Jak w jednej książce zmieścić historię piłkarskiego klubu, w dodatku
tak utytułowanego jak Real Madryt i sprawić jednocześnie, by była to ciekawa
opowieść? Z pozoru wydaje się to bardzo trudne, jednak Phil Ball udowadnia, że
można. Jego publikacja „Real Madryt. Królewska historia najbardziej
utytułowanego klubu świata” to świetna lektura, niekoniecznie skierowana
wyłącznie do fanów Królewskich.
Polskie wydanie książki
zatytułowanej w oryginale „White Storm. The Story of Real Madrid” ukazało się
21 maja, trzy dni przed finałem Ligi Mistrzów. Moment na tę pozycję był więc
idealny, zwłaszcza, że Real – nie bez odrobiny szczęścia – zwyciężył
ostatecznie w meczu finałowym, zdobywając upragnioną decimę – dziesiąty Puchar
Europy i dopisując kolejny rozdział do swojej bogatej historii. Czytelnik,
który sięgnie po dzieło Balla, nie znajdzie w nim informacji o niedawnym
triumfie Królewskich, ale za to będzie miał okazję przeczytać o dziejach klubu
aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sezonu 2013/2014. Autor uzupełnił bowiem
polskie wydanie książki o rozdział poświęcony erze Mourinho i pierwszemu
sezonowi pod wodzą Carlo Ancelottiego. Dzieło Brytyjczyka zostało więc
uaktualnione tak jak tylko było to możliwe, ale to zaledwie jedna z jego wielu
zalet.
Ważne, jak się zaczyna
Phil Ball już od pierwszych stron
zaciekawia odbiorcę. Nie zaczyna banalnym zdaniem „Klub z Madrytu powstał 6
marca 1902 roku”, ale serwuje czytelnikowi interesujący prolog oraz jeszcze
lepszy rozdział pierwszy. W prologu pisze o dwóch meczach Ligi Mistrzów, które
z różnych względów okazały się znaczące w historii Królewskich – starciu z
Manchesterem United na Old Trafford w sezonie 2012/2013 (pamiętna czerwona
kartka Naniego, która odwróciła losy rywalizacji) oraz meczu z Arsenalem
rozgrywanym siedem lat wcześniej (dwumecz wygrany przez klub z Londynu po
kapitalnym rajdzie i golu Henry’ego). Pierwsze spotkanie było ucieleśnieniem
marzeń o decimie, które prysły ostatecznie w półfinale, drugie zwiastowało
definitywny koniec ery „Galacticos” i odejście Florentino Pereza. Dwa niezwykle
istotne momenty w historii Królewskich, oba świetnie opisane przez autora i
dobrze wprowadzające do tematyki.
Po takim wstępie wydawać by się
mogło, że dalej lepiej być już nie może, ale pierwszy rozdział przynosi niemałe
zaskoczenie. Prezentuje się bowiem jeszcze lepiej niż prolog i zaryzykowałbym
nawet stwierdzenie, że jest najlepszy w całej książce. Przede wszystkim
dlatego, że autor pisze o swojej wizycie na Estadio Santiago Bernabeu.
Brytyjczyk odwiedził stadion Realu podczas meczu z UD Las Palmas w 2002 roku,
kiedy klub ze stolicy Hiszpanii obchodził swoje stulecie. Na murawie Zidane,
Figo, Morientes, czyli „Galacticos” w pełnej krasie, ale Ball nie opisuje
jedynie samego spotkania i emocji, które towarzyszyły mu, kiedy Królewscy
ogrywali przeciwnika 7:0. Pisze o klubowym kalendarzu z neonazistowskim
symbolem, który znalazł w kiosku pod stadionem, wspomina atmosferę na
trybunach, okrzyki kibiców, wygląd areny tego meczu. Niezwykle interesująca
opowieść, którą autor powtarza jeszcze raz, tym razem przy okazji wizyty w 2006
roku, już po odejściu Pereza, na meczu z Deportivo La Coruna.
Rzetelne podejście do tematu
Mimo tego, że prolog i pierwszy
rozdział to w zasadzie jedyne części książki, w których Ball pisze o swoich
obserwacjach i tworzy coś w rodzaju reportażu, reszta jego publikacji także prezentuje
się interesująco. Przede wszystkim dlatego, że Brytyjczyk nie bawi się w
kronikarza. Przedstawia wprawdzie kolejne etapy klubowej historii, ale nie skupia
się wyłącznie na datach i suchych faktach. Szeroko opisuje okoliczności
powstania Królewskich, ich największych sukcesów i porażek, charakteryzuje
najlepszych piłkarzy (od Ricardo Zamory, przez Alfredo Di Stefano, po Raula), a
także opisuje trenerów i prezesów, którzy mieli największy wpływ na dzieje
Realu. Brytyjczyk nie unika także przedstawienia szerszego kontekstu historii
Królewskich. Jest sporo o antagonizmach na linii Madryt-Katalonia i Madryt-Kraj
Basków, historii Hiszpanii, generale Franco i jego wpływie na klub, a także
samym społeczeństwie kraju z Półwyspu Iberyjskiego i postrzeganiu drużyny ze
stolicy.
W tym wszystkim niewątpliwą
zaletą Balla jest jego pochodzenie. Autor książki jest Brytyjczykiem, który od
19 lat mieszka w San Sebastian. To ma duże znaczenie, gdyż z jednej strony
potrafi zachować obiektywizm, a z drugiej na tyle dobrze zna Hiszpanię i jej
historię, że świetnie potrafi wyjaśnić, dlaczego wydarzenia związane z Realem
postrzegane były tak, a nie inaczej. Zupełnie inaczej czyta się książki pisane
przez fanów, którzy nie potrafią krytycznie odnieść się od ukochanego klubu, a
inaczej publikacje będące efektem prac osób, które trzymają dystans. Phil Ball
pisze wprawdzie uczciwie, że w trakcie pisania dzieła nabrał sympatii do Królewskich,
ale nie ma oporów przed skrytykowaniem sposobu postrzegania niektórych wydarzeń
przez mieszkańców stolicy. Autor bardzo często kontrastuje wersję historii Katalończyków
i kronikarzy sympatyzujących z Madrytem, co ma szczególne znaczenie w przypadku
opisu odwiecznej rywalizacji Realu i Barcelony. Ta też doczekała się w książce
wielu fragmentów, co najważniejsze – przedstawiona została bardzo rzetelnie,
bez opowiadania się za którąkolwiek ze stron (no, może czasem można wyczuć
lekką sympatię do Królewskich, ale nie jest to uciążliwe).
Od pięciu wspaniałych po „Galacticos”
Książka „Real
Madryt. Królewska historia najbardziej utytułowanego klubu świata” jest więc
kompletną publikacją prezentującą dzieje klubu ze stolicy Hiszpanii. Autor
niezwykle obszernie (ponad 350 gęsto zapisanych stron), ale jednocześnie w
skondensowanej formie pisze o 112-letniej historii Realu. Nie tylko rzetelnie
przedstawia to, o czym przeczytać można w podobnych pozycjach, ale czyni także
kilka interesujących obserwacji. Wspomina chociażby o tym, że uznawanie całej
historii Królewskich za pasmo sukcesów jest błędem. Real tak naprawdę dopiero w
latach 50. stał się klubem z absolutnego topu. Ball zwraca także uwagę na fakt,
że u Los Blancos zawsze najważniejszy jest klub, a osoby, które nie potrafią
lub nie chcą tego zaakceptować (Mourinho czy Capello) nie mają szans na dłużej
zagrzać miejsca na Santiago Bernabeu. Znamienna jest także inna uwaga autora –
Brytyjczyk pisze, że w Realu trenerzy nigdy nie należeli do wielkich gwiazd, co
po głębszym zastanowieniu wydaje się słuszne. W końcu era największych sukcesów
i dominacji w Europie (1956-1960) to era szkoleniowców, o których dziś mało kto
pamięta.
Podsumowując,
trzeba przyznać, że książka Phila Balla to świetna opowieść o jednym z najlepszych
klubów świata. Autor ciekawie pisze o kolejnych zwycięskich erach Królewskich,
począwszy od drużyny pięciu wspaniałych (Di Stefano, Puskas, Gento, Rial, Kopa)
z lat 50., a na „Galacticos” z Zidanem, Figo, Raulem, Ronaldo i Beckhamem
kończąc. Brytyjczyk nie pomija przy tym okresów posuchy, starając się
przybliżyć czytelnikowi przyczyny kolejnych niepowodzeń. Bez wątpienia książka
o Realu Madryt może zainteresować kibiców innych klubów, gdyż autorowi udało
się uniknąć stronniczości, która bardzo przeszkadzałaby w czytaniu na przykład
fanom Barcelony, a z drugiej strony po prostu nie przynudza. „Real Madryt.
Królewska historia najbardziej utytułowanego klubu świata” to pozycja piłkarska
stojąca na wysokim poziomie i bardzo dobrze się stało, że została wydana po
polsku. Warto po nią sięgnąć, bo w końcu, jak stwierdził kiedyś Florentino
Perez, „każdy jest kibicem Realu Madryt, nawet jeśli o tym nie wie”.
Szału na mnie ta książka nie zrobiła.
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńJako, że Real nie jest moim ulubionym klubem ale z racji tego, że jest "wielkim" klubem oczekiwałem dowiedzieć się czegoś wiecej, niż tego kiedy zbudowano stadion, jak się dzieli Madryt w sensie kibicowskim jak i gospodarczym. Jak dla mnie zbyt dużo informacji z lat przedwojennych niż lat ostatnich...
UsuńTym bardziej że poprzednią książką, którą czytałem z wielkim zaciekawieniem do samego końca była "Herr Guadriola", a przy tej trochę się męczyłem
Coś w tym jest. Książka rzeczywiście skupia się na dawnej historii Realu. Napisana jest nieźle, choć do ideału trochę brakuje. W porównaniu z "Barca. Życie, pasja, ludzie" wypada jednak gorzej. Tamta jest świetna, więc jeśli nie czytałeś, to polecam. I muszę się zgodzić z tym, co napisałeś o "Herr Guardiola" - kapitalna pozycja, jedna z lepszych, które ukazały się w tym roku.
UsuńSkoro polecasz to . . . już zakupione i czytamy ;)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury. ;) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, ale raczej nie powinieneś, bo książka w zgodnej opinii wszystkich jest świetna!
Usuń