi borykali się ówcześnie piłkarze i działacze. Ogromna pracą, jaką wykonał Paweł Gaszyński podczas prac nad dotychczasowymi tomami, przyniosła pozytywny efekt. Pozostaje tylko życzyć autorowi, żeby miał dość samozaparcia, aby w takiej formie, w kolejnych grubych tomach przedstawić następne lata rozgrywek piłkarskich na ziemiach polskich. Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po oba tomy serii „Zanim powstała liga”, tym bardziej, że najnowsza część objęta została patronatem niniejszego bloga. Obiecuję – nie pożałujecie!

CZYTAJ TAKŻE:

1 komentarz:

  1. Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu tego postu. Dowiedziałem się dużo wartościowych informacji! https://karbon-sd.pl/

    OdpowiedzUsuń