Strony

czwartek, 22 października 2015

George Best: "Tylko w cichym barze, kiedy piłem z przyjaciółmi, mogłem uciec od tego całego szaleństwa"

Był prawdziwą legendą Manchesteru United i ikoną lat 60. i 70. Na boisku czarował niepowtarzalnymi dryblingami i wyjątkowej urody bramkami, poza nim wyróżniała go bezgraniczna miłość do pięknych kobiety, szybkich samochodów i alkoholu. Rusza przedsprzedaż autobiografii George’a Besta „Najlepszy”, która na półki w księgarniach trafi 18 listopada.

Miło mi poinformować, że blog Książki Sportowe został jednym z patronów medialnych książki. Z tej okazji we współpracy z wydawnictwem SQN przygotowaliśmy dla czytelników specjalny kod rabatowy do wykorzystania na www.labotiga.pl/george-best-najlepszy:  
- z kodem KSBEST rabat -25% (ważny przez miesiąc)
- cena po rabacie: 29,93 zł
- wysyłka od zaraz
- sklepowa premiera 18 listopada

O książce:
Autobiografia legendy Manchesteru United napisana trzy lata przed śmiercią.
Był wielbionym przez tłumy Królem Życia. Wlewał w siebie hektolitry alkoholu, bawił się do upadłego niemal każdego wieczoru, częściej od samochodów zmieniał tylko dziewczyny. Ale to nie przeszkadzało mu w ogrywaniu kolejnych obrońców i zdobywaniu kolejnych goli. Do czasu…
Choroba alkoholowa i przeszczep wątroby okazały się wysoką ceną, którą musiał zapłacić za lata chwały. W tej książce George Best zdradza, jak wyglądało jego pełne wielkich sukcesów i jeszcze większych porażek życie.
Zwycięstwo w finale Pucharu Europy, po którym na dwa dni urwał mu się film. Spięcia z Bobbym Charltonem. Pobłażliwe traktowanie przez Matta Busby’ego, randka z aktorką zamiast meczu z Chelsea i „szybki numerek” tuż przed półfinałem Pucharu Anglii.
Nie będzie już takiego piłkarza, nie będzie już nigdy takiej biografii!

Fragment książki:
U Phyllis to pub, który prowadziła matka Phila Lynotta z Th in Lizzy. Chadzali do niego robotnicy po nocnej zmianie. Dla mnie był to ostatni przystanek po całej nocy i cudowne miejsce z ładnymi dywanami i małym barem; wyglądało to raczej jak prywatne mieszkanie niż pub. Czasami o szóstej rano Phyllis przyrządzała irlandzką po- trawkę, więc jadłem ją na śniadanie, popijając dużą wódką.
Zaprzyjaźniłem się z Philem, był świetnym facetem, ale razem z chłopakami z zespołu wciągnął się w twarde narkotyki, które go zabiły. Miał zaledwie 34 lata. Nigdy nie widziałem, żeby brali narkotyki, wiedzieli, że mnie nie interesują, i raczej nie zrobiliby tego na moich oczach. Ale wielokrotnie widziałem Phila „pod wpływem”. W sumie on to samo mógłby powiedzieć o mnie.
Najgorsze, co mi się wtedy przytrafiało, to urwany film, ale tylko po kilkudniowym piciu. Śmiałem się z tego, że nie pamiętam, gdzie balowałem ubiegłej nocy albo z kim rozmawiałem, albo gdzie zostawiłem samochód, jeśli byłem zbyt pijany, żeby prowadzić.
Jak większość ludzi nie zdawałem sobie sprawy, czym tak naprawdę jest urwany film; nie wiedziałem, że to oznaka, że picie wy- mknęło mi się spod kontroli. Po prostu nie pamiętałem, co robiłem, kiedy wyszliśmy z takiego a takiego klubu, i nikt nie robił z tego problemu. Niestety, zwykle jeśli byłem w stanie zapamiętać, gdzie zaparkowałem samochód, nie mogłem oprzeć się pokusie prowadzenia. Na początku sezonu 1968/69 w końcu przegrałem moje zmagania z policją, po tym jak po pewnej pijackiej nocy rozbiłem auto. Zabrali mi prawo jazdy na pół roku i kazali zapłacić 25 funtów grzywny.
Jeśli mam być szczery, to już wtedy miałem problem z alkoholem. Z jednej strony, była to naturalna kolej rzeczy, że piłem coraz dłużej i coraz więcej, z drugiej jednak, dużo się zmieniło. Rok 1968 był przełomowy dla United. Po zdobyciu Pucharu Europy drużyna znalazła się na krawędzi rozpadu, sir Matt odchodził, a nowy menedżer miał własne pomysły na grę. O ile generalnie lubię zmiany, to na boisku wolę, kiedy wszystko zostaje po staremu. Nie potrafiłem zaakceptować tak gwałtownych modyfikacji.
Od pięciu lat grałem w podstawowym składzie, a miałem dopiero 22 lata, więc oczekiwano ode mnie więcej niż od innych. Nie byłem już obiecującym nastolatkiem, któremu wybaczą, jeśli powinie mu się noga. Byłem teraz czołowym zawodnikiem w Europie, zdobyłem bramkę w finale Pucharu Europy i oczekiwano po mnie, że co tydzień będę grał na takim poziomie. Poprzeczka została zwieszona wyżej, a presja stała się nie do zniesienia.
Każdy chciał wyszarpać cząstkę mnie dla siebie, zalewały mnie oferty reklam, telewizja i radio domagały się wywiadów, nie potrafiłem temu podołać. Początkowo cieszyłem się sławą i pieniędzmi, jakie wiązały się z tymi ofertami, ale w wieku 22 lat już mi się one przejadły, więc przestałem zjawiać się na spotkania. Zamiast tego wolałem pójść w tango. Wcześniej unikałem kryzysowych sytuacji, a teraz uciekałem w alkohol, co na jedno wychodziło. Nie uciekałem fizycznie, ale psychicznie szukałem schronienia na dnie butelki.
Osoby z zewnątrz nie rozumiały presji, jaka na mnie ciążyła, i prasa pisała, że gardzę błyskotliwą karierą. W oczach dziennikarzy moje życie było pasmem imprez i blichtru, z okazjonalnymi przerwami na piłkę. Ale oni nie musieli przez całą dobę być George’em Bestem, który nie może pójść do kiosku po gazetę bez opędzania się od ludzi i musi użerać się z tymi wszystkimi uciążliwymi realiami sławy. Stałem się wielką gwiazdą, ale nie czułem się z tym tak wspaniale, jak to sobie wyobrażałem. Tylko w cichym barze, kiedy piłem z przyjaciółmi, mogłem uciec od tego całego szaleństwa i poczuć się jak ktoś zwyczajny.


Autor: George Best, Roy Collins
Tytuł oryginału: Blessed. Autobiography
Tłumaczenie: Robert Filipowski
Data wydania: 18 listopada 2015
Cena okładkowa: 39,90 zł
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 384 tekst + 8 zdjęcia
ISBN: 978-83-7924-488-1

8 komentarzy:

  1. George Best - legendarna postać - żal nie skorzystać i nie przeczytać takiej pozycji :) W ogóle książki sportowe - zwłaszcza biografie, są świetnymi pozycjami. Czytając kilka z nich - http://altmundi.pl/2015/01/sportowe-ksiazki-kiepski-zart-czy-dobra-literatura/ - można dojść do wniosku, że większość z nich jest naprawdę porywająca i ciekawa, mimo że nie każdego taka tematyka zainteresuje. I chociaż sport niewielu osobom kojarzy się z literaturą, to mimo wszystko polecamy - można się bardzo miło zaskoczyć !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, autobiografii przegapić nie można! A co do książek sportowych - ja uwielbiam, bez względu na gatunek. ;)

      Usuń
    2. O ,,Bestim" były już jakieś książki i to wydane nawet w Polsce. Bo tych wydanych w języku angielskim jest cała masa.

      Usuń
    3. Była jedna: "Strzał w przerwie". W Wielkiej Brytanii faktycznie ukazało się tego więcej.

      Usuń
  2. "Strzał w przerwie"... Z jednej strony pierwsza w ogóle biografia Besta na polskim rynku, a z drugiej duże rozczarowanie, z racji poważnych wpadek edytorskich (toporne zdanie, błędy ortograficzne, etc.). "Blessed", mam nadzieję, pobije na głowę w/w pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siłą tamtej była anegdota. Tutaj jest ich znacznie mniej, ale to nie znaczy, że nie jest ciekawie. Wręcz przeciwnie, ale bardziej poważnie...

      Usuń
  3. Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

    OdpowiedzUsuń