Strony

piątek, 4 kwietnia 2014

Wszystkie kłamstwa Lance’a Armstronga

Wydawać by się mogło, że o największej aferze dopingowej w historii kolarstwa napisano już właściwie wszystko. Tylko u nas przed rokiem ukazały się dwie książki poświęcone stosowaniu niedozwolonych środków przez Lance’a Armstronga. Przed kilkunastoma dniami premierę miała kolejna pozycja dotycząca tej tematyki i przyznać trzeba, że Juliet Macur w publikacji „Wyścig kłamstw” w bardzo ciekawy sposób pisze o życiu i karierze byłego amerykańskiego kolarza.

Kiedy wziąłem do ręki książkę, która liczy ponad 400 gęsto zapisanych stron, wydawało mi się, że czytanie zajmie mi sporo czasu. Lektura pierwszych rozdziałów przekonała mnie jednak, jak bardzo się myliłem. „Wyścig kłamstw” właściwie w całości przeczytałem podczas podróży na trasie Kraków-Tarnowskie Góry-Kraków. Choć zwykle zdarza mi się uciąć sobie dłuższą drzemkę w autobusie, tym razem było inaczej. Rozpocząłem czytanie i nawet nie zauważyłem, kiedy pokonałem ponad 250 kilometrów. Tym razem zmęczenie nie dawało o sobie znać. Szczerze mówiąc, dawno nie było książki, która tak mocno by mnie wciągnęła. Owszem, było wiele bardzo dobrych lub wręcz znakomitych publikacji, ale nie każda była taką, której nie chciało się odstawić nawet na moment. Bez wątpienia wpływ na taki odbiór dzieła amerykańskiej dziennikarki miał fakt, że z historią Lance’a Armstronga dogłębnie zapoznałem się już kilka lat temu z jego autobiografii. Dopiero niedawno okazało się, że znaczna część tego, co kolarz zawarł w swoich wspomnieniach, nie miała wiele wspólnego z prawdą. Weryfikowanie historii zawartych w książkach „Mój powrót do życia” i „Liczy się każda sekunda” było doświadczeniem niezwykle interesującym i to z pewnością miało wpływ na mój odbiór dzieła Macur. Trzeba jednak oddać, że „Wyścig kłamstw” będzie atrakcyjną lekturą nawet dla kogoś, kto wcześniej nie miał styczności z żadną pozycją poświęconą Amerykaninowi.

Całe życie w kłamstwie
Dlaczego tak sądzę? Przede wszystkim docenić trzeba ogrom pracy, którą w książkę włożyła autorka. Setki rozmów z osobami, które znały Lance’a Armstronga, jeszcze więcej godzin poświęconych na spotkania, rozmowy, a później układanie wszystkich zdobytych informacji w kolejne rozdziały. Czytając pozycję „Wyścig kłamstw”, trudno sobie wyobrazić, jak wiele pracy potrzebne było na napisanie takiej publikacji. Efekt końcowy był jednak warty poświęcenia. Juliter Macur napisała bowiem obszerną, w niemal każdym fragmencie ciekawą i przede wszystkim rzetelną książkę, która stanowi cenne źródło wiedzy nie tylko o samej aferze dopingowej, ale także innych okresach życia amerykańskiego kolarza. Stworzenie obszernego dzieło, które w żadnym fragmencie nie zanudzi czytelnika, nie jest zadaniem łatwym, ale jeśli autorowi uda się taka sztuka, zazwyczaj wychodzi z tego świetna lektura i tak właśnie jest w przypadku pozycji o podtytule „Upadek Lance’a Armstronga”. Co warte podkreślenia, autorka nie skupia się w książce wyłącznie na aferze dopingowej. Jest to wprawdzie główna oś publikacji, ale tytuł „Wyścig kłamstw” ma dużo szersze znaczenie i nie odnosi się wyłącznie do wieloletniego utrzymywania kibiców w przekonaniu, że Armstrong wszystkie sukcesy zawdzięcza jedynie talentowi i ciężkiej pracy.

Na pierwszych kilkudziesięciu stronach Juliet Macur przedstawia dzieciństwo i młodzieńcze lata przyszłego zwycięzcy Tour de France, już tam doszukując się pewnych przekłamań podtrzymywanych przez kolarza i jego matkę w dorosłym życiu. Autorka cytuje biografię Lindy Armstrong, w której ta przekonuje, że wychowywała Lance’a właściwie sama, nie mogąc liczyć na większą pomoc ze strony trzech ojców przyszłego kolarza – biologicznego, adopcyjnego i ojczyma. Macur dociera jednak do rodziny Gundersonów (rodzina biologicznego ojca), ujawniając, że opowieść o samotnym wychowywaniu Lance’a przedstawiana przez matkę, a później podkoloryzowana przez media, niewiele ma wspólnego z tym, jak było naprawdę. Autorka cytuje w książce także wypowiedzi drugiego męża Lindy – Terry’ego Armstronga, który w biografiach kolarza przedstawiony został w bardzo złym świetle. Dziennikarka pokazuje, że nie wszystko mogło wyglądać tak, jak przedstawiała to matka Lance’a, a później sam sportowiec. Autorka książki czyni to jednak z odpowiednim dystansem i rzetelnością – nie opowiada się za żadną ze stron, a konfrontuje jedynie sprzeczne wypowiedzi, pozostawiając czytelnikowi możliwość ich oceny.

Lance, why?
Dzięki przedstawieniu kłamstw czy nieścisłości, które towarzyszyły Armstrongowi od najmłodszych lat życia, Juliet Macur już na pierwszych stronach „kupuje” czytelnika. Przyznam, że wcześniej nie słyszałem o tym, iż w powszechnie znanej historii amerykańskiego kolarza tak wiele nie do końca zgodnych z prawdą opowieści dotyczy jego dzieciństwa. Nie wiedziałem też, że Linda Armstrong wydała w Stanach Zjednoczonych biografię. Były to więc dla mnie informacje, które bardzo mnie zaciekawiły, stąd też od pierwszych stron czytałem książkę z dużą uwagą. Później było równie interesująco, gdyż autorka nie tylko obszernie opisuje całą aferę dopingową, począwszy od momentu, w którym Armstrong zaczął stosować doping, przez pierwsze oskarżenia i negatywne prasowe publikacje oraz wszczęcie dochodzenia przez Amerykańską Agencję Antydopingową i śledczych federalnych, a na przyznaniu się kolarza do winy kończąc. Macur idzie dalej i w swojej książce kreśli szerokie portrety bohaterów afery – kolegów Armstronga z zespołu US Postal Service, a później Discovery Channel (m.in. Tyler Hamilton, George Hincapie, Frankie Andreu), jego agenta Billa Stepletona czy wreszcie samego bohatera publikacji. Ma to swoje uzasadnienie, gdyż wartości, które wynieśli z rodzinnego domu i życiowe doświadczenia w dużej mierze zdeterminowały ich późniejsze zachowanie względem Armstronga. Dla przykładu – Travis Tygart, prezes USADA, dzięki upartości którego udało się udowodnić Amerykanowi stosowanie dopingu, nie byłby pewnie tak zdeterminowany w swoim działaniu, gdyby sam jako młody baseballista nie zetknął się bezpośrednio ze zjawiskiem „szprycowania się" sportowców.

To wszystko sprawia, że książka „Wyścig kłamstw” ma różne oblicza. W tych fragmentach, które dotyczą bezpośrednio afery dopingowej i nieprawdopodobnie wręcz silnej pozycji, jaką w zawodowym kolarstwie wypracował sobie Armstrong, czyta się ją jak dobrą powieść sensacyjną. W innych miejscach jest znowu fantastycznym reportażem, w którym autorka dokładnie charakteryzuje wybranych bohaterów lub opisuje niełatwy proces zdobywania cennych informacji o dopingu. Publikacja amerykańskiej dziennikarki stanowi wreszcie niezwykle obszerną, a zarazem spójną biografię siedmiokrotnego zwycięzcy Tour de France. Choć w książce o kolarzu wypowiada się znaczna liczba osób, w ich wypowiedziach przeważają zawsze dwie charakterystyczne cechy – duża pewność siebie granicząca z arogancją oraz chęć zwycięstwa za wszelką cenę. To właśnie takie usposobienie Armstronga jest wyjaśnieniem tego, dlaczego stosował doping oraz przez wiele lat kłamał na jego temat, niszcząc lub starając się zniszczyć każdego, kto poddawał w wątpliwość czystość jego zwycięstw. Na ponad 400 stronach autorka pozwala lepiej zrozumieć Amerykanina. Czyni to na tyle skutecznie, że kiedy na ostatnich stronach czytelnik dowiaduje się, iż nawet po przyznaniu się do stosowania niedozwolonych środków w programie Opry Winfrey były kolarz nadal nie uważa się za oszusta, nie jest tym zdziwiony. „Wyścig kłamstw” obnaża prawdziwe oblicze Lance’a Armstronga, które nie ma nic wspólnego z obrazem miłego faceta, który wyłania się z jego autobiografii.

Podsumowując, pozycja Juliet Macur to świetna książka traktująca nie tylko o największej w historii kolarstwa aferze dopingowej, ale także obiektywna i zdystansowana biografia Lance’a Armstronga. Autorka w „Wyścig kłamstw” włożyła mnóstwo pracy, ale to poświęcenie przyniosło znakomity efekt. Publikacja bez wątpienia przypadnie do gustu każdemu, kto interesuje się wyścigami na dwóch kołach, ale powinna zainteresować także osoby na co dzień nie interesujące się sportem. Dziennikarstwo wysokich lotów? Tak na pewno można nazwać to, czego dokonała Macur. Podjęła się opisania intrygującej historii i przedstawiła ją w ciekawy sposób, dzięki czemu stworzone przez nią dzieło czyta się z dużą uwagą i zainteresowaniem. Co by nie napisać o „Wyścigu kłamstw”, podkreślić trzeba jedno – lektura zwyczajnie wciąga i to tak mocno, że wprost nie sposób się od niej oderwać. Amerykańska dziennikarka stanęła na wysokości zadania, przybliżając kibicom wszystkie szczegóły dopingowej afery, a także charakteryzując większość jej bohaterów. Ogrom pracy nie poszedł na marne, co przyzna każdy, kto sięgnie po tę książkę.

3xC, czyli trzy ciekawostki, których dowiesz się z książki „Wyścig kłamstw”:

1. W 2005 roku Terry Armstrong pojawił się na spotkaniu autorskim byłej żony Lindy, która w swojej biografii przedstawiła go w złym świetle, twierdząc, że przez całe życie musiała wychowywać Lance’a sama., co nie do końca było zgodne z prawdą. Jej drugi mąż próbował podczas oficjalnej części spotkania zadać jej pytanie, ale Linda Armstrong cały czas go ignorowała. Dopiero kiedy autorka podpisywała swoje książki, Terry podszedł do niej i powiedział, że bardzo podobała mu się jej biografia. Zdziwienie Lindy skwitował krótkim: „Uwielbiam fantastykę”.

2. Partnerki Lance’a Armstronga, których ten przez całe swoje życie miał sporo, doskonale wiedziały o stosowaniu przez niego środków dopingujących. Jedna z jego żon – Kristin, miała nawet pomagać sportowcom grupy Postal Service przyjmować niedozwolone środki podczas mistrzostw świata w 1998 roku. Podobno kiedy każdy z kolarzy amerykańskiej grupy udawał się z hotelu na start wyścigu, Kristin wręczała mu fiolki z kortyzonem opakowane dla niepoznaki w folię aluminiową.

3. W 2002 roku zmarł John Thomas Neal, człowiek, który w pierwszych latach kolarskiej kariery Armstronga bardzo mu pomógł i był dla Amerykanina niemal jak ojciec. Zdaniem matki kolarza, Lance na pogrzebie „wyglądał na wstrząśniętego i zbolałego”, natomiast według relacji rodziny Neala, przyjechał na to smutne wydarzenie prosto z sesji zdjęciowej. Miał mieć na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem, czarną marynarkę, jeansy i… japonki. Krewni zmarłego dodają, że wyglądał raczej na obojętnego lub zirytowanego.

7 komentarzy:

  1. wreszcie cała prawna o amstrongu wyszła na jaw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwiska piszemy z dużej litery. Osobiście nie wierze w żadne słowo tzw dziennikarzy. Lance był i jest NAJLEPSZY!

      Usuń
  2. Jak książka prezentuje się w porównaniu z ostatnią książka Davida Walsha? Więcej powiela czy odkrywa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie czytałem książki Walsha, a wielka szkoda, bo do porównania pasowała idealnie... Muszę nadrobić zaległości w najbliższym czasie i zestawić obie pozycje. ;)

      Usuń
  3. Zdecydowanie polecam Walsha, mi podobała się nie tylko ze względu na tematykę kolarstwa, ale też ze względu na dużo wątków dziennikarskich. A ja zanim sięgnę po wyżej opisaną pozycję, to muszę nadrobić zaległości, bo już chyba z 10 pozycji zakupionych w ostatnich miesiącach zalega na półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest łatwo znaleźć czas na wszystkie książki. Po Walsha na pewno sięgnę. ;)

      Usuń
  4. Ciekawa i kontrowersyjna tematyką. Zdecydowanie wskakuje na moją książkowa półkę

    OdpowiedzUsuń