Strony

niedziela, 15 stycznia 2017

Historia koszykarskiej Legii Warszawa

Pierwszą książką – „Srebrni chłopcy Zagórskiego” – Marek i Łukasz Ceglińscy zawiesili sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Genialna pod względem reporterskim publikacja zapewniła im uznanie czytelników, ale też zaostrzyła apetyty. Ich najnowsze dzieło w mojej ocenie nie jest aż tak znakomite jak poprzedniczka, ale to wciąż lektura z najwyższej półki. Dla fanów koszykówki i historii sportu „Zieloni Kanonierzy” to zdecydowanie książka z gatunku „must read”.

Książka została wydana z okazji 100-lecia Legii i 60. rocznicy pierwszego mistrzostwa Polski zdobytego przez koszykarską sekcję tego klubu. Jak się łatwo domyślić, opowiada o historii basketu pod znakiem „eLki”. To zasadnicza różnica w porównaniu ze „Srebrnymi chłopcami Zagórskiego”  - ramy czasowe opowieści są tutaj znacznie szersze i obejmują niemal 90 lat. W poprzedniej książce głównym opisywanym wydarzeniem były rozgrywane we Wrocławiu w 1963 roku mistrzostwa Europy, w których reprezentacja Polski zajęła drugie miejsce. „Zieloni Kanonierzy” są pozycją znacznie szerszą, a do tego wydawnictwem oficjalnym, które ukazało się na rynku we współpracy z klubem. To niejako narzuciło autorom konieczność choć cząstkowego opisania całych dziejów sekcji koszykarskiej Legii. Publikacja zaczyna się więc od rozdziału poświęconego początkom legijnego basketu jeszcze przed wojną (w większości w oparciu o materiały prasowe), potem traktuje o złotym okresie największych sukcesów w latach 50. i 60. (główna i najobszerniejsza część książki), by następnie przedstawić powolny spadek sportowej jakości sekcji i jej reaktywację w ostatnich latach.

Legia to ludzie
Na szczęście oficjalność publikacji nie ma wielkiego wpływu na jej jakość. Widać, że autorzy dostali swobodę w pisaniu, bo książka przedstawia dzieje koszykarskiej Legii nie w formie opisów meczów, statystyk i tabel, ale poprzez ukazanie historii najważniejszych zawodników. To właśnie dzięki temu pozycja „Srebrni chłopcy Zagórskiego” była tak wyjątkowa – mimo że traktowała o odległych czasach, losy reprezentantów zostały przedstawione w niej niezwykle ciekawie i stanowiły największą wartość publikacji. Podobnie jest z „Zielonymi Kanonierami”, którzy w większości stanowią opowieść o gwiazdach Legii i tym, co je spotkało w życiu. Mamy całe rozdziały poświęcone Andrzejowi Pstrokońskiemu, Januszowi Wichowskiemu, Edwardowi Jurkiewiczowi, Włodzimierzowi Tramsowi, Marcinowi Michalskiemu czy Władysławowi Pawlakowi. W pozostałych rozdziałach przybliżone zostały sylwetki innych legionistów. To właśnie największa wartość książki. Można nie znać tych postaci, można nie interesować się w ogóle koszykówką, a fragmenty te i tak zainteresują każdego czytelnika. Bo pomimo że przedstawiają życie koszykarzy, to jednak ukazują ich „ludzką” stronę, a autorzy w kreśleniu portretów wykazują się znakomitym warsztatem reporterskim i wyczuciem.

Mamy więc kapitalnie opisaną historię trenera Legii, Władysława Maleszewskiego, z arcyciekawymi wątkami wojennymi, chociażby zdjęciem z Hitlerem jego żony, lekkoatletki Marii Kwaśniewskiej. Są świetne anegdoty o Pstrokońskim, na przykład ta o wizycie po latach w cukierni, gdzie za młodu wyciągał z kolegami pączki spod szyby, gdy tylko ekspedientka nie patrzyła. Jest niesamowita historia Jurkiewicza, tytana pracy i człowieka określanego mianem „największych rąk ligi”, są interesujące wątki ówczesnych „celebrytów”: Tramsa i Wichowskiego, którzy obracali się w towarzystwie warszawskich aktorów i piosenkarzy, są opowieści tragiczne, jak ta o śmiertelnym wypadku Marka Sobczyńskiego, są wzruszające, jak słowa żony Janusza Wichowskiego o odejściu legendy polskiej koszykówki w 2013 roku. To wszystko przywołuje na myśl „Srebrnych chłopców Zagórskiego” i zawarte tam ludzkie losy. W „Zielonych Kanonierach” autorzy ponownie wspięli się na wyżyny dziennikarstwa, kreśląc sylwetki bohaterów książki na podstawie setek rozmów i kapitalnie dobierając informacje. Tego właśnie spodziewałem się po „Zielonych Kanonierach” i to dostałem, będąc absolutnie zachwyconym tymi fragmentami.

Gwiazdy NBA i Real Madryt
„Zieloni Kanonierzy” to jednak nie tylko historie pojedynczych osób, ale też okoliczności najważniejszych wydarzeń w dziejach koszykarskiej sekcji Legii. W książce czytelnik znajdzie cały rozdział poświęcony wizycie gwiazd NBA w Polsce w 1964 roku (świetny!), jest też bardzo ciekawa część o rywalizacji legionistów z Realem Madryt, czołowym europejskich klubem wzmocnionym zawodnikami pochodzenia amerykańskiego. Tutaj ponownie autorzy wykazali się znakomitym warsztatem, sprawiając, że te fragmenty z powodzeniem mogłyby stanowić odrębne reportaże. Okoliczności tych wydarzeń zostały przedstawione równie ciekawie jak kulisy organizacji mistrzostw Europy w „Srebrnych chłopcach Zagórskiego”. Na korzyść pierwszej książki przemawia jednak fakt, że tych kapitalnych fragmentów było tam po prostu więcej i niemal wszystkie czytałem z wypiekami na twarzy. W „Zielonych Kanonierach” kilka rozdziałów nie było dla mnie aż interesujących. Początki sekcji, część poświęcona hali przy 29 listopada czy ostatnie kilkadziesiąt stron, na których autorzy przybliżają chude lata klubu po transformacji ustrojowej w Polsce i powrót na zaplecze elity, bardziej niż do przeciętnego czytelnika kierowane są do fanów Legii.

Właśnie dlatego najnowszą książkę Marka i Łukasza Ceglińskich oceniłbym nieco niżej ich literacki debiut. Zdaję sobie jednak sprawę, że o ile przy pisaniu książki o reprezentacji Polski prowadzonej przez Witolda Zagórskiego mieli pełną swobodę, tutaj byli trochę ograniczeni faktem, że „Zieloni Kanonierzy” mieli być w zamyśle publikacją całościową, jubileuszową. Oprócz złotego okresu w latach 50. i 60. autorzy musieli opisać też losy „Wojskowych” w czasach, które nie obfitowały w tak wielkie sukcesy. Nie oznacza to oczywiście, że rozdziałom poświęconym ostatnim kilkunastu latom czegoś brakuje – stoją one na wysokim reporterskim poziomie i są napisane w podobnym stylu co poprzednie. Dla czytelnika niebędącego kibicem Legii ciekawsze są jednak opisy okoliczności starć w europejskich pucharach czy rywalizacja z gwiazdami NBA, Billem Russellem czy Bobem Cousym, niż czytanie o próbach ratowania klubu na początku XXI wieku. Właśnie dlatego „Srebrni chłopcy Zagórskiego” zostawili po sobie trochę lepsze wrażenie, przynajmniej takie jest moje odczucie.

Dla fanów Legii, historii sportu i dobrych reportaży sportowych
Mimo tych mankamentów, „Zieloni Kanonierzy” całościowo wypadają lepiej niż bardzo dobrze. Dla fanów Legii, koszykówki, historii sportu czy dobrych reportaży sportowych, powinna być to lektura obowiązkowa. Warto podkreślić, że Ceglińscy w książce nie próbują pomijać faktów, które stawiają klub w nie najlepszym świetle. W publikacji jasno zaznaczono, jak sekcja basketu stała się najlepsza w Polsce: „Władze CWKS postanowiły uczynić z klubu organizację prawdziwie centralną. Zarządzono nabór do wojska czołowych sportowców z terenu całego kraju, nie tylko stolicy”, przeczytać można na pierwszych stronach w odniesieniu do wydarzeń z roku 1950. Każdy, kto choć trochę interesuje się historią sportu, doskonale zdaje sobie sprawę, że właśnie w ten sposób Legia budowała swoją sportową potęgę. Ten zarzut często wytykają „Wojskowym” fani innych klubów i jest to coś, o czym legioniści pewnie woleliby zapomnieć. Tym bardziej należy docenić fakt, że taka informacja nie została pominięta w oficjalnym wydawnictwie.

Na koniec kilka słów o trzecim autorze książki, Dariuszu Pawłowskim. To były zawodnik Legii i człowiek, bez którego ta publikacja w ogóle by nie powstała. To właśnie w jego głowie zrodził się pomysł na „Zielonych Kanonierów”, zrealizowany dzięki pomocy Ceglińskich. Warto docenić jego wkład i chęć ocalenia od zapomnienia historii koszykarskiej Legii. Zwłaszcza, że książka została wydana naprawdę pięknie – w twardej oprawie, na wysokiej jakości papierze, w kolorze. Całość ozdobiona jest mnóstwem archiwalnych zdjęć pochodzących od fotoreporterów, ale też z prywatnych archiwów bohaterów publikacji. To kolejny argument za sięgnięciem po tę pozycję – oferuje ona coś nie tylko dla wyobraźni, ale i oka. Ludzie związani z Legią po raz kolejny udowodnili, że jeśli chodzi o upamiętnianie historii klubu, są w absolutnej polskiej czołówce. Wybierając do opisania dziejów sekcji koszykarskiej Marka i Łukasza Ceglińskich, nie mogli trafić lepiej.

CZYTAJ TAKŻE:

9 komentarzy:

  1. Kawał historii, bez dwóch zdań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że są ludzie, którzy o tę historię dbają. ;)

      Usuń
  2. Przeczytałem tą książkę dwa razy i za każdym razem bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem takie coś powinno czytać bardzo dużo osób.Takie jest moje skromne zdanie na ten cały temat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od kilku miesięcy współpracuje z firmą Karaczany .Ta firma naprawdę zlecenie wykonuje bardzo profesjonalnie. Teraz jest bardzo trudno o taką dobrą firmę jak ta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, dobrze, że ta historia została przytoczona. Legia Warszawa i jego historia z Bemowa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta historia na pewno jest bardzo ciekawa. Każdego kibica na pewno to zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo interesujący to jest blog. Z tego blogu na pewno można się dużo dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kumplowi pokaże ten blog. Może jego ten blog zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń