czwartek, 30 stycznia 2020

Tyson Fury bez maski. Autobiografia boksera, która daje do myślenia

To zdecydowanie jedna z najciekawszych sportowych biografii, jakie ukazały się w ostatnich latach. Tyson Fury jest postacią niezwykle barwną, ale w książce pokazuje nam się „Bez maski”. Zdradza swoje prawdziwe oblicze, na którym odcisnęły się życiowe zakręty: depresja, problemy z alkoholem i narkotykami, śmierć dzieci i próba samobójcza.

Na wspomnienia takich sportowców zawsze czeka się z niecierpliwością. Tyson Fury, samozwańczy „Król Cyganów”, wprowadził do świata boksu luz, dystans i poczucie humoru. A to pojawi się na konferencji w stroju Batmana, a to rzuci coś o masturbacji jako formie przygotowań do walki, a to znowu wyjdzie do ringu ubrany niczym Wuj Sam. Znając wybryki Brytyjczyka, po jego autobiografii można było się spodziewać dużej dawki humoru. „Bez maski” nie jest jednak lekturą zabawną, wręcz przeciwnie. Fury ujawnia, że jego zachowanie było tylko pozą, przykrywką. Prawda o jego życiu jest zgoła inna – już od początku było ono naznaczone kłopotami, których kumulacja nastąpiła wtedy, gdy znalazł się na szczycie, zdobywając wymarzony tytuł mistrza świata po pokonaniu Władimira Kliczki. To właśnie wtedy był bliski skończenia ze sobą, a jego rodzina przeżywała dramat, kiedy pił, ćpał i przytył do 180 kilogramów.

Niczym biografia Roberta Enke
Dotychczas w literaturze sportowej spotkaliśmy się z jedną wybitną książką poświęconą problemowi depresji. Była to oczywiście znakomita biografia autorstwa Ronalda Renga „Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk”. Porównanie wspomnień Fury’ego do tamtej lektury wcale nie jest na wyrost – obie pokazują prawdziwe oblicze depresji. Wbrew powszechnym przekonaniom choroba ta wcale nie musi się nasilać w trudnych momentach. Tak jak dla Roberta Enke punktem zapalnym nie była wcale śmierć córeczki, tak w przypadku Tysona atak nastąpił, gdy spełnił swoje marzenie o tytule zawodowego mistrza świata wagi ciężkiej. Właśnie wtedy zrealizował swój cel i poczuł ogromną pustkę, co wpędziło go w problemy, które o mały włos nie doprowadziły go do śmierci. „Baz maski” rozpoczyna się właśnie od prologu, w którym pięściarz pisze o próbie samobójczej. Jadąc swoim ferrari, chciał się rozbić, ale w ostatniej chwili uratowała go myśl o dzieciach. To niezwykle mocne wprowadzenie do lektury, która z każdą kolejną stroną staje jeszcze bardziej szczera, pokazując, przez co musiał przejść Fury.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Przeżyła. Tragedia Elisabeth Revol na Nanga Parbat

Takie książki nie powstają często. Nie dlatego, że himalaiści nie chcą ich pisać, ale dlatego, że rzadko kiedy wychodzą z takich sytuacji cało. Elisabeth Revol spędziła dwie noce na wysokości powyżej 6800 metrów, bez jedzenia i picia, z odmrożeniami, wcześniej będąc zmuszona zostawić partnera Tomasza Mackiewicza, który zapadł na chorobę wysokościową. To, co wtedy czuła, opisała w niezwykle dramatycznej książce „Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat”, którą czyta się jak trzymający w napięciu górski thriller.

Rok temu czytelnicy mieli okazję poznać historię wspinaczkowego partnera Revol, Tomasza Mackiewicza, w książce Dominika Szczepańskiego „Czapkins”. Nie mogło tam oczywiście zabraknąć wątku tragedii na Nanga Parbat, a umieszczony pod koniec lektury zapis kolejnych godzin akcji ratunkowej i komunikatów wymienianych pomiędzy osobami próbującymi zorganizować pomoc a Elisabeth Ravol, dał dobre wyobrażenie, co wtedy działo się na ośmiotysięczniku. Dopiero jednak pierwszoosobowa relacja Francuzki pokazuje, jak wielki był to dramat i jak heroiczną postawą wykazała się himalaistka, sprowadzając Mackiewicza kilkaset metrów w dół do szczeliny, a potem podejmując decyzję o samotnym schodzeniu bez jakiegokolwiek niemal sprzętu. Te wyczyny docenia się tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę skromne warunki Revol – licząca 156 centymetrów wzrostu i ważąca w trakcie wyprawy nieco ponad 40 kg himalaistka pomogła zejść dwukrotnie cięższemu koledze, który stracił wzrok i z każdym metrem słabnął. W tym kontekście już samo zejście na poziom 7300 metrów uznać należy za cud i absolutnie nie można zarzucać Francuzce, że zostawiła partnera. Dość powiedzieć, że do tego przekonały ją tylko zapewnienia ekipy ratunkowej, że po Tomka przylecą helikoptery. Gdyby nie to, Revol zapewne zostałaby w szczelinie wraz z Mackiewiczem i podzieliła jego los, a książka „Przeżyć” nigdy by nie powstała. Ale po kolei.

„Éli, co się dzieje z moimi oczami?”
Mówi się, że życie pisze najlepsze scenariusze. W przypadku wyprawy Revol i Mackiewicza napisało najdramatyczniejszy z możliwych. Wspomniałem na początku, że książkę czyta się niczym górski thriller i to niezaprzeczalny fakt. Zaczyna się bowiem niewinnie – para wspinaczy po raz trzeci wspólnie atakuje Nangę Parbat. Revol czyni to po raz czwarty w swoim życiu, a Mackiewicz już siódmy – ten ośmiotysięcznik stał się jego obsesją, ale jednocześnie górą, z która „załapał” wyjątkową więź. Tak przynajmniej mu się wydaje. Po raz pierwszy oboje nie muszą brać udziału w wyścigu z czasem, gdyż Simone Moro dwa lata wcześniej jako pionier zdobył Nangę zimą. Mimo tego wejście na szczyt jest marzeniem i celem Revol oraz Mackiewicza, gdyż wcześniej za każdym razem plany krzyżowała im pogada. Tym razem jest inaczej – góra dzięki oknu pogodowemu otwiera się przed wspinaczami. Mocno wieje, ale para jest zdeterminowana, by dotrzeć na wysokość 8126 m. n. p. m. Nie jest łatwo, ale idą. W pewnym momencie wiedzą już, że jest zbyt późno i jeśli będą kontynuować atak szczytowy, powrót będzie musiał nastąpić w ciemnościach. Wymieniają komunikaty – czują się dobrze i idą dalej. Revol prowadzi, Mackiewicz idzie wolniej. Kiedy Francuzka dociera na szczyt, czuje wielką euforię. Wszystko się zmienia, gdy dociera tam jej partner. Jego słowa: „Éli, co się dzieje z moimi oczami? Éli, nie widzę twojej czołówki, twój obraz jest rozmyty!” są punktem zwrotnym tej historii – zapoczątkowują dramat, który będzie trwał przez najbliższe trzy doby.

środa, 1 stycznia 2020

Styczniowe premiery

Styczeń jest fajny. Styczeń oznacza, że nadchodzi nowy rok. A nowy rok oznacza z kolei, że nadchodzą nowe premiery. Nie inaczej będzie w 2020 roku, bo w zasadzie już od pierwszych tygodni czytelnicy mogą liczyć na wydawniczą ofensywę. Będzie to ofensywa wybitnie zimowa – zapowiadają się trzy gorące nowości dla fanów himalaizmu.

Zaczynamy od książki, która prędzej niż później musiała ukazać się w Polsce. Mowa tutaj o wspomnieniach Elisabeth Revol „Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat”, które nakładem Wydawnictwa Agora trafią na półki w księgarniach 22 stycznia. To właśnie francuska himalaistka wspinała się w 2018 roku na dziewiąty najwyższy szczyt świata wraz z Tomaszem Mackiewiczem. Co było dalej – wszyscy pamiętamy. Wspinacze zdobyli górę, ale zapłacili za to wysoką cenę – utknęli podczas próby zejścia. Akcją ratunkową, w którą wyruszyli członkowie Polskiej Narodowej Wyprawy na K2, żyła cała Polska. Rok temu mogliśmy poznać tę historię z punktu widzenia Dominika Szczepańskiego, autora biografii Mackiewicza (recenzję znajdziecie tutaj), teraz czas na relację z pierwszej ręki od jego górskiej partnerki. Zgodnie z tym, co przeczytać można w zapowiedzi, Revol ma w książce skonfrontować się ze swoją traumą i bolesnymi wspomnieniami. Publikacja w pełni poświęcona będzie właśnie tamtym tragicznym wydarzeniom sprzed dwóch lat, a Francuzka opowie też o tym, jak uniknęła amputacji kończyn oraz jak tamta wyprawa zmieniła jej podejście do wspinaczki. Całość jej opowieści zamknie się w 240 stronach, za które zapłacić będzie trzeba 39,90 zł. Taka przynajmniej cena widnieje na okładce publikacji, ale w przedsprzedaży można ją nabyć już za mniej niż 30 zł. Za tłumaczenie książki odpowiada Anastazja Dwulit, bo warty podkreślenia jest fakt, że pozycja ta ukazała się we Francji 16 października ubiegłego roku. Teraz będą mogli zapoznać się z nią również polscy czytelnicy, a warto, bo himalaistka o niektórych sprawach pisze w niej po raz pierwszy. Patronat nad książką objął niniejszy blog, więc już niedługo możecie spodziewać się jej recenzji.

Również pod patronatem bloga Książki Sportowe ukaże się druga styczniowa propozycja Wydawnictwa Agora. „Rozmowy o Evereście” będą nowym, zaktualizowanym wydaniem dzieła dziennikarza Jacka Żakowskiego, w którym rozmawia z pierwszymi zimowymi zdobywcami Mount Everestu: Krzysztofem Wielickim i Leszkiem Cichym. Książka na półki w księgarniach trafi 29 stycznia, w przeddzień 40. już rocznicy wejścia na tę górę (które było również pierwszym zimowym wejściem na jakikolwiek ośmiotysięcznik i miało miejsce dokładnie 17 lutego 1980 roku). Publikacja ukazała się pierwotnie w 1982 roku, kiedy Jacek Żakowski był świeżo upieczonym absolwentem dziennikarstwa. Tuż po wyprawie autor nagrał ponad trzydziestogodzinną rozmowę z Wielickim i Cichym, będącą podstawą tego dzieła. W nowym wydaniu znajdziemy również dodatkowy rozdział, będący aktualną konwersacją z bohaterami publikacji, którzy oceniają swój wyczyn z perspektywy 40 lat. To z pewnością będzie ciekawe uzupełnienie kolekcji dla tych, którzy w latach 80. jeszcze nie interesowali się himalaizmem. Całość liczy 272 strony, a okładkowa cena publikacji to 46,90 zł. W przedsprzedaży można oczywiście książkę nabyć ze sporym rabatem. Z pewnością ciekawie będzie wrócić do wydarzeń sprzed lat i spojrzeć na nie oczami wspinaczy, którzy przed sobą mieli jeszcze wiele kolejnych wypraw i wyczynów. Ta perspektywa może okazać się największą wartością publikacji.

czwartek, 19 grudnia 2019

Krzysztof Wielicki. Piekło go nie chciało

Jest żywą legendą polskiego himalaizmu. Piąty na świecie zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, autor pierwszych zimowych wejść na Mount Everest, Broad Peak, Lhotse i Kanczendzongę. Historia Krzysztofa Wielickiego to historia polskiego himalaizmu i taka właśnie jest biografia „Piekło mnie nie chciało” autorstwa duetu Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski. To nie tylko opowieść o wyjątkowym człowieku, ale kawał dziejów wspinania pod biało-czerwoną flagą.

Osobom, które gustują w górskich lekturach, nie trzeba przedstawiać autorskiego duetu. Kortko z Pietraszewskim to bowiem twórcy znakomitej biografii Jerzego Kukuczki, która trzy lata temu odbiła się szerokim echem i spotkała się z ogromnym zainteresowaniem czytelników. Teraz dziennikarze katowickiej „Gazety Wyborczej” postanowili wziąć na warsztat postać Krzysztofa Wielickiego, a efektem ich pracy jest ponad 400-stronicowa lektura. Jak zwykle w przypadku tych autorów (spisali również historię kosmonauty Mirosława Hermaszewskiego) książka trzyma wysoki poziom, po raz kolejny dostarczając dawki znakomitych anegdot oraz mrożących krew w żyłach górskich opowieści. Pozwala też poznać dogłębnie głównego bohatera i to nie tylko pod kątem jego osiągnięć i górskich zdobyczy, ale także życia prywatnego. To chyba wyróżnia tę lekturę na tle innych biografii himalaistów od Wydawnictwa Agora. W „Piekło mnie nie chciało” na przykładzie życiorysu Wielickiego bardzo ciekawie ujęty został wątek tego, jak wspinanie wpływa na związki „lodowych wojowników” i ich relacje rodzinne.

Kto czeka w domu na himalaistów?
Wątek rodzinny nie jest w biografii Krzysztofa Wielickiego wątkiem dominującym. To raczej jeden z wielu poruszanych tematów, ale – głównie ze względu na to, że himalaista miał w swoim życiu trzy kobiety i czwórkę dzieci – ciągnie się przez większą część książki. Autorzy oddają głos Jolancie – pierwszej żonie głównego bohatera – oraz ich trójce dzieci. Okres ich wychowania przypadł na czas największych sukcesów Wielickiego, co nie pozostało bez wpływu na relacje na linii ojciec-dzieci. W wypowiedziach córek czuć duży żal do taty za częste wyjazdy i fakt, że rzadko kiedy był obecny w ich życiu. Na częste wypady z góry nakładał się jeszcze introwertyczny charakter himalaisty, który zdaniem rodziny nie był wylewny, jeśli chodzi o okazywanie uczuć i opowiadanie o swoich podbojach. To wszystko sprawiało, że dzieciom trudno było się pogodzić z częstymi rozstaniami, płakały za ojcem. Usposobienie Wielickiego i jego zamiłowanie do gór idealnie obrazuje jednak przytoczona w książce anegdota o tym, że nie mogąc znieść płaczów, zaczął… wyjeżdżać nocą. Oczywiście nie było tak, że Wielicki nie troszczył się o rodzinę. Pierwsza i druga żona wspominają wprawdzie, że choć himalaista chciał mieć potomstwo, nie bardzo wiedział, jak się nim zajmować, a wyjścia z wózkiem uważał za mało męskie. Autorzy podkreślają jednak, że dbał o dzieci i żonę, kupując im potrzebne rzeczy za zarobione na wyprawach pieniądze. Po latach stał się też bardziej uczuciowy, zdecydowanie więcej uwagi poświęcając najmłodszemu synowi Krzysztofowi, który był owocem jego trzeciego związki.

czwartek, 14 listopada 2019

Listopadowe premiery (cz. 2)

Wydawniczej ofensywy ciąg dalszy. Najgorętszy okres w roku także w 2019 zaowocuje wieloma ciekawymi propozycjami, przede wszystkim dla fanów futbolu. Będzie jednak też coś dla osób zainteresowanych himalaizmem i pływaniem. Zapraszam po więcej informacji!

Zaczynamy od książki, która ukaże się pod patronatem niniejszego bloga. 27 listopada nakładem Wydawnictwa Agora na półki w księgarniach trafi autobiografia Krzysztofa Wielickiego „Piekło mnie nie chciało”. O ile w ostatnim czasie na rynku ukazywało się wiele górskich publikacji, ta zapowiada się szczególnie ciekawie. W końcu główny bohater to postać wręcz ikoniczna, a jego zasługi dla polskiego wspinania są ogromne. Przypomnijmy: piąty człowiek na świecie, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum, himalaista, który wytyczył nowe drogi na Dhaulagiri i Sziszapangmę oraz jako pierwszy zdobył Mount Everest, Kanczendzongę oraz Mount Everest zimą. Wielicki to bez wątpienia żywa legenda polskiego himalaizmu, kierownik wielu wypraw, chociażby ostatniej próby zimowego zdobycia K2 przez Polaków. Wspomnienia tego człowieka muszą być ciekawe, a potwierdza to zapowiedź publikacji, w której czytamy, że ma mieć formę reporterską. Zadbają o to dziennikarze katowickiej „Gazety Wyborczej”: Dariusz Kortko i Marcin Pietraszewski, będący współautorami biografii. To właśnie oni napisali znakomitą książkę o Jerzym Kukuczce, którą recenzowałem tutaj. Są również twórcami biografii Mirosława Hermaszewskiego „Cena nieważkości. Kulisy lotu Polaka w kosmos”. Ich dotychczasowe dzieła były znakomite, więc tym bardziej ostrzę sobie zęby na liczące 360 stron najnowsze „dziecko” tego duetu. Książka ma okładkową cenę 44,99 zł, ale w przedsprzedaży można ją znaleźć już za niespełna 30 zł. Na zakończenie warto dodać, że nie jest to jedyna wydana w ostatnich latach książka Wielickiego. W 2014 roku nakładem Góry Books ukazał się wywiad-rzeka „Mój wybór”, a dwa lata później drugi tom tej opowieści. Teraz przyszedł czas na nową publikację, która z pewnością będzie nie mniej interesująca!

Tak samo ciekawie zapowiada się nowa książka Zlatana Ibrahimovicia „Ja, Futbol”, która na półkach wyląduje 27 listopada. Fani futbolu doskonale pamiętają kultową biografię „Ja, Ibra”, która stała się światowym bestsellerem dzięki szczerości i bezkompromisowości autora. Książka oparta na głośnym konflikcie Szweda z Pepem Guardiolą odbiła się szerokim echem w piłkarskim świecie – w końcu rzadko czynni zawodnicy decydują się na tak mocne wyznania w trakcie kariery. Najnowsza pozycja, którą ponownie na rynek wypuści Wydawnictwo SQN, jest drugą oficjalną, ale zupełnie inną publikacją. To nie typowe wspomnienia, a bardziej album o życiu i karierze Zlatana. Książka w swojej formie bardzo przypomina wydaną przed kilku laty pozycję o Davidzie Beckhamie. Tam też był duży format, twarda oprawa, piękne zdjęcia i wiele ciekawostek z czasów, gdy Anglik czarował swoimi celnymi podaniami i precyzyjnymi uderzeniami z rzutów wolnych. Tamtą książkę recenzowałem na blogu, podkreślając, że jest znakomitym prezentem dla wszystkich fanów Becksa. Nie inaczej jest z książką Ibry – ona też idealnie sprawdzi się jako świąteczny podarunek dla fana futbolu. Liczy 384 strony, ma bardzo duży format (195 x 275 mm), co ma swoje odzwierciedlenie w cenie: 99,99 zł. W przedsprzedaży na LaBotiga.pl książkę można jednak znaleźć już za niecałe 74 zł lub w pakiecie z gadżetami: kubkiem, smyczą, opaską i dodatkowo niespodzianką za 109 zł. Dla fanów Szweda – pozycja absolutnie obowiązkowa! Obok głównego bohatera wypowiadają się w niej znane postaci ze świata futbolu: agent Mino Raiola, Jose Mourinho, Paul Pogba, Andrea Pirlo czy Thierry Henry. Opowiadają oni o poszczególnych etapach kariery Ibry, przedstawiając swoją ocenę tego piłkarza i człowieka, a także wspominając zabawne momenty. Całość uzupełniają infografiki prezentujące osiągnięcia i bramki strzelone przez Zlatana w kolejnych klubach: Malmo, Ajaxie, Juventusie, Interze, FC Barcelonie, Milanie, PSG, Manchesterze United i Los Angeles Galaxy oraz w reprezentacji Szwecji. Uf, trochę się tego nazbierało, co?

wtorek, 5 listopada 2019

Jaśko ze Lwowa. Opowieść o Janie Paluchu

Cenię książki o lokalnych sportowych bohaterach. Nie są tu przeważnie publikacje nastawione na wielki zysk, raczej ukazują się przy wsparciu lokalnych instytucji oraz firm i mają upamiętniać postaci, które bez tego pewnie zostałyby zapomniane. Tak właśnie jest z książką Leszka Błażyńskiego „Jaśko ze Lwowa. Historia Mistrza” - ładnie wydaną, choć niezbyt porywającą lekturą.

Na początek kilka słów o głównym bohaterze publikacji, tytułowym „Jaśko ze Lwowa”. Jan Paluch urodził się w Lwowie w 1931 roku, po drugiej wojnie światowej jego rodzice przenieśli się wraz z rodziną do Bytomia, gdzie młodzieniec zaczął sportową karierę. Był żużlowcem miejscowej Polonii (a później Ogniwa, bo komunistyczne władze zmusiły klub do zmiany nazwy), następnie reprezentował barwy Górnika Rybnik. Ale Paluch startował nie tylko na żużlowym torze, ale również w wielu innych zawodach: Maratonach Motocyklowych, motocrossie, Rajdach Tatrzańskich czy w zawodach motocykli z bocznym wózkiem. Po zakończeniu kariery prowadził w Bytomiu zakład samochodowy, a także był Starszym Cechu w Bytomiu i zasiadał w zarządzie Izby Rzemieślniczej w Katowicach. Właśnie o tym wszystkim pisze w książce Leszek Błażyński, przedstawiając w kolejnych rozdziałach różne etapy życia i sportowej kariery sportowca.

Wydanie zachwyca
Tym, co wyróżnia tę książkę, jest na pewno bardzo oryginalne wydanie. Okładka wykonana jest z materiału popularnego w dawnych publikacjach, to coś w rodzaju sztucznej skóry, która idealnie pasuje do książki o czarnym sporcie, jakim jest żużel. Bardzo ładnie uzupełnia ją obwoluta ze zdjęciem Jana Palucha, co sprawia, że od pierwszego kontaktu książka wzbudza zainteresowanie. W środku jest równie ciekawie pod względem składu. Biografia zawiera wiele zdjęć, choć tutaj pierwszy kamyczek do ogródka dla autora – część z nich nie wnosi wiele do lektury, są tam nieostre ujęcia lub kilka bardzo podobnych fotografii (najczęściej to po prostu Jan Paluch podczas zawodów). Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że zasoby, z których korzystał autor, były mocno ograniczone (mówimy o fotografiach z lat 30., 40. czy 50.), ale mam wrażenie, że można było dokonać większej selekcji. Irytują również pionowo ułożone podpisy obok zdjęć, gdyż powodują, że co chwilę trzeba obracać książkę. Jest to uciążliwe szczególnie wtedy, gdy wypisywani są sportowcy znajdujący się na fotografii. Żeby zlokalizować każdego z nich, trzeba przeczytać imię i nazwisko, a później obrócić książkę, by ujrzeć tę osobę. Żeby przypasować wszystkich, trzeba tak zrobić kilka razy (są fotografie całych reprezentacji), co sprawia, że lektura biografii okazuje się jednocześnie niezłą gimnastyką. Z tego co dowidziałem się z książki, akurat w tej dyscyplinie główny bohater jednak nie odnosił sukcesów…

niedziela, 3 listopada 2019

Listopadowe premiery (cz. 1)

Listopad do fajny miesiąc dla czytelników, bo zbliżające się Święta Bożego Narodzenia zwiastują wiele ciekawych premier. Nie jest tajemnicą, że właśnie na koniec roku wydawnictwa szykują największe hity i planują wypuszczenie na rynek książek mogących cieszyć się największym zainteresowaniem. Czy przewidywania wydawców się sprawdzą, przekonamy się już niedługo. Na nudę na pewno nie będzie można narzekać!

Zaczynamy od świeżynki, czyli dopiero co zaprezentowanej okładki biografii „Miro. Oficjalna biografia Miroslava Klose”. Książkę o urodzonym w Opolu piłkarzu postanowił napisać Ronald Reng i jest to pierwszy bardzo poważny argument za tym, by zainteresować się tą pozycją. Dotychczasowe dzieła tego niemieckiego dziennikarza okazywały się bowiem znakomitymi lekturami. Kapitalną książkę o Robercie Enke (w Polsce ukazała się pod tytułem „Życie wypuszczone z rąk”) znają już wszyscy fanatycy sportowych lektur – to jedna z najlepszych publikacji sportowych, jakie kiedykolwiek się ukazały. Później fani futbolu zza naszej zachodniej granicy doczekali się premiery równie znakomitej, choć mniej popularnej pozycji „Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu”. Teraz przyszedł czas na historię zawodnika, który wzbudza nad Wisłą spore kontrowersje. Wielu kibiców nie może bowiem wybaczyć Klose tego, że nie chciał grać dla Polski, a nawet nie chciał udzielać polskim dziennikarzom wywiadów w naszym języku. Takim zachowaniem nie zyskał w Polsce wielu zwolenników, ale trudno zaprzeczyć, że jego historia jest bardzo ciekawa. Książka powinna dobrze wyjaśnić, jak to się stało, że wybrał reprezentację Niemiec, dzięki czemu został najskuteczniejszym piłkarzem w historii mundialu (nie łudźmy się – grając dla biało-czerwonych nigdy nie pobiłby rekordu Brazylijczyka Ronaldo). W zapowiedzi książki, którą 26 listopada wypuści na rynek Wydawnictwo Zysk i S-ka, czytamy: „Ronald Reng opowiada o człowieku, którego każdy znał z telewizji, ale tak naprawdę nie zna go nikt. W wieku ośmiu lat trafił z Polski do Niemiec, wyuczył się zawodu cieśli i został gwiazdą światowej piłki. Jako specjalista od techniki i gry głową, występował w topowych europejskich klubach. «Miro» w porywającym i poruszającym stylu przybliża nam dawno miniony już czas w piłce nożnej: czas ulicznego piłkarza, który zaczynając w skromnych warunkach, wspiął się na sam szczyt”. Opis może nie jest szczególnie wyszukany, ale nazwisko autora gwarantuje wysokim poziom. Warto zwrócić uwagę na fakt, że biografia jest oficjalna – Reng porozmawiał z rodziną Klose, dzięki czemu możemy poznać relację o drodze Miro na światowy szczyt z pierwszej ręki. To wszystko pozwala zakładać, że będzie to znakomita lektura. Całość zamyka się w 508 stronach, a okładkowa cena publikacji to 45 zł. Tłumaczeniem pozycji zajęli się Michał Jeziorny (tłumaczył m.in. biografię Roberta Enke) oraz dziennikarz Eleven Sports Tomasz Urban.

Również fani polskiej piłki będą w tym miesiącu mieli coś dla siebie. Na napisanie autobiografii zdecydował się bowiem Sebastian Mila. Książka zatytułowana „Sebastian Mila. Autobiografia” ukaże się 13 listopada nakładem Wydawnictwa SQN. Współautorem wspomnień jest dziennikarz portalu Weszło!, Leszek Milewski. Autor znakomitych wywiadów tym razem postanowił wysłuchać wspomnień zawodnika wielu polskich (Lechia Gdańsk, Orlen Płock, Groclin Grodzisk Wielkopolski, Śląsk Wrocław, ŁKS Łódź) i zagranicznych (Austria Wiedeń, Valarenga Oslo) klubów. Być może Mila nigdy nie należał do najlepszych polskich piłkarzy, ale swego czasu był jednym z najzdolniejszych zawodników w Polsce, a dwa z jego goli – przeciwko Manchesterowi City i reprezentacji Niemiec – przeszły do historii naszej piłki. Czego dowiemy się z liczącej 408 stron książki? „Jakie to uczucie pokonać Niemców, ówczesnych mistrzów świata, na Narodowym? Co się czuje gdy piłka po twoim uderzeniu mija Davida Seamana, a ostatecznie eliminuje Manchester City? Czy trudno jest stać twardo na ziemi, gdy Rosjanie oferują ci miliony dolarów? Jaka atmosfera buzuje w szatni biało-czerwonych przed ważnym spotkaniem? Jakie myśli kłębią się w głowie przed meczem decydującym o mistrzostwie Polski?”, czytamy w opisie, a nieco dalej natrafiamy na taki fragment: „Ale wiem też co się czuje, gdy jesteś tylko jednym z wielu, a wszyscy wokół ciebie zdają się lepsi. Wiem co to znaczy zwątpienie, brak wiary w siebie. Wiem jak to jest, gdy czujesz się zagubiony za granicą, gdy musisz trenować w miejscu z grzybem na ścianie, gdy miesiącami nie dostajesz wypłaty, wiem co się czuje, gdy w klubie chcą się ciebie pozbyć za wszelką cenę. Wiem jak to jest pojechać na mundial, a potem przesiedzieć na ławie wszystkie mecze albo pomóc wywalczyć Euro, a potem nie pojechać wcale. Wiem jak to jest, gdy Gerrard, Lampard i Terry dają ci lekcję futbolu”. Zapowiada się więc fascynująca podróż przez świat piłki nożnej, w której nie zabraknie smakowitych anegdot. Biografia Mili na pewno będzie inna niż „alkobiografie” polskich zawodników, które stawały się w ostatnich latach bardzo popularne – Sebastian jest przykładem piłkarza, który może nie zrobił takiej kariery jak inni, ale na tyle mądrze zarządzał pieniędzmi, że dziś prowadzi interesy i nie musi się zastanawiać, z czego teraz będzie żył. To miła odmiana, za którą zapłacić trzeba będzie 39,99 zł. Taka przynajmniej cena widnieje na okładce książki, bo w przedsprzedaży na LaBotiga.pl kupicie ją już za 27,60 zł i to z autografem autora!

środa, 23 października 2019

Lhotse ’89. Niepublikowane zapiski z pamiętnika dziennikarki

24 października 1989 roku podczas zdobywania południowej ściany Lhotse zginął Jerzy Kukuczka. Po trzech dekadach od tamtego smutnego wydarzenia jedna z uczestniczek wyprawy postanowiła po raz pierwszy opublikować swoje prywatne zapiski z wyprawy. Książka dziennikarki Elżbiety Piętak nie rzuca wprawdzie nowego światła na przyczyny odpadnięcia polskiego himalaisty od ściany, ale jest dobrą lekturą podróżniczą, która przypadnie do gustu przede wszystkim górskim nowatorom.

Polska ekspedycja na Lhotse z 1989 roku liczyła 13 osób (nie licząc Nepalczyków, którzy zapewniali pomoc na miejscu). Jedyną kobietą w tym gronie była dziennikarka telewizyjna Elżbieta Piętak, która w Telewizji Katowice prowadziła program „Góry”. Właśnie stąd wzięła się jej znajomość z Jerzym Kukuczką, kierownikiem wyprawy, który zaprosił ją w Himalaje. Reporterka miała przygotować film dokumentalny z próby przejścia ściany, która do tamtej pory pozostawała niezdobyta. Dla najsłynniejszego polskiego wspinacza, który dwa lata wcześniej zdobył Koronę Himalajów i Karakorum, było to kolejne wielkie marzenie. Kukuczka chciał je urzeczywistnić, a Elżbieta Piętak miała udokumentować ekspedycję, co też uczyniła. Efektem jej pracy był film „Lhotse ‘89” wyemitowany po powrocie z Nepalu. Jednak dziennikarka w trakcie swojego pobytu w bazie skrzętnie notowała to wszystko, co działo się podczas wyprawy. Dopiero teraz, po 30 latach, Piętak zdecydowała się upublicznić swoje zapiski, całość uzupełniając wprowadzeniem w temat, gdzie można przeczytać o przygotowaniach do wyprawy i początkach znajomości z ludźmi ze środowiska himalajskiego, a także posłowiem opisującym to, co działo się po powrocie. To wszystko składa się na bogato ilustrowaną książkę, która przybliża ostatnie wielkie wyzwanie w karierze Kukuczki.

Golonko, bigos i nepalskie papierosy
„Lhotse ‘89” jest raczej pozycją skierowaną do himalajskich laików. Świadczą o tym infografiki, które przedstawiają wszystkie czternaście ośmiotysięczników, ich pierwszych zdobywców czy śmiałków, którzy mogą się poszczycić zdobyciem Korony Himalajów i Karakorum. Widać, że autorzy chcieli dobrze wprowadzić w temat czytelników nie mających o nim zielonego pojęcia, co dzięki atrakcyjnym grafikom powinno się łatwo udać. Za takim skierowaniem przekazu przemawia też fakt, że pamiętniki autorki nie mają charakteru specjalistycznego. Choć Piętak niewątpliwie ma duże pojęcie o wspinaniu, to życie w bazie opisuje dosyć prosto, skupiając się na przedstawieniu uczestników wyprawy, opowiedzeniu o tym, co jedli każdego dnia czy jakie trudności napotkali. W książce nie znajdziemy raczej technicznych aspektów czy fragmentów mrożących krew w żyłach, dzięki którym możemy poczuć się, jakbyśmy sami znaleźli się na wysokości ośmiu tysięcy metrów. To dzieje się z jednego powodu – autorka na wyprawie pełniła rolę dziennikarki, praktycznie cały czas spędzała w bazie, nie wychodząc w górę. Nie opisuje więc wspinaczki, trudów pokonywania kolejnych metrów i zakładania kolejnych obozów. Piętak skupia się na życiu w bazie, ale też nie można jej się dziwić – w końcu jej zapiski miały pomóc w realizacji filmu, który kierowany był do masowego widza. Pod tym względem publikacja jak najbardziej spełnia swoją rolę, bowiem świetnie pokazuje, jakie są kolejne etapy wyprawy, a także przybliża wiele innych ciekawych aspektów: dlaczego temperatura wrzenia wody na wysokości jest inna niż w normalnych warunkach, jak w górach wyrywa się zęby czy dlaczego ohydne nepalskie papierosy smakują w bazie najlepiej na świecie.

środa, 16 października 2019

Październikowe premiery (cz. 2)

W życiu pewne są dwie rzeczy: Targi Książki w Krakowie w październiku i jesienna ofensywa wydawnicza. Nie inaczej będzie w tym roku, bowiem na drugą część miesiąca i drugie największe literackie targi w Polsce wydawnictwa przygotowały sporo nowości. Dziś trochę o tych, które ukażą się w drugiej części tego miesiąca.

Zaczynamy od dwóch książek z datą premiery 16 października. Obie mają wiele wspólnego: dotyczą koszykówki, są napisane przez gwiazdy jednego klubu i jedne z najbardziej charyzmatycznych postaci basketu. Pierwsza z nich to oficjalna książka Kobego Bryanta „Mentalność Mamby. Jak zwyciężać”. Pozycja, która ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN, ma formę albumu, nie autobiografii. Być może wynika to z tego, że temat życiorysu Czarnej Mamby wyczerpał Roland Lazenby, autor obszernej publikacji „Kobe Bryant. Showman”, która swoją polską premierę miała w 2017 roku. Dwa i pół roku później przyszedł czas na rodzime wydanie autoryzowanego dzieła legendy Los Angeles Lakers. „Po raz pierwszy Kobe w najdrobniejszych szczegółach zdradza kulisy swojego treningu, zarówno mentalnego, jak i fizycznego, który nie tylko pozwolił mu odnieść sukces, ale zagwarantował absolutną dominację na parkiecie. Z tej książki dowiesz się, jak Bryant przygotowywał się do spotkań z konkretnym przeciwnikiem, jak rozwijał swoją pasję do koszykówki i jak radził sobie z kontuzjami”, przeczytać można w zapowiedzi książki. Wydawcy przekonują, że to „wspaniała, wizualna podróż śladami jednego z najlepszych koszykarzy w historii NBA, ale i jednego z najwybitniejszych sportowców świata”. Nikogo, kto interesuje się basketem, chyba nie trzeba przekonywać, że pod względem etosu pracy, Kobe był jednym z wzorów do naśladowania. Fani nie powinni więc przejść obok jego publikacji obojętnie, tym bardziej, że jest ona uzupełniona znakomitymi zdjęciami  Andrew D. Bernsteina. Całość liczy 224 strony w pełnym kolorze i nie jest tania – okładkowa cena to 59,99 zł. W księgarni LaBotiga.pl „Mentalność Mamby” możecie jednak nabyć tę pozycję z 26% zniżką lub dołożyć niecałe 10 zł i zamówić cały pakiet, na który składają się: książka, kubek, frotka i plakat.

Drugą z pozycji, która nakładem Wydawnictwa SQN ukazała się 16 października, jest nowe wydanie autobiografii „Shaq. Bez cenzury”. Choć Shaquille O’Neal wraz z Bryantem przez wiele lat stanowili podstawę sukcesów Jeziorowców, relacje między nimi nigdy nie należały do najlepszych. Między innymi o tym, dlaczego tak było, pisze w swoich wspomnieniach Shaq. Książka pierwotnie ukazała się w Polsce w 2012 roku, ale po jakimś czasie nakład został całkowicie wyczerpany, a że biografia cieszyła się dobrą opinią, czytelnicy wciąż o nią pytali. Odpowiadając na te głosy, wydawca wypuścił na rynek nowe wydanie w serii SQN Originals (książki dostępne wyłącznie w księgarniach internetowych SQN: LaBotiga.pl i SQNStore.pl). Posiadacze pierwszej wersji nie mają jednak czego żałować – treść się nie zmieniła, nowe są wyłącznie okładka i wydanie (tym razem twarda oprawa) oraz opis publikacji. W jego fragmencie czytamy: „Autobiografia największego dominatora parkietów NBA swoich czasów dostarcza wielu ciekawych, czasem również mocno osobistych, historii z życia Diesela. Nie brakuje w niej anegdot o tym, na co wydał pierwszy milion, co skłoniło go do zamontowania akwarium w samochodzie i jak z konta jego firmy magicznie zniknęły duże pieniądze”. Kogo zachęciły te słowa, może odkładać w portfelu 49,99 zł, bo właśnie taka cena widnieje na okładce publikacji, którą możecie zamówić tutaj. Raczej nie ma co liczyć tutaj na szybki spadek ceny, bo książka wydana została w limitowanym nakładzie, a że na Allegro swego czasu osiągała niebotyczne ceny sięgające blisko 200 zł, pewnie szybko znajdzie nabywców. W zamian za niecałe pięć dyszek dostajemy 368 stron znakomitej lektury, o której „Los Angeles Times” napisał krótko: „Soczyste historie zza kulis NBA...”.

czwartek, 10 października 2019

Harry Haft. Niesamowita historia boksera z Bełchatowa

To jedna z najmocniejszych biografii, jakie czytałem w ostatnim czasie. Historia Harry’ego Hafta – żydowskiego pięściarza, który urodził się w Bełchatowie w 1925 roku i poznał wszelkie okrucieństwa II wojny światowej – przeraża i szokuje, ale też wciąga i daje do myślenia. To gorzka, ale jednocześnie piękna opowieść o nienawiści, miłości, okrucieństwie i człowieczeństwie, w której autor, będący synem głównego bohatera, nie stara się wybielić swojego ojca, lecz go zrozumieć.

Mimo że główne wydarzenia w książce odnoszą się do lat 30., 40. i 50. XX wieku, ta historia została spisana dopiero w 2003 roku. To wtedy blisko 80-letni Harry Haft (Harry to imię, które główny bohater przyjął po przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych, wcześniej nazywał się Hercka) zdecydował się opowiedzieć najstarszemu synowi o tym, co przeżył. Jego losy były znane członkom rodziny, ale dopiero wtedy poznali wszystkie szczegóły. Senior przez dwa dni dokładnie opowiadał o swoim dzieciństwie spędzonym w Polsce, pierwszej prawdziwej miłości, a potem nadejściu wojny, która najpierw niespodziewania odmieniła los rodziny Haftów (zaczęli parać się wielce intratnym przemytem i poprawił się ich status), ale później sprowadziła na nią śmierć, ból i cierpienie. Na początku wojny Hercka trafił bowiem do obozu koncentracyjnego w Poznaniu i tak zaczęła się jego kilkuletnia gehenna. Później było Auschwitz, Jaworzno, obóz Gross-Rosen i marsz śmierci. Przyszły zawodowy pięściarz wszystko to przetrwał, również dzięki umiejętnościom bokserskim, a następnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczął zawodową karierę sportową. Ta doprowadziła go do walki z Rockym Marciano, które to wydarzenie jest w zasadzie punktem końcowym tej niesamowitej historii. To właśnie o tym, jak nastolatkowi udało się przetrwać piekło wojny, a następnie zrobić niezłą bokserską karierę na obcej ziemi, opowiada książka.

Kierując się instynktem przetrwania
Tym, co wyróżnia tę opowieść od wielu historii ofiar Holokaustu, które uszły z życiem, jest z pewnością fakt, że autor nie kreuje głównej postaci na nieskazitelnego bohatera. Nie czyni tego, bo w swoich opowieściach nie robił tego sam ojciec. Ta książka nie buduje mitu wspaniałego człowieka, który mimo wszechobecnej śmierci, okrucieństwa i otaczającego go zła, zachował w sobie człowieczeństwo i wykazywał się wielką odwagą. Być może właśnie dlatego mamy okazję w ogóle poznać losy Hafta – jest on przykładem na to, że aby przetrwać te straszne czasy, trzeba było zaadoptować się do panującej sytuacji. Młody Hercka potrafił czynić to doskonale. W obozie w Poznaniu wszedł w układ z pilnującym jego grupę Niemcem, dla którego kradł papierosy i inne towary, dzięki czemu mógł liczyć na specjalne względy. W obozie Auschwitz-Birkenau zyskał przychylność wysokiej rangi oficera SS, bo potrafił dochować tajemnicy, dzięki czemu uratował nie tylko siebie, ale też brata. Wkrótce został przeniesiony do kopalni w Jaworznie, gdzie wprawdzie na początku ciężko pracował, ale ciągle dostawał specjalne racje żywnościowe, przez co na tle wychudzonych więźniów wyróżniał się znacznie posturą. Gdy oficer zwietrzył szansę na wykorzystanie Hafta do dostarczania rozrywki niemieckim żołnierzom, zrobił z niego „Żydowską bestię” – pięściarza bijącego się z innymi więźniami w ringu przy aplauzie nazistowskich oprawców.