Strony

piątek, 17 stycznia 2014

Alle nabytek!

Nie byłoby dziś w mojej kolekcji kompletu tomów EPF,
gdyby nie pewna wyjątkowa aukcja sprzed lat...
Właściciel tej kolekcji palił papierosy. To jedyna pewna rzecz, którą pamiętam do dziś. Po otwarciu paczki uderzyła mnie mocna, tytoniowa woń. Książki przez dłuższy czas musiały stać na półce w pomieszczeniu, które regularnie wypełniał papierosowy dym. To, że mój najnowszy nabytek nie pachniał zbyt pięknie, nie miało jednak w tamtej chwili większego znaczenia. Właśnie stałem się nowym posiadaczem 28 tomów Encyklopedii Piłkarskiej Fuji!

Każdy, kto choć trochę interesuje się futbolową literaturą, doskonale wie, czym jest Encyklopedia Piłkarska Fuji. Każdy kibic, który kiedykolwiek o niej słyszał i zapragnął zebrać całą kolekcję, zdaje sobie sprawę z tego, jak trudne jest to zadanie. Zaczynając od zera, nie jest łatwo skompletować wszystkie tomy. Części z nich nie da się już zamówić w Wydawnictwie GiA, więc pozostaje liczyć na to, że ktoś wystawi poszukiwany tom na Allegro. Nawet jeśli tak się stanie, nie można mieć pewności, że uda się pożądaną część EPF zakupić. Chętnych jest bowiem wielu. Sprawę może ułatwić zasobny portfel – jeśli dysponuje się nieograniczonymi środkami i jest się w stanie zapłacić nawet 150 zł za jedną książkę – z powodzeniem można zniechęcić do licytacji pozostałe osoby. Na to może sobie jednak pozwolić niewielu. Na pewno nie było na to stać 15-letniego ucznia pierwszej klasy liceum, którym byłem przed siedmioma laty.

Doskonale pamiętam tamten dzień. Była niedziela, więc jak to zwykle w tym dniu bywa, wybrałem się do kościoła. Nie przypomnę sobie już, o czym mówił ksiądz. Podejrzewam, że nawet po wyjściu ze świątyni nie byłbym w stanie powtórzyć żadnego z jego słów (proszę wszystkich wierzących i księdza wygłaszającego w tamtym dniu kazanie o wybaczenie). Podczas mszy nie byłem zbyt skupiony. Głowę zaprzątała mi tylko jedna myśl: „Jak stać się posiadaczem 28 tomów Encyklopedii Piłkarskiej Fuji?”. Dzień wcześniej, swoim nowym zwyczajem, przeczesywałem czeluści serwisu Allegro w poszukiwaniu ciekawych książek o sporcie. Czyniłem tak od miesiąca, kiedy odkryłem, że ten portal aukcyjny to prawdziwa kopalnia pozycji sportowych, których nie da się znaleźć nigdzie indziej. Miałem za sobą pierwsze allegrowe zakupy w dwóch antykwariatach, dzięki których moja kolekcja wzbogaciła się o kilkanaście publikacji z czasów PRL-u. Miałem ochotę na więcej. Dużo więcej.

Kiedy natrafiłem na aukcję, na której ktoś wystawił 28 tomów stworzonych przez zespół Andrzeja Gowarzewskiego, pomyślałem: „Super byłoby je mieć!”. Niestety, cena minimalna za całą kolekcję wynosząca 200 zł była dla mnie za wysoka. Dodałem więc aukcję do obserwowanych, wiedząc jednak, że nie mogę pozwolić sobie w tym momencie na taki wydatek. Nie miałem po prostu takiej kwoty w portfelu, co nie powinno zbytnio dziwić, zważywszy na mój wiek. Do urodzin, a więc szansy na otrzymanie jakiegoś zastrzyku gotówki, pozostawały jeszcze trzy miesiące. Wiedziałem, że po takim czasie o tej okazji będę mógł już zapomnieć. Trzeba było działać natychmiast! Zwłaszcza, że choć aukcja trwała już od kilku dni, nikt nie rozpoczął jeszcze licytacji. Było to bardzo dziwne, gdyż kwota 200 zł za 28 książek tej serii była śmiesznie niska. Cała kolekcja warta była jakieś 500-600 zł, o czym wiedział jej właściciel, dodając możliwość nabycia za 20 zł poszczególnych tomów, a za 550 zł (nie pamiętam już, czy dokładnie tyle) wszystkich w opcji „Kup teraz!”. Na szczęście nikt do momentu znalezienia przeze mnie aukcji nie zdecydował się na taki krok.

Wraz z 22 tomami serii encyklopedia przed siedmioma laty
kupiłem też sześć pierwszych książek "Kolekcji klubów"
Nie pamiętam już, o czym śniłem tamtej nocy, ale bardzo prawdopodobne, że były to książki sportowe. Na drugi dzień udałem się na wspomnianą mszę i tam opracowałem plan działania – przekonam rodziców, żeby pożyczyli mi 200 zł i jak najszybciej rozpocznę licytację. Nie chciałem, żeby ktoś wykupił poszczególne tomy lub całą kolekcję, a liczyłem na to, że być może jakimś cudem uda mi się wygrać licytację. Z takim właśnie postanowieniem wyszedłem z kościoła i po powrocie do domu zacząłem przekonywać rodziców. Mówiłem, że to okazja, jaka już więcej się nie powtórzy, że kupowanie pojedynczych tomów mija się z celem, gdyż trzeba będzie wydać dużo więcej pieniędzy. Wspomniałem, jak wyjątkowa jest to seria i że jej skompletowanie to moje marzenie. Moje zdolności perswazyjne musiały być w tamtym czasie całkiem niezłe, gdyż rodzice zgodzili się pożyczyć mi owe 200 zł. Stwierdzili pewnie, znając mojego bzika na punkcie książek sportowych, że nie dam im spokoju, więc woleli dać mi te pieniądze. Poza tym cel był szczytny – nie zamierzałem tej kwoty przeznaczyć na nic mało wartościowego, a na literaturę, czyli na swój rozwój, edukację i tym podobne wyższe cele. Mniejsza zresztą o to. Najważniejsze, że miałem za sobą pierwszy etap. Teraz pozostało „tylko” wylicytować kolekcję i czekać na szczęśliwe zakończenie.

Zalogowałem się na swoje konto, przejrzałem jeszcze raz całą aukcję i przystąpiłem do licytacji. Próbowałem ją rozpocząć, ale okazało się, że sprzedający popełnił błąd. Jak się później okazało – błąd, dzięki któremu kolekcja trafiła w moje ręce. Aukcja została tak skonstruowana, że za 200 zł można było wylicytować… jeden tom! Teraz już wiedziałem, dlaczego nikt wcześniej nie rozpoczął licytacji. „Co zrobić w takiej sytuacji?” - pomyślałem. W opisie aukcji znajdował się numer do sprzedającego, więc postanowiłem do niego zadzwonić i wyjaśnić sprawę błędu. Nie lubiłem rozmawiać przez telefon, ale chodziło przecież o upragnioną kolekcję! Chwyciłem więc za słuchawkę domowego telefonu (tak, tak, nie posiadałem jeszcze komórki) i wykręciłem numer. Pamiętam tamtą rozmowę:

- Dzień dobry, dzwonię w sprawie aukcji Allegro z tomami Encyklopedii Piłkarskiej Fuji.
- Tak?
- W aukcji jest chyba błąd, gdyż nie da się wylicytować całości. Można jedynie nabyć jeden tom, ale za 200 złotych, a nie 20, jak podał Pan w opisie.
- Aha… a byłby Pan zainteresowany kupieniem całości za 200 zł, tak?
- Tak, jeśli jest taka możliwość, to jak najbardziej. Właśnie miałem rozpoczynać licytację.
- Rozumiem… hmm… no dobrze, to proszę wylicytować jedną książkę za te 200 zł, a ja zakończę aukcję. Całość będzie Pana.

Biografia Andrzeja Grubby to jeden z unikatów, który
znalazłem na Allegro
Trudno wyrazić słowami, jak wielka była moja radość! 200 zł za 28 tomów. Wychodzi, w przybliżeniu, jedynie 7 zł za jeden tom. To jakby dostać te książki za darmo! Gdybym chciał kupować je osobno, nawet w tamtym 2007 roku zapłaciłbym dużo, dużo więcej. Nie tylko za same książki, ale także każdorazowo za ich wysyłkę. Podejrzewam, że dziś nie byłbym szczęśliwym posiadaczem całej kolekcji, gdyby nie tamta wyjątkowa okazja. A tak wystarczyło już tylko udać się na pocztę (tak, tak, nie posiadałem wtedy także konta internetowego, więc z każdym przelewam udawałem się do miejscowego Urzędu Pocztowego, grzecznie stałem w kolejce, a potem za taką „przyjemność” płaciłem pani w okienku 2,50 zł) i czekać na przesyłkę. Dopiero kiedy ta nadeszła, uwierzyłem, że to prawda. Miałem 22 tomy serii encyklopedia i sześć z cyklu „Kolekcja klubów”. Przez najbliższe kilka miesięcy sukcesywnie uzupełniałem kolekcję, później na bieżąco kupowałem już najnowsze części i dziś mogę się pochwalić kompletną serią 54 tomów Encyklopedii Piłkarskiej Fuji. Nie mam wątpliwości, że nie mógłbym się szczycić mianem jej właściciela, gdyby nie wspaniałomyślny właściciel, o ile dobrze pamiętam, z Zawiercia. Fakt, mężczyzna na transakcji ze mną nie zrobił interesu życia, ale może mieć pewność – książki trafiły w dobre ręce.

Dlaczego piszę o tej sytuacji po upływie siedmiu lat? Dziś dostałem kolejną przesyłkę. Była w niej książka Józefa Djaczenko „W moim sercu Lech… czyli o kibicach Kolejorza”, którą kilka dni temu wylicytowałem na Allegro za… 1 zł (słownie: jedną złotówkę). Z kosztami wysyłki wyszło 9 zł, czyli – ponownie – jak za darmo. W księgarniach ta pozycja kosztowała około 40 zł. Dziś nie da się jej nabyć już w żadnych sklepie. Pozostaje jedynie Allegro, gdzie jednak pojawiała się ostatnio niezwykle rzadko, a jeśli już, to cena była zazwyczaj wysoka. Niedawno ktoś wystawił ją od najniższej możliwej kwoty i za taką właśnie ją wylicytowałem. Od razu przypomniałem sobie wszystkie aukcje, na których udało mi się nabyć książkę sportową w atrakcyjnej cenie. Było tego mnóstwo, ale zakup 28 tomów EPF to zdecydowanie najlepszy przykład na to, że przeglądając na bieżąco tego typu portale, można trafić na kapitalną okazję.

Swego czasu byłem prawdziwym królem Allegro. Średnio co dwa dni odwiedzałem kategorię z literaturą sportową i przeglądałem wszystkie oferty. Wpisywałem tez bardzo często wszystkie możliwe hasła w wyszukiwarce, gdyż ludzie często wystawiali pozycje o sporcie w innych kategoriach. Mogę chyba śmiało powiedzieć, że nie umknęła mi żadna aukcja z książką, której akurat poszukiwałem. Czasem cena była za wysoka, więc rezygnowałem z zakupu, czasem ktoś wykupił jakąś publikację przede mną, ale przeważnie to ja byłem górą. Pamiętam, że miałem nawet opracowaną własną taktykę, która w większości przypadków okazywała się skuteczna. Nigdy nie licytowałem na początku, żeby nie podbijać ceny. Czekałem z tym do samego końca. Odwiedzałem aukcję 10 minut przed jej zakończeniem i sprawdzałem, czy liczba jej wyświetleń rośnie równo z moimi odświeżeniami strony. Jeśli nie, oznaczało to, że ktoś jeszcze ją obserwuje i ma zakusy na „moją” książkę. Jeśli jakiś użytkownik wcześniej rozpoczął już licytację, często wchodziłem na jego konto, żeby sprawdzić, kiedy ostatnio się logował. Ci, którzy nie logowali się w ciągu ostatnich kilku minut, raczej nie mieli już ochot na dalsze przerzucanie się ofertami. Jeśli jednak ktoś logował się krótko przed aukcją – szykowałem się na ostrą wymianę. Zazwyczaj składałem ofertę w ostatnich sekundach, żeby wszystkich przebić. W większości przypadków to się udawało, choć czasem, jeśli ktoś zaoferował naprawdę dużo, nie miałem szans.

"Ronaldo!", czyli kolejna książka nabyta na aukcji,
którą wielu kibiców chciałoby mieć w swojej kolekcji
Co jeszcze udało mi się nabyć w atrakcyjnej cenie? Swego czasu kupiłem książkę Wensleya Clarksona „Ronaldo!” za 15 zł. Dziś pozycja o brazylijskim napastniku to prawdziwy unikat i kilka osób chciało ją ode mnie odkupić, ale pozostaję nieugięty – moje książki nie są na sprzedaż! Za żadną cenę! Pewnego razu wylicytowałem za 1,25 zł książkę „Prasa i sport” Bogdana Tuszyńskiego, kiedy indziej znowu potężny album „Piękno i gorycz sportu” za 12 zł, choć jego cena okładkowa była ponad dwunastokrotnie wyższa. O unikatach takich jak „Ostatnia piłka”, czyli biografia Andrzeja Grubby czy „Nasz Bronek. Rzecz o Bronisławie Malinowskim” Władysława Dejewskiego nie będę już nawet szerzej się rozpisywał. Je tez zakupiłem na Allegro za niewielką kwotę, choć to pozycje, które trudno było znaleźć nawet tam. Działo się więc sporo, jednak w ostatnim czasie nie przeglądałem już tak często wymienionego wyżej portalu aukcyjnego - brak czasu zrobił swoje. Nawet nie chcę myśleć, ile świetnych okazji na wzbogacenie swojej kolekcji przepuściłem. Niedawno wróciłem jednak do starego nawyku i kilka razy w miesiącu sprawdzam, czy nie umyka mi właśnie jakaś atrakcyjna oferta. Chciałoby się na raz nabyć wszystkie unikaty z listy życzeń, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość i liczyć na odrobinę szczęścia. Takiego szczęścia, które towarzyszyło mi siedem lat temu. Jeśli znowu dopisze i uda mi się nabyć kolejną ciekawą książkę, na pewno nie omieszkam podzielić się z Wami swoją radością.


7 komentarzy:

  1. A więc posiadam w swojej kolekcji jeden unikat :D Mam książkę o Ronaldo!

    Życzę udanych łowów w poszukiwaniu białych kruków :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mateusz, nie chwal się za bardzo, bo zaraz do Ciebie zaczną pisać ludzie, którzy będą chcieli odkupić książkę. ;) Do mnie już paręnaście takich osób pisało, ale niestety każdej musiałem odmówić. Choć i tak lepsze to niż propozycje... skserowania i wysłania książki.

      Usuń
    2. Ja w poprzednim tygodniu kupiłem od pewnego Pana z Elbląga 16 tomów encyklopedii Fuji za 80 zl :). Ale jednak za mój największy sukces ogólnie w kupowaniu książek sportowym uważam ten ,,ktory przydarzył mi sie 1 października 2015 r. kiedy wybrałem sie z kolega do krakowskiego Dedalusa aby zobaczyć czy przyszło cos nowego i zauważyłem wtedy 4 mundialowe tomy encyklopedię fuji , kazda za jedyne 12 zl !!!! To był piękny dzień ! Kupiłem 3 z nich bo kilka miesięcy wczesniej tuz przed copa america zainwestowałem w "Pilkarska America, t.46" wiec jej nie kupowalem .
      PS: A w tym lub następnym tygodniu mam zamiar kupic na stronie gia.pl w ofercie promocyjnej kolejne 7 tomów tej encyklopedii w w tym m.in . Księgę Rekordów tym samym skompletuje kolekcje mundialową oraz Bialo- czerwoni-t.35 , kolekcje klubów- cracovia oraz 4 roczniki i po tych zakupach będę miał juz 30 tomów tej encyklopedii skompletowana w rok :)

      Usuń
    3. Ja tez mam w kolekcji białego kruka o ktory kilka osób sie juz pytało, mianowicie książkę " Urodziłam sie na korcie " czyli autobiografia Jadwigi jedrzejowskiej :)

      Usuń
    4. Super, że o takie nabytki uzupełniłeś kolekcję, drogi anonimie! ;)

      Usuń
  2. Witam. Ma Pan najnowszą serię mundialową encyklopedii fuji? oczywiście bez tomu, który ma się jeszcze pojawić... pytam, bo szukałem tutaj recenzji i wychodzi na to, że jeszcze ich Pan nie napisał? czy ma Pan to w planach? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam tę serię, przeglądałem, czytałem, być może pojawi się jakaś recenzja, ale nie jestem w stanie obiecać tego na 100%.

      Usuń