Strony

wtorek, 27 marca 2012

Skazany na sport

Źródło: www.24opole.pl
"Odra Opole Antoniego Piechniczka w latach 1975-1979" to jedna z niewielu książek dotyczących opolskiego sportu, jakie ukazały się ostatnio na rynku. O jej pisaniu, nawiązaniu współpracy z wydawnictwem Sendsport, Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Historyków i Statystyków Piłki Nożnej, miłości do Odry Opole oraz zbieraniu książek sportowych opowiada jej autor - Sebastian Bergiel. Zapraszam do przeczytania wywiadu.

Co sprawiło, że zaczął interesować się Pan sportem?

Tuż po narodzinach zostałem ponoć ubrany w ciuszki z postaciami… sportowców, więc byłem skazany na sport. Tak naprawdę to trudno jednoznacznie stwierdzić, skąd wzięła się pasja do sportu, a w szczególności do piłki nożnej, której poświęciłem dobry kawałek swojego życia. Tak się jakoś złożyło, że, mimo braku sportowych tradycji w rodzinie, musiał nastąpić pewien wyjątek i padło na mnie. Od małego chętnie uganiałem się za piłką, a efektem było namówienie mojej mamy, aby zaprowadziła mnie na pierwszy trening trampkarzy Odry Opole. Miało to miejsce w 1992 roku, a miałem wówczas niespełna 10 lat. Z miejsca trafiłem pod opiekę trenerską byłego znakomitego napastnika opolskiej Odry, Pana Wojciecha Tyca i tak to się właściwie wszystko zaczęło.

Pamięta Pan pierwszy mecz Odry Opole, który oglądał?

Kadr z meczu Odra Opole - Rymer Niedobczyce z 1997 roku,
po którym Odra awansowała do II ligi. To spotkanie,
które najbardziej zapadło w pamięci Sebastiana Bergiela.
Źródło: www.historia-odry.opole.pl
Tak szczerze mówiąc, to…nie pamiętam! Zapewne obejrzałem pierwszy mecz Odry na samym początku lat 90., ale tego pierwszego nie mogę sobie przypomnieć... Mimo wszystko od samego początku, wspólnie z kolegami z osiedla przygotowywaliśmy każdorazowo „oprawę” na miarę naszych możliwości w postaci serpentyn, które rzucaliśmy po każdej strzelonej bramce przez Odrę. Gdybym miał jednak odpowiedzieć, który mecz zapamiętałem najbardziej, to byłoby to zwycięski spotkanie Odry Opole z Rymerem Niedobczyce z sezonu 1996/97. Odra w walce o awans do drugiej ligi pokonała 3:1 Rymer, a w ostatecznym rozrachunku awansowała na zaplecze ekstraklasy. To było wielkie święto na trybunach. Pierwszy raz widziałem ponad 2 tysiące widzów na trybunach stadionu Odry.

Czy to wtedy zrodziła się w Panu miłość do tego klubu?

Miłość do klubu zrodziła się już w trakcie pierwszego treningu na płycie głównej stadionu przy ul.Oleskiej. Wówczas co prawda nie znałem jeszcze historii klubu, a wszyscy ludzie pracujący w klubie owiani byli swego rodzaju legendami, które się słyszało w budynku klubowym oraz podczas treningów, ale, chcąc nie chcąc, wiedziałem już, że z Odrą zwiążę przyszłość bez względu na jej charakter. Kilka lat spędzonych w Odrze wiele mnie nauczyło, a przede wszystkim pozwoliło mi poznać bogatą historię klubu oraz jego specyfikę. Jak się okazało, wyniesione nauki pozwoliły mojej osobie rozwijać się w inny sposób. Udałem się na studia historyczne UO, aby spełnić swoje marzenie, czyli napisać książkę o historii Odry. Jak się później okazało, podjęte działania były słuszne.

Pana zdaniem, brakuje publikacji na temat opolskiego klubu? Stąd też pomysł na napisanie książki?

"Kochana piłeczko" Józefa Młynarczyka
to jedna z niewielu pozycji, które pomogły
Bergielowi przy pracy nad książką.
- Trafił pan w samo sedno. Jeszcze przed podjęciem studiów, działałem prężnie na łamach serwisu kibiców Odry Opole „Niebiesko-czerwoni”, redagując zakładkę historyczną, co było swego rodzaju innowacyjnym przedsięwzięciem. Nikt nigdy wcześniej nie zajmował się historią klubu szerzej aniżeli jeden stale powielany tekst opublikowany na oficjalnej stronie klubu. Nikt nie starał się popularyzować wiedzy historycznej tego zasłużonego dla regionu oraz kraju klubu. Postanowiłem podjąć wyzwanie i wówczas okazało się, że tak na dobrą sprawę materiałów do rozwinięcia tematu jest stosunkowo mało, przede wszystkim w internecie, ale również w przypadku wydawnictw książkowych. Oczywiście, w prasie można było odnaleźć szereg interesujących materiałów związanych z historią Odry, jednak odszukanie publikacji książkowej o klubie graniczyło niemal z cudem. Po głębszym przeanalizowaniu sprawy stwierdziłem, że klub z ponad 60-letnią tradycją posiada dwie godne uwagi książki poświęcone swojej historii! Pierwsza z nich wydana została z okazji jubileuszu 15-lecia klubu, natomiast druga, będąca kompilacją w/w, w 1970 roku. Owszem, nieco więcej informacji o historii Odry można było wyszukać w publikacjach nie w pełni związanych bezpośrednio z Odrą, m.in. w książce Andrzeja Szatana „Historia piłką pisana” czy w biografii Józefa Młynarczyka „Kochana piłeczko”, jednak to było stanowczo za mało. Uznałem, że warto przyjrzeć się tematowi z bliska i oceniłem, że pojawienie się dopiero trzeciej w historii klubu publikacji książkowej z prawdziwego zdarzenia będzie miało sens. Szkoda tylko, żę ksiązka ukazała się w momencie najgorszym dla klubu. Kilka miesięcy po premierze „Odry Antoniego Piechniczka” klub zbankrutował i nie był wstanie nawet dokończyć rozgrywek w ramach drugiej ligi…
Zdjęcie ze spotkania autorskiego, które odbyło się 27.03.2009 r.
Źródło: www.historia-odry.opole.pl

Ile trwały pracę nad książką?

Można powiedzieć, że prace rozpoczęły się już w momencie współpracy ze wspomnianym portalem „Niebiesko-czerwoni”, ponieważ od tego momentu rozpocząłem gromadzenie wszelkich materiałów związanych z historią klubu. Jednak rzeczywista praca rozpoczęła się już na pierwszym roku studiów w Opolu, czyli w 2001 roku. Wówczas wiedziałem, z jakim zamiarem podjąłem studia i postanowiłem, że praca magisterska, jaką przygotuję, będzie poświęcona historii Odry Opole. Oczywiście każdego roku następował dylemat, jakim okresem historii klubu mam się zająć, ponieważ wiedziałem, że na monografię mnie jeszcze nie stać… Ostatecznie tytuł pracy magisterskiej wiele nie różnił się od późniejszego tytułu książki, którą miałem okazję wydać dzięki właścicielowi nowo powstałej Księgarni Kibica Sendsport, Łukaszowi Frydlowi. Zatem praca nad książką trwała co najmniej 5-7 lat, jednak jej intensywność miała miejsce tuż po zakończeniu studiów, gdy już wiedziałem, że wydawca uznał mój pomysł za dobry i postanowił zainwestować w moją osobę. Dwa lata intensywnej pracy nad rozbudowaniem tego, co już wcześniej zostało przygotowane, poszukiwanie jeszcze bardziej szczegółowych informacji oraz nowych postaci, dzięki którym książka stała się bogatsza, pokazały, że marzenia można spełniać, jeśli włoży się w pracę sporo serca i spotkania na swojej drodze ludzi chętnych do pomocy.

Napotkał Pan na jakieś trudności podczas pisania swojego dzieła?

Źródło: www.historia-odry.opole.pl
- Problemów było bez liku… Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z przygotowywaniem publikacji książkowej, także pewne moje wyobrażenia o pracy nad książką dość szybko zostały zweryfikowane. Szybko zostałem sprowadzony na ziemię przez kilka osób, które wskazały mi odpowiednią drogę. W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować koledze Andrzejowi Potockiemu, szanowanemu w środowisku historyków polskiego futbolu. Wprowadził wiele dobrego do efektu końcowego i otworzył mi oczy na pewne merytoryczne kwestie. Człowiek uczy się każdego dnia, a praca nad książką pozwoliła mi sięgnąć do szerszej bibliografii, zmusiła do sfinansowania niektórych ciężko dostępnych materiałów, jak chociażby prasa sportowa z lat 60. czy 70., ale przede wszystkim doprowadziła do tego, iż spotkałem wielu naocznych świadków opisywanych przeze mnie wydarzeń. Przeprowadziłem wiele rozmów, dzięki którym weryfikacja niektórych zdarzeń była dużo łatwiejsza aniżeli oparcie się tylko i wyłącznie na prasie, która nie zawsze była dokładna w swoich sprawozdaniach. Mimo wszystko mogę stwierdzić, że w owym czasie zrobiłem wszystko co w mojej mocy, aby książka stała się rzetelnym źródłem historii Odry, nie tylko z tytułowych lat 1975-1979, ale całej historii klubu. Dziś, patrząc z perspektywy kilku lat, wiem, że pewne rzeczy można było zrobić lepiej i zapewne dokonałbym kilku poprawek, ale ten się nie myli, kto nic nie robi.

Jak rozpoczęła się współpraca z firmą Sendsport Łukasza Frydla, która wydała książkę?

Łukasz Frydel - właściciel księgarni i wydawnictwa Sendsport.
Fot. Tomasz Wiech, źródło: www.wyborcza.pl
Bardzo przypadkowo, ponieważ oboje z Łukaszem nie wiedzieliśmy o swoim istnieniu i tylko fakt, iż postanowiłem wydać… jeden wyjątkowy egzemplarz własnej książki i wystawić aukcję na Allegro, spowodował, że nawiązaliśmy współpracę. Nastąpił szybki kontakt ze strony Łukasza z propozycją współpracy polegającej na wydaniu książki, jeśli rzeczywiście ma ona zadatki na takową. Szybko przygotował kopię mojego „dzieła” i wysłałem pocztą do analizy. Tak się składało, że Łukasz w ciągu najbliższego miesiąca miał wystartować oficjalnie z Sendsport-em w internecie i byłaby to dobra okazja do wydania książki w późniejszym czasie. Po tygodniu otrzymałem telefon od Łukasz z informacją, że jest to dobry materiał na książkę, ale będzie trzeba wprowadzić trochę zmian. Pamiętam swoją radość, że ktoś w końcu zdecydował się dać mi taką szansę, ponieważ wcześniej odbiłem się bez odzewu od kilku wydawnictw, a tu miła niespodzianka. Praca rozpoczęła się pełną parą, a telefon był rozgrzany do czerwoności, jak tylko dzwonił Łukasz. Pamiętam, że nasze rozmowy o książce i problemach z nią związanych omawialiśmy średnio około godziny! Były to chyba efektywne rozmowy, skoro w marcu 2009 roku udało się wydać książkę i dzięki Łukaszowi zorganizować spotkanie autorskie w Opolu. Przy tej okazji chciałbym serdecznie podziękować całemu Sendsport-owi i pozdrowić „Longina”, który służył swoją pomocą w trakcie wieczoru autorskiego. Bardzo cieszy mnie fakt, że tacy ludzie jak Łukasz działają w Polsce i dają szansę innym na spełnienie swoich marzeń. Nieskromnie dodam, że moja książka była bodajże jedną z pierwszych wydanych pod logo Sendsport-u.
Siedziba księgarni znajduje się w Krakowie.
Źródło: www.sendsport.pl

W Polsce łatwo jest wydać książkę o sporcie?

- Tak jak wspomniałem wyżej, kilka lat temu nie było to proste. Trudno powiedzieć jak wygląda obecnie rynek publikacji sportowych i wydawnictw, które starają się drukować tego rodzaju książki. Zapewne z tygodnia na tydzień księgarnie będą zapełniały się nowymi pozycjami w biblioteczce sportowej przy okazji Euro 2012, bo to dobra okazja do wydania kolejnej książki nie tylko o reprezentacji Polski, ale ogólnie o polskim futbolu. Osobiście zetknąłem się z kilkoma odmowami sfinansowania całego przedsięwzięcia, ale najbardziej chyba zabolała mnie odmowa ze strony głównego potencjalnie zainteresowanego, czyli klubu! Trochę śmiać mi się chciało, że książka o historii klubu z Opola wydana została w Krakowie przez wydawnictwo niezwiązane z województwem opolskim, bez udziału klubu. Na szczęście pozostał pewien akcent opolski, ponieważ patronat medialny nad moją publikacją objęła "Tylko Piłka" i tutaj wielkie ukłony kieruję do redaktora TP, kolegi Kamila Wójkowskiego za okazaną pomoc.

Słyszałem, że sam klub - Odra Opola niezbyt szanował przekazane im książki. Na profilu Sendsportu ukazały się zdjęcia poniszczonych książek Pańskiego autorstwa...

Niestety, to prawda… Nie chcę wnikać czyja to wina i pociągać kogokolwiek do odpowiedzialności, ale faktem, że kilkadziesiąt książek zostało doszczętnie zniszczonych . Zostały zalane wodą, były trzymane w warunkach dużej wilgoci i ostatecznie wylądowały w koszu na śmieci… Boli to bardzo… Mnóstwo pracy włożonej w książkę a tu tyle strat… Wierzę, że był to przypadek, ale jednocześnie mam nadzieję, że każda praca intelektualna i nie tylko będzie w przyszłości szanowana przez osoby, które opiekują się otrzymanymi materiałami.

Oprócz pisania książek sportowych, zajmuje się Pan także ich zbieraniem. Ile pozycji liczy obecnie pańska kolekcja?

Faktycznie, kolekcjonowanie książek sportowych stanowiło do niedawna moje prawdziwe hobby. To również przyczyniło się do tego, że w trakcie pisania książki miałem sporą bibliotekę „pod ręką” i nie zawsze była potrzeba korzystania ze zbiorów bibliotecznych, skoro półki w domowym zaciszu uginały się do granic możliwości. Prowadziłem specjalny zeszyt, który założyłem jeszcze w szkole podstawowej, a wtedy komputerem jeszcze nie dysponowałem, zapisując swoje zbiory zapisem bibliograficznym, dzieląc je na odpowiednie okresy. Dokładnej liczby nie jestem wstanie podać, ponieważ zeszyt znajduje się obecnie szczelnie zapakowany wraz z książkami w piwnicy. Sądzę, że było to ponad 700 pozycji z niemal każdej dyscypliny sportu: piłka nożna, tenis, hokej na lodzie, hokej na trawie, siatkówka, koszykówka, lekka atletyka, etc.


W kolekcji znajdują się jakieś perełki?

Oczywiście, że tak! Jest to m.in. wspomniana przeze mnie tzw. jednodniówka wydana przez Odrę na 15-lecie klubu - książka przygotowana na  maszynie do pisania, „OKS ODRA OPOLE 1945-1960”, wydana w 5-cio tys. nakładzie, a dziś niezwykle trudna do uzyskania. Wynalazłem ją niegdyś w jednym z opolskich antykwariatów, których w Opolu zaczyna niestety ubywać… Z ciekawszych pozycji posiadam przepiękny album w wersji niemieckojęzycznej z Olimpiady z 1936 roku w twardej oprawie, w którym to nie został pominięty główny bohater Igrzysk, czyli… Adolf Hitler. W swoich zbiorach posiadam wiele starych książek wydanych w latach 20. i 30. Były to w większości regulaminy sportowe oraz zasady gry w różne dyscypliny sportu.

Jak udaje się łączyć hobby z codziennymi obowiązkami? Czasem codzienność sprawia, że książki schodzą na dalszy plan?

I tutaj rozpoczyna się pewien problem… Do niedawna zajmowałem się kolekcjonerstwem dość systematycznie, jednak od pewnego czasu moje hobby zeszło na nieco dalszy plan. Wkrótce powiększy się moja rodzina, a gabaryty mieszkanie niestety nie pozwalają na to, aby móc dalej przetrzymywać moje zbiory w domu. Hobby musiało ustąpić miejsca – przynajmniej na jakiś czas – innym priorytetom. Większość książek od jakiegoś czasu znajduje się w specjalnie przygotowanych kartonach, dobrze zabezpieczonych przed wilgocią oraz innymi czynnikami atmosferycznymi, czekając na powrót. Kiedy to nastąpi? Trudno powiedzieć… Na obecną chwilę hobby w postaci prowadzenia serwisu internetowego Historia Odry Opole musi mi wystarczyć, a dzięki cyfryzacji i pojemnym dyskom pamięci, mam możliwość przechowywania większości zbiorów związanych z klubem na komputerze, co ułatwia niewątpliwie pracę.

Brał Pan udział w spotkaniu założycielskim Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Historyków i Statystyków Piłki Nożnej. Proszę przybliżyć, czym jest ta organizacja.

Zdjęcie ze spotkania założycielskiego OSHiSP.
Źródło: www.historia-odry.opole.pl
Faktycznie, miałem niebywałą przyjemność uczestniczyć w założycielskim Spotkaniu OSHiSP, które odbyło się 7 lutego 2009 r. w Łodzi. Głównymi zadaniami stojącymi przed nowym stowarzyszeniem mają być: popularyzacja wiedzy o polskich drużynach ligowych (we wszystkich klasach rozgrywkowych) oraz wydawanie publikacji poświęconych historii polskiej piłki nożnej. Na spotkaniu założycielskim pojawiło się 28 osób z całego kraju i byli to znakomici fachowcy w swojej dziedzinie. Nie ukrywam, że wspólnie z moim redakcyjnym kolegą Janem Morawiakiem czuliśmy się nieco skrępowani tak cenionymi w środowisku historyków i statystyków piłkarskich postaciami (m.in. Andrzej Potocki, Piotr Olczak, Krzysztof Mielczarek, Robert Krawczyński… oraz wielu innych). Niestety, nawał obowiązków zawodowych i prywatnych nie pozwolił nam rozwinąć skrzydeł, a nasz wkład w powiększanie informacji statystyczno-historycznych był z pewnością niewielki…Mimo wszystko swoją pracą w serwisie Historii Odry Opole pokazujemy, że choć w ten sposób możemy przyczynić się do częściowego rozwoju organizacji.

Źródło: www.historia-odry.opole.pl
Spotkał tam Pan wielu ciekawych ludzi. Ktoś szczególnie Panu zaimponował?

- Powtórzę po raz kolejny to samo nazwisko, ale myślę, że warto: Andrzej Potocki. Zrobił na mnie ogromne wrażenie nie tylko pod kątem swojej wiedzy, ale elokwencji wypowiedzi, a przede wszystkim profesjonalizmu, który zapewne Andrzeja cechuje. Rozmowa z tym człowiekiem to czysta przyjemność. Bardzo miło wspominam także Pana Henryka Sieńko z Lubelszczyzny.

Mówi się o tym, że obecna młodzież coraz mniej czyta. Ma to odzwierciedlenie w wieku osób, które należą do stowarzyszenia? Są tam również osoby młode?

Zgadza się. To smutna prawda, że czytelnictwo w Polsce spada. Jeśli założymy, że niebawem tzw. audiobooki staną się na tyle powszechne i dostępne na każdą kieszeń, to papierowa książka zniknie tak samo jak niektóre tytuły gazet, które przenoszą się do internetu. Taniej, wygodniej i łatwiej zarówno dla wydawcy jak i czytelnika. Mimo wszystko wierzę, że tak się nie stanie. Wszelkie wynalazki są dla ludzi, ale ważne, aby korzystać z nich z umiarem. W stowarzyszeniu można było zauważyć różne grupy wiekowe, aczkolwiek patrząc na zainteresowania dzisiejszej młodzieży, która gdzie się nie obejrzy, widzi tanią i prostą rozrywkę, może zdarzyć się sytuacja, że przyjdzie czas tylko i wyłącznie dla prawdziwych nestorów zajmujących się tematem…

Pracuje Pan obecnie nad jakąś nową książką? Są jakieś plany?

Almanach "Reprezentacja Polski". Od tej książki zaczęła się
pasja Sebastiana Bergiela związana z książkami sportowymi.
Źródło: http://antykwariatmole.abc24.pl
Plany były… W dniu ukazania się książki, w trakcie spotkania autorskiego takie pytanie padło z ust jednego z opolskich dziennikarzy. Oczywiście wówczas byłem pełen entuzjazmu i zapału do pracy, a pomysłów było bez liku. Można jeszcze całkiem sporo wydobyć z historii Odry Opole, którą najchętniej bym się zajął. Nie ukrywam, że cichym marzeniem jest opracowanie całościowej monografii klubu, ale do tego trzeba lat pracy, a przede wszystkim współpracowników. Być może kiedyś nadejdzie taki dzień, w którym ponownie poczuję zew do dalszego działania. Materiały są i ciągle ich przybywa, więc kto wie, kto wie…

Pamięta Pan, jaki tytuł nosiła pierwsza książka o sporcie, którą przeczytał?

- Tego się nie zapomina! W 1991 roku otrzymałem almanach "Reprezentacja Polski" autorstwa Romana Hurkowskiego i Dariusza Kuczery. Mam go oczywiście po dzień dzisiejszy i ten egzemplarz nie trafił do zbiorów piwnicznych. Pamiętam, że analizowałem każde spotkanie zapisane w książce, a potem karuzela ruszyła.

***

Tyle Sebastian Bergiel. Jeżeli chcecie zamówić książkę "Odra Opole Antoniego Piechniczka w latach 1975-1979", możecie to zrobić pod poniższym linkiem:

http://www.sendsport.pl/product-pol-534-Odra-Opole-Antoniego-Piechniczka-1975-1979-.html

Cena bardzo atrakcyjna, więc zachęcam, bo naprawdę warto!

Zapraszam także na portal poświęcony historii Odry Opole, który prowadzi autor książki:

http://www.historia-odry.opole.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz