Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sine qua non. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sine qua non. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 listopada 2014

Listopadowe premiery (cz. 2)

Rzadko się zdarza, żeby w jednym miesiącu skumulowało się tyle interesujących premier sportowych. Listopad pod tym względem będzie absolutnie wyjątkowy. Część książek, które już się ukazały lub dopiero mają się ukazać w tym miesiącu, zapowiedziałem przed kilkunastoma dniami w tym tekście. Teraz pora napisać nieco więcej o pozostałych listopadowych premierach, bo każda z nich zasługuje na oddzielny opis.

Zaczynamy od zapowiedzi drugiej już publikacji tego miesiąca, która przez blog Książki Sportowe objęta została patronatem medialnym. Przyznam szczerze – jestem fanem polskiej piłki i lubię oglądać naszą Ekstraklasę, więc kiedy Wydawnictwo RM zwróciło się do mnie z propozycją patronowania książce „Gwiazdy ligi polskiej”, długo się nie namyślałem. Przekonały mnie zwłaszcza nazwiska autorów – Przemysława Batora i Jakuba Radomskiego. Wiedziałem, że dziennikarze „Przeglądu Sportowego” do sprawy podejdą poważnie i postarają się ciekawie opowiedzieć czytelnikom o postaciach związanych z polską ligą. Mimo że okładka książki może sugerować co innego, nie jest to pozycja dla mało wymagających czytelników, którzy w środku zastaną oparte o informacje z Wikipedii notki biograficzne piłkarzy i trenerów. Autorzy każdej z czterdziesty postaci opisanych w książce poświęcili kilka stron, tworząc tym samym oryginalne i pełne anegdot portrety osób, które na co dzień ubarwiają rywalizację w Ekstraklasie.

Będzie nie tylko o piłkarzach wyróżniających się umiejętnościami, takich jak Semir Stilić czy Miroslav Radović, ale też o zawodnikach z długim stażem, czyli chociażby Łukasz Surma i Marcin Malinowski. Nie zabraknie też miejsca dla trenerów pokroju Franciszka Smudy, wyróżniających się nie tylko doświadczeniem, ale także charyzmą. Autorzy zapowiadają: „Nie piszemy laurek, bo nie chcemy kumplować się z piłkarzami, chcemy pokazać ich takimi, jakimi są, dostrzegając też ich wady”, wcześniej informując: „Nie mamy zamiaru was oszukiwać – polskiej lidze bliżej jest do najsłabszych niż do najlepszych na kontynencie. A jednak budzi zainteresowanie. Dlaczego? Z prostego powodu – bo jest nasza”. Szczerze, ale o to właśnie chodzi i jeśli rzeczywiście Bator z Radomskim udowodnią (a nie mam co do tego większych wątpliwości po zapoznaniu się z fragmentami publikacji), że „ta książka to więcej niż zwykłe notki biograficzne”, zdecydowanie warto będzie po nią sięgnąć. Licząca 176 stron pozycja do księgarni trafi 24 listopada. Jej okładkowa cena jest bardzo przystępna – wynosi 29,90 zł.

czwartek, 6 listopada 2014

Bo talent to dopiero początek

Wyobraźcie sobie faceta, który rzucił pracę i wydał ostatnie pieniądze na bilety lotnicze, aby odwiedzić sześć sportowych kuźni talentów rozlokowanych po całym świecie. Wszystko dlatego, że postanowił odkryć, czym właściwie jest talent. Jakiś czas temu tak właśnie zachował się Rasmus Ankersen, a efektem jego szaleńczej wyprawy jest książka „Kopalnie talentów”, która 5 listopada trafiła do polskich księgarni.

Spontaniczna decyzja Duńczyka okazała się niezwykle trafna. Książka zatytułowana w oryginale „The Gold Mine Effect”, której podstawą są obserwacje poczynione w odwiedzanych kuźniach talentów, stała się światowym bestsellerem. Od momentu jej wydania w Wielkiej Brytanii w 2012 roku, została przełożona na ponad 40 języków. Dzięki wydawnictwu Sine Qua Non pozycja pod spolszczonym tytułem „Kopalnie talentów. Jak odkryć i rozwinąć talent – u siebie i u innych” kilka dni temu ukazała się także w naszym kraju. Nie jest to wprawdzie typowa książka sportowa, gdyż ma dużo bardziej uniwersalny charakter, ale jednak sport stanowi jeden z jej głównych tematów. To właśnie sportowy talent stał się dla autora podstawą do znacznie szerszych rozważań, które z pewnością zainteresują nie tylko kibiców, ale także menedżerów, prezesów firm, biznesmenów oraz rodziców. Rasmus Ankersem w swoim dziele zdradza bowiem nie tylko to, czym tak naprawdę jest talent (o ile w ogóle istnieje), ale przedstawia także kilka praktycznych porad dotyczących odkrywania i wychowywania przyszłych mistrzów w różnych dziedzinach życia – od sportu, przez muzyką, po biznes.

Wszystko przez Kjaera
Co skłoniło Duńczyka do tego, żeby postawić wszystko na jedną kartę i odkryć tajemnicę talentu? Nie było to żadne objawienie ani wypadek, który zmienił jego sposób patrzenia na świat. Impulsem do wyprawy po całym świecie był… rodak Ankersena – piłkarz Simon Kjaer. W 2004 roku autor książki jako trener pomagał przy założeniu pierwszej szkółki piłkarskiej w Skandynawii. Podczas naboru do klubu przyjętych zostało piętnastu chłopców, ale do pełnego składu brakowało jeszcze jednego. Właśnie wtedy do akademii ponownie zgłosił się 15-letni wówczas Kjaer, oczywiście wraz z innymi kandydatami. Już wcześniej był przez szkoleniowców szkółki kilkukrotnie odrzucany, gdyż każdy z trenerów twierdził, że nie nadaje się do zespołu. Młody zawodnik został ostatecznie przyjęty, ale tylko dlatego, że czasu do rozpoczęcia sezonu było bardzo mało, a ojciec, który pracował w klubie, zgodził się zapłacić za jego utrzymanie.

poniedziałek, 3 listopada 2014

Listopadowe premiery (cz. 1)

Zbliża się koniec roku, więc czytelnicy mogą zacierać ręce. Na gorący przedświąteczny okres wydawnictwa przygotowują zazwyczaj najwięcej propozycji, żeby przypadkiem nikt nie miał problemu z wyborem prezentu pod choinkę. Nie inaczej jest w tym roku, a wydawniczą ofensywę można będzie zaobserwować już w tym miesiącu, kiedy do sprzedaży trafili wiele interesujących pozycji o tematyce sportowej.

Na początek o publikacji, nad którą jako blog Książki Sportowe objąłem patronat medialny. 14 listopada do księgarni w całej Polsce trafi pozycja zatytułowana „Sztuczki i triki piłkarzy Legii Warszawa”. Jak łatwo się domyślić, jest to raczej propozycja dla młodszych czytelników, którzy chcieliby udoskonalić swoją grę, wzorując się na zawodnikach aktualnego mistrza Polski. Jak informuje Wydawnictwo RM, odpowiedzialne za wypuszczenie publikacji na rynek, „w książce przedstawiono 36 trików, zagrań i zwodów, które powinien poznać każdy, kto chce górować nad rywalami w meczu. Poszczególne kroki ćwiczeń dokładnie opisano i pokazano na kolorowych ilustracjach”. Oprócz cennych porad na temat tego, jak ćwiczyć różne elementy piłkarskiego rzemiosła, w tej pozycji znaleźć będzie można także metryczki piłkarzy Legii – zarówno występujących w zespole ze stolicy obecnie, jak i tych, którzy przed laty reprezentowali barwy warszawskiego klubu. Czytelnicy będą więc mogli poznać przebieg kariery takich zawodników jak Jakub Rzeźniczak, Miroslav Radović i Ivica Vrdoljak, ale przeczytają też o Kazimierzu Deynie, Leszku Piszu czy Arturze Borucu.

Warto zaznaczyć, że książka została stworzona przez ludzi znających się na rzeczy. Jej autorzy – Tomasz Bocheński i Tomasz Borkowski – na co dzień pracują w Akademii Piłkarskiej Lechii Gdańsk. Pierwszy jest jej dyrektorem, drugi trenerem-koordynatorem młodzieżowych grup. Rodzice, którzy chcieliby więc sprezentować swoich pociechom pozycję „Sztuki i triki piłkarzy Legii Warszawa”, mogą mieć pewność, że przedstawione w niej ćwiczenia zostały opracowane przez fachowców. To niewątpliwie duża zaleta. Jak łatwo się domyślić, książka nie jest szczególnie obszerna – liczy 64 strony. Niewiele, jednak dla młodszych czytelników zdecydowanie wystarczająco. Cena tej publikacji nie jest zbyt wygórowana, gdyż na okładce widnieje kwota 19,90 zł. Bez wątpienia książka może się więc sprawdzić jako prezent na Mikołaja, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że jej tematyka powiązana została z najbardziej medialnym obecnie klubem w Polsce. Ojcowie kibicujący Legii z pewnością nie będą się dwa razy zastanawiać nad jej kupnem, szczególnie, jeśli marzą o tym, żeby wkrótce ich pociecha została drugim Deyną lub Brychczym.

sobota, 25 października 2014

W poszukiwaniu publikacji sportowych: 18. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie (fotorelacja)

Takie jak co roku, ale jednak inne. Po raz pierwszy międzynarodowe, po raz pierwszy w nowej hali. 23 października rozpoczęły się 18. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, które potrwają do niedzieli. W ofercie ponad 700 wystawców z 20 krajów nie zabrakło publikacji o tematyce sportowej, więc właśnie w ich poszukiwaniu wzdłuż i wszerz przemierzyłem halę EXPO drugiego dnia imprezy. Zapraszam na fotorelację!


Z daleka hala EXPO Kraków prezentuje się dosyć... specyficznie. W oddali widać potężne kominy elektrociepłowni, a drodze na miejsce targów towarzyszy mocno industrialny klimat. Na szczęście szarzyzna spotęgowana przez brzydką pogodę ustępuje, gdy podejdzie się nieco bliżej hali.


To właśnie wejście do budynku EXPO Kraków. Trzeba przyznać, że w porównaniu z namiotem, przez który wchodziło się na targi w zeszłym roku, wygląda o niebo lepiej.


Po zakupieniu biletu i wejściu na halę, odwiedzający mają dwie możliwości: mogą udać się w lewo, do sali nazwanej "Wisła"...

czwartek, 23 października 2014

Barça = pasja

„Najlepsza książka o Barcelonie, jaka kiedykolwiek powstała”. Tak pozycję „Barça. Życie, pasja, ludzie” ocenił „Sunday Times”. Nie była to opinia na wyrost, gdyż dzieło Jimmy’ego Burnsa, które 22 października miało swoją premierę w Polsce, to kapitalna publikacja, która powinna przypaść do gustu każdemu kibicowi, niezależnie od jego klubowych sympatii.

Na wstępie zaznaczę – nie jestem fanem FC Barcelony. Po książkę Burnsa sięgnąłem bardziej z „zawodowego” („hobbystycznego”?) obowiązku, ale także dlatego, że znałem wcześniej twórczość brytyjskiego autora. Kilka lat temu czytałem bowiem napisaną przez niego biografię Diego Maradony „Ręka boga”, która w Polsce ukazała się w 2004 roku. Pamiętam, że książka bardzo mi się podobała, dlatego wiele obiecywałem sobie po pozycji „Barça. Życie, pasja, ludzie”. Tym bardziej, że jej recenzje były bardzo pozytywne, co tylko zaostrzyło mój apetyt. Po skończeniu niezwykle obszernego dzieła stworzonego przez urodzonego w Madrycie, ale będącego kibicem Blaugrany Burnsa, muszę przyznać, że książka absolutnie spełniła moje oczekiwania. O ile w przypadku recenzowania biografii Carlesa Puyola oraz Gerarda Pique zaznaczałem, że są to pozycje skierowane przede wszystkich do osób sympatyzujących z Barceloną, z publikacją „Barca. Życie, pasja, ludzie” jest zgoła inaczej. Książka powinna przypaść do gustu każdemu kibicowi, gdyż to po prostu świetnie napisana lektura.

Ludzie
Co jest największą z jej zalet? Z całą pewnością fakt, że nie jest to jedynie kronika kolejnych wydarzeń składających się na dzieje klubu. Ambicje Jimmy’ego Burnsa sięgają znacznie wyżej, co udowodnił tą książką. Tym, co przewija się przez kolejne strony jego dzieła, są ludzie. Nie same nazwiska, ale przede wszystkim historie osób tworzących kataloński klub, które często możemy poznać z pierwszej ręki. Autor oddaje głos wielu bohaterom książki, dzięki czemu czytelnik ma możliwość wysłuchania słów piłkarskiego agenta Josepa-Marii Minguelli, który opowiada o sprowadzeniu do Barcelony Diego Maradony, może przeczytać, co o relacjach z prezydentem Josepem Lluisem Núñezem sądzą byli trenerzy – Johan Cruyff czy Bobby Robson, a także otrzymuje szansę zapoznania się z historią legendarnego Josepa Samitiera, o którym opowiada jego żona Tina.

czwartek, 16 października 2014

Październikowe premiery (cz. 2)

Na początku października do księgarni trafiło kilka głośnych pozycji, które były jednymi z najbardziej wyczekiwanych sportowych premier nie tylko tego miesiąca, ale także całego roku. W najbliższych dniach też ukaże się parę ciekawych książek, na które warto zwrócić uwagę. Będzie przede wszystkim coś dla fanów hiszpańskiej piłki, ale pojawi się też propozycja dla kibiców pasjonujących się górskimi wyścigami na dwóch kółkach.

Co ciekawe, trzy z czterech książek o sporcie, które do sprzedaży trafią w drugiej części tego miesiąca, ukaże się tego samego dnia – 22 października. Pierwsza z nich to biografia żywej legendy Realu Madryt, piłkarza, który w barwach „Królewskich” grał przez 16 sezonów, zdobywając rekordową liczbę 323 goli i zaliczając rekordowe 741 występów. Chodzi oczywiście o Raúla, jednego z niewielu zawodników klubu ze stolicy Hiszpanii, który cieszy się szacunkiem nie tylko fanów swojego zespołu, ale także kibiców największych rywali. „Raúl. Sekrety legendy” – to tytuł książki, którą wyda nie kto inny jak Sine Qua Non. Autorem biografii jest Ulises Sánchez-Flor, hiszpański dziennikarz związany z „Marcą”, który dotychczas napisał już dwie pozycje związane z Realem. Jedna z nich nosiła tytuł „La Decima”, druga była opowieścią o karierze Gonzalo Higuaina, który do niedawno przywdziewał trykot z herbem „Królewskich”. Najnowsza z książek tego autora zapowiada jest przez polskie wydawnictwo jako „przejmująca historia życia i kariery ikony klubu z Madrytu i reprezentacji Hiszpanii”.

Jak dowiadujemy się z opisu biografii, będzie w niej można znaleźć „wspomnienia Raúla, jego rodziny, a także tych, którzy mieli zaszczyt go spotkać na swojej drodze – Vicente del Bosque, Fabio Capello, Rafaela Beníteza, Emilio Butragueño, Fernando Hierro, Zinédine’a Zidane’a, Ronaldo, Ikera Casillasa, Roberto Carlosa, Luísa Figo, Sergio Ramosa, Davida Beckhama i wielu innych”. Lista osób wypowiadających się w książce jest więc bardzo długa, co pozwala wierzyć, że pozycja „Raúl. Sekrety legendy” będzie czymś więcej niż tylko zwykłą opowieścią o życiu wieloletniego kapitana Realu Madryt. Warto dodać, że moment ukazania się tej publikacji nie jest przypadkowy. 29 października minie dokładnie 20 lat od momentu debiutu Raula w drużynie „Królewskich”, a tydzień wcześniej do polskich księgarni trafi jego biografia. Aby stać się jej posiadaczem, trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu 39,90 zł, gdyż taka cena widnieje na okładce liczącej 296 stron książki. Jej tłumaczeniem zajęła się Barbara Bardadyn, która ostatnio przekładała na nasz język pozycję innego hiszpańskiego autora – książkę „Herr Pep” Martiego Perarnau.

poniedziałek, 22 września 2014

Piłkarski mistrz pióra

Błyskotliwa, wciągająca, ironiczna, genialna. To tylko niektóre z określeń, których można użyć, opisując autobiografię Andrei Pirlo. Niezależnie od tego, czy kiedykolwiek byliście fanami tego zawodnika, po jego książkę po prostu musicie sięgnąć. „Myślę, więc gram” to dzieło, które pod każdym względem zdecydowanie wyróżniają się na tle większości wspomnień piłkarzy.

Długo czekałem na dzień, w którym będę mógł ogłosić, że właśnie przeczytałem piłkarską biografię, która była lepsza niż „Ja, Ibra”. Po skończeniu książki Pirlo mógłbym powiedzieć, że stało się to właśnie teraz, ale… coś nie pozwala mi tego zrobić. Obie autobiografie, podobnie jak ich autorzy, są zupełnie inne, dlatego zestawianie ich ze sobą nie ma według mnie większego sensu. Chyba bardziej fair będzie postawienie ich na równi oraz stwierdzenie, że obie są świetne i warte przeczytania. Nie spodziewałem się zresztą, że włoski piłkarz będzie w jakikolwiek sposób konkurował z tym, co napisał o swoim życiu Zlatan Ibrahimović. Charaktery obu zawodników są różne, więc ich wspomnienia nie mogły przybrać podobnej formy. Największą zaletą książki Szweda była szczerość i bezpośredniość, u Pirlo obie te cechy też stanowią atut, jednak o sukcesie pozycji „Myślę, więc gram” decyduje przede wszystkim błyskotliwość i inteligencja autora.

Jaki na boisku, taki w książce
Autobiografia włoskiego rozgrywającego dopracowana została w najdrobniejszych szczegółach. Nic nie jest w niej pozostawione przypadkowi. Znaczenie ma nawet liczba rozdziałów, a historia pewnego pióra pięknie spina klamrą całą opowieść piłkarza Juventusu Turyn. Opowieść, która opowieścią tak naprawdę nie jest, bowiem „Myślę, więc gram” nie należy do typowych biografii. Pirlo nie opisuje po kolei następujących po sobie etapów swojego życia, jego książka jest raczej zbiorem przemyśleń na różne tematy. Gdybym miał ją porównać do innych wspomnień piłkarza, postawiłbym zdecydowanie na „Gramy dalej” Alessandro del Piero. Oczywiście taka forma nie ma szans sprawdzić się w przypadku każdego zawodnika, gdyż żeby napisać podobne dzieło, trzeba nie tylko dobrze grać w piłkę, ale także mieć coś ciekawego do przekazania. Były reprezentant Włoch zdecydowanie ma to coś, co przyciąga uwagę i sprawia, że chce się go słuchać.

wtorek, 16 września 2014

Wrześniowe premiery (cz. 2)

Dla każdego coś miłego. Tak w skrócie można określić cztery wrześniowe premiery, których nie zapowiadałem w tekście zamieszczonym na blogu przed dwoma tygodniami. Połowa z nich to publikacje, które trafiły już do księgarni, pozostałe dopiero pojawią się w ogólnopolskiej sprzedaży. Każda z nich warta jest jednak bliższego przedstawienia, gdyż wszystkie w komplecie zapowiadają się bardzo ciekawie.

Na początek oczywiście o tych książkach, które można już znaleźć w kilku punktach sprzedaży. Jedna z nich to propozycja dla czytelników zainteresowanych związkami sportu z kulturą, a konkretnie sztuką filmową. „Sport w polskim kinie 1944-1989”. Tak brzmi tytuł publikacji Dominika Wierskiego, która ukazała się 8 września. Autor jest animatorem kultury, nauczycielem oraz wykładowcą akademickim, a w obszarze jego zainteresowań leżą polski i amerykański film oraz historia sportu. Połączenie tych pasji znalazło swoje odzwierciedlenie w tematyce książki, która, nie powiem, dla mnie zapowiada się kapitalnie. Szczególnie, jeśli przejrzy się ciekawy spis treści, który można znaleźć na stronie Wydawnictwa Naukowego Katedra, odpowiadającego za wypuszczenie tej pozycji na rynek. W recenzji książki prof. Mariusz Czubaj pisze: „to napisana z rozmachem praca, lokująca się na skrzyżowaniu tradycyjnie pojętego filmoznawstwa oraz kulturoznawstwa”, a nieco dalej dodaje jeszcze: „pokazuje uwikłanie sportu w kulturę Polski Ludowej oraz jego istotną i wielokształtną rolę”. Aby stać się posiadaczem 504-stronicowej pozycji Wierskiego, trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu 50 zł, gdyż taka cena widnieje na okładce publikacji oraz na stronie wydawnictwa. Jeśli jednak dobrze się poszuka, można znaleźć książkę w dużo niższej cenie. Z pewnością warto zastanowić się nad jej zakupem, gdyż to dzieło, jakich na polskim rynku literackim ukazuje się bardzo niewiele.

środa, 10 września 2014

Biografia prosto z serca Camp Nou

Sięgając po biografię Gerarda Pique zastanawiałem się, czy będzie to książka skierowana przede wszystkim do fanów FC Barcelony, czy też publikacja mogąca trafić do szerszego grona czytelników. Po skończeniu dzieła Mateusza Bystrzyckiego nie mam wątpliwości, że „Urodzony na Camp Nou” to coś od miłośnika Blaugrany dla innych fanów katalońskiego klubu. Motto „Mes que un club” przyświeca każdej stronie, czyniąc z książki wydawnictwo dosyć ekskluzywne.

Recenzując pod koniec ubiegłego roku biografię Carlesa Puyola, którą napisał Ziemowit Ochapski, użyłem słów: „pozycja skierowana przede wszystkim do fanów katalońskiej drużyny”. Po lekturze książki napisanej przez innego młodego dziennikarza i kibica FC Barcelony z Polski, użyć można tego samego sformułowania. Być może Mateusz Bystrzycki podszedł do opisywanej postaci nieco bardziej krytycznie i nie starał się podkreślić na każdym kroku, że Pique to najlepszy obrońca świata, ale miłość do klubu zawęziła nieco jego pole widzenia. Praktycznie wszystko, co pojawia się w napisanej przez niego biografii, ma związek z Blaugraną lub rozpatrywane jest w kontekście katalońskiego zespołu. Ma to oczywiście swoje wady i zalety. Pozytywny aspekt jest taki, że pozycja „Gerard Pique. Urodzony na Camp Nou” przypadnie do gustu każdemu „cule”. Gorzej będzie natomiast z fanami innych drużyn, którzy na dłuższą metę mogą poczuć się nieco znużeni wielokrotnie podkreślanym przywiązaniem stopera Barcy do ukochanego klubu czy wykładaną w wielu miejscach romantyczną filozofią tego zespołu.

Dojrzały styl autora
Na wstępie muszę zaznaczyć, że, co zapewne łatwo wywnioskować z powyższego akapitu, nie jestem kibicem Barcelony. Pewnie gdybym nim był, recenzja biografii Pique byłaby dużo bardziej entuzjastyczna. To nie oznacza oczywiście, że dzieło Bystrzyckiego jest słabe. Wręcz przeciwnie – biorąc pod uwagę stosunkowo młody wiek autora, można być pełnym podziwu dla jego umiejętności pisarskich. Książka wydana przez Sine Qua Non pod względem językowym jest bowiem bardzo dojrzała i bogata. Zdarzają się wprawdzie w kilku miejscach niezbyt trafne moim zdaniem określenia „kampania” w odniesieniu do piłkarskiego sezonu, ale rozumiem, że ich użycie wynikało z chęci uniknięcia powtórzeń. Poza tymi wyjątkami trudno się jednak do czegoś przyczepić, gdyż biografia napisana jest dobrze i czyta się ją sprawnie, mimo że autor używa rozbudowanych zdań.

środa, 3 września 2014

Wrześniowe premiery (cz. 1)

Skończyły się wakacje i od razu można zaobserwować lekkie poruszenie na rynku literatury sportowej. O ile lipiec i sierpień nie przyniosły zbyt wielu premier, wrzesień zwiastuje mocne zakończenie roku. Będzie nieźle nie tylko pod względem liczby nowych książek, ale także ich jakości. Kilka publikacji, które do księgarni trafią w obecnym miesiącu, zapowiada się niezwykle ciekawie.

Pierwsza wrześniowa premiera to coś dla fanów Crossfitu. Ta dyscyplina w ostatnim czasie zdobywa w Polsce coraz większą popularność, co ma także przełożenie na literaturę. Jakiś czas temu Sine Qua Non wydało poradnik-biografię „Sprawność, siła, witalność” T.J. Murphy’ego o tej właśnie tematyce, teraz na podobny ruch decyduje się Wydawnictwo Galaktyka. Książka „Pierwszy. Tajemnica zwycięstwa”, która do sprzedaży trafiła 1 września, to jednak nieco inny rodzaj literatury. Jest to typowa biografia, której autorem jest Rich Froning - czterokrotny mistrz turnieju CrossFit Games, czegoś w rodzaju mistrzostw świata w tej dyscyplinie. Jak informują wydawcy, „w książce »Pierwszy« czytelnicy towarzyszą Richowi w jego zmaganiach podczas kolejnych, zwycięskich mistrzostw i od podszewki poznają fenomen crossfitu, który szturmem zdobywa świat sportu”. Jest to więc dobra propozycja dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego nowego zjawiska. Jednym z wątków przewodnich książki jest także wiara w Boga i jej wpływ na życie autora oraz osiągane przez niego sukcesy. Może więc być ciekawie, tym bardziej że Froningowi w pisaniu wspomnień pomagał David Thomas, amerykański pisarz. Aby przekonać się, jak ostatecznie wypadała ta kooperacja, trzeba liczyć się z wydatkiem 34,90 zł, gdyż taka cena widnieje na okładce liczącej 232 strony pozycji.

piątek, 29 sierpnia 2014

Wayne w wielkim świecie Premier League

Druga część wspomnień Wayne’a Ronneya właśnie trafiła do polskich księgarni. „Moja dekada w Premier League” to opowieść o jednej z najlepszych piłkarskich liga snuta przez piłkarza, który przez ostatnie dziesięć lat co tydzień miał okazję rywalizować z zespołami i zawodnikami najwyższej światowej klasy. W ogólnej ocenie publikacja wydana przez Sine Qua Non wypada nadspodziewanie dobrze.

Muszę przyznać, że zabierając się za lekturę książki angielskiego napastnika nie spodziewałem się rewelacji. W ojczyźnie zawodnika druga część jego wspomnień sprzedała się tak sobie, więc sądziłem, że nie znajdę w niej zbyt wielu interesujących wątków. Zacząłem jednak czytać i pozycję „Moja dekada w Premier League” skończyłem w dwa wieczory. Może nie jest to najlepsza książka sportowa, z jaką miałem okazję się zapoznać, ale wciąga. A to już dużo. Przyjemnie przebywało się z Rooneyem w szatni United, słuchało przedmeczowych odpraw sir Aleksa Fergusona czy wychodziło razem z „Czerwonymi Diabłami” na Old Trafford. Przede wszystkim dlatego, że napastnik reprezentacji Anglii przez całą lekturę sprawia wrażenie małego chłopca zafascynowanego tym wszystkim, co wokół niego się dzieje i ten stan udziela się czytelnikowi. Przypominają się czasy, kiedy godzinami ganiało się za piłką na boisku i marzyło o karierze, która stała się udziałem „Wazzy”…
                         
O wyższości Premier League nad Ligą Mistrzów
Lektura książki Rooneya pozwala przenieść się w świat wielkiej piłki i, co dla wszystkich kibiców bez wątpienia najważniejsze, zajrzeć za jej kulisy. Czytelnik otrzymuje możliwość śledzenia oczami piłkarza tego wszystkiego, co on sam przeżył. To chyba największy atut pozycji „Moja dekada w Premier League”, ponieważ nie jest ona typową biografią. Wszystko to, co dotyczyły dzieciństwa i młodości Wayne’a, zawarte zostało w pierwszej części wspomnień. W drugiej można więc zapoznać się wyłącznie z tym, co dotyczy rozgrywek Premier League i Ligi Mistrzów (nieprzypadkowo w tej kolejności, gdyż ligę Rooney uważa za najważniejszą), gdyż o nich najczęściej pisze zawodnik. Jest jeszcze kilka opisów okoliczności najważniejszych spotkań w Pucharze Anglii i Pucharze Ligi Angielskiej, ale nie ma praktycznie niczego o reprezentacji. Podejrzewam, że ten temat zostanie przedstawiony w osobnej książce.

środa, 13 sierpnia 2014

Królewska historia

Jak w jednej książce zmieścić historię piłkarskiego klubu, w dodatku tak utytułowanego jak Real Madryt i sprawić jednocześnie, by była to ciekawa opowieść? Z pozoru wydaje się to bardzo trudne, jednak Phil Ball udowadnia, że można. Jego publikacja „Real Madryt. Królewska historia najbardziej utytułowanego klubu świata” to świetna lektura, niekoniecznie skierowana wyłącznie do fanów Królewskich.

Polskie wydanie książki zatytułowanej w oryginale „White Storm. The Story of Real Madrid” ukazało się 21 maja, trzy dni przed finałem Ligi Mistrzów. Moment na tę pozycję był więc idealny, zwłaszcza, że Real – nie bez odrobiny szczęścia – zwyciężył ostatecznie w meczu finałowym, zdobywając upragnioną decimę – dziesiąty Puchar Europy i dopisując kolejny rozdział do swojej bogatej historii. Czytelnik, który sięgnie po dzieło Balla, nie znajdzie w nim informacji o niedawnym triumfie Królewskich, ale za to będzie miał okazję przeczytać o dziejach klubu aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sezonu 2013/2014. Autor uzupełnił bowiem polskie wydanie książki o rozdział poświęcony erze Mourinho i pierwszemu sezonowi pod wodzą Carlo Ancelottiego. Dzieło Brytyjczyka zostało więc uaktualnione tak jak tylko było to możliwe, ale to zaledwie jedna z jego wielu zalet.

Ważne, jak się zaczyna
Phil Ball już od pierwszych stron zaciekawia odbiorcę. Nie zaczyna banalnym zdaniem „Klub z Madrytu powstał 6 marca 1902 roku”, ale serwuje czytelnikowi interesujący prolog oraz jeszcze lepszy rozdział pierwszy. W prologu pisze o dwóch meczach Ligi Mistrzów, które z różnych względów okazały się znaczące w historii Królewskich – starciu z Manchesterem United na Old Trafford w sezonie 2012/2013 (pamiętna czerwona kartka Naniego, która odwróciła losy rywalizacji) oraz meczu z Arsenalem rozgrywanym siedem lat wcześniej (dwumecz wygrany przez klub z Londynu po kapitalnym rajdzie i golu Henry’ego). Pierwsze spotkanie było ucieleśnieniem marzeń o decimie, które prysły ostatecznie w półfinale, drugie zwiastowało definitywny koniec ery „Galacticos” i odejście Florentino Pereza. Dwa niezwykle istotne momenty w historii Królewskich, oba świetnie opisane przez autora i dobrze wprowadzające do tematyki.

wtorek, 5 sierpnia 2014

„FIFA Mafia”

Thomas Kistner, tytułując swoją książkę „FIFA Mafia”, użył mocnych słów. Porównanie światowej federacji piłkarskiej do zorganizowanej organizacji przestępczej nie jest jednak wybiegiem marketingowym mającym na celu zwiększenie zainteresowania publikacją. O tym, że autor w żadnym wypadku nie przesadził, przekona się każdy, kto sięgnie po najnowszą propozycję Wydawnictwa Sine Qua Non.

Posada idealna
Wyobraźcie sobie, że stoicie na czele jednego z największych światowych stowarzyszeń. Obracacie milionami dolarów, ale nie musicie martwić się o to, czy podejmowane przez was decyzje przyniosą organizacji maksymalne zyski. Z pieniędzmi możecie robić co chcecie, gdyż co cztery lata otrzymujecie kilkumiliardowy przypływ gotówki. Wydanie kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu milionów nie stanowi dla was większego problemu, nie mówiąc już o jakichś drobnych dziesiątkach czy setkach tysięcy dolarów. Wasza działalność jest w zasadzie poza wszelką kontrolą. W stowarzyszeniu istnieją wprawdzie różne komisje i komitety, ale mają one postać marionetkową – wszelkie decyzje możecie podejmować sami, nie musząc tłumaczyć się przed nikim ze swoich motywów. Kłaniają wam się w pas i witają z otwartymi ramionami wszyscy możni tego świata, z przywódcami największych potęg gospodarczych, obrzydliwie bogatymi biznesmenami i prezesami globalnych koncernów na czele.

Wszyscy zabiegają o wasze względy i w zasadzie nikt nie zamierza sprawdzać, czy to, co robicie, jest zgodne z prawem czy tym bardziej jakąś śmieszną etyką. Nie ma miejsca na takie rzeczy, kiedy na horyzoncie pojawia się możliwość ubicia niezłego interesu. A interes ma do was każdy – politycy, działacze, przedsiębiorcy… Każdy z ogromną chęcią nawiąże z wami współpracę, gdyż przyniesie mu ona spore korzyści. Po co więc ktoś miałby was atakować, skoro możecie przyczynić się do polepszenia jego sytuacji? Może mogą wam zaszkodzić media? Nie bardzo, gdyż nawet jeśli wśród tej bandy usłużnych reporterów znajdzie się ktoś, kto ośmieli się zadać niewygodne pytanie, wystarczy zbyć go milczeniem lub odpowiedzią, która nic nie wyjaśnia. I tyle. Nie musicie dbać o dobrą prasę, bo gdy tylko przychodzi czas na organizowany przez was turniej, wszyscy zapominają o podejrzeniach, oskarżeniach i niejasnościach, bez pamięci emocjonując się tym, co dla nich przygotowaliście.

środa, 25 czerwca 2014

Autobiografia najgorszego bramkarza świata

We współczesnej piłce rola bramkarza jest szalenie niewdzięczna. Wie coś o tym Victor Valdes, który nieraz krytykowany był za popełnione błędy. Każdy, kto choć raz zgłaszał pretensje pod adresem zawodnika FC Barcelony, powinien sięgnąć po jego książkę. Piłkarz ujawnia w niej, że bycie zawodowym golkiperem, nawet odnoszącym wielkie sukcesy, nie jest zadaniem łatwym, ani przyjemnym.

Szok. To chyba najlepsze słowo na opisanie moich odczuć po lekturze książki „Samotność bramkarza”. Dotychczas miałem okazję zapoznać się z mnóstwem autobiografii piłkarzy, ale żadna z nich nie była taka, jak dzieło napisane przez Hiszpana. Raz, że jego publikacja nie przybiera tradycyjnej formy wspomnień, dwa, że jej wydźwięk jest bardzo specyficzny. O ile większość zawodników zajmujących się zawodowo kopaniem piłki lubi lub wręcz kocha swoją pracę, z Victorem Valdesem jest nieco inaczej. „Lubiłem futbol, ale nienawidziłem gry na pozycji bramkarza” – pisze autor na jednej z pierwszych stron książki, odnosząc się do swojego dzieciństwa. Po lekturze całej publikacji trudno oprzeć się wrażeniu, że powyższe zdanie wciąż ma wiele wspólnego z odczuciami hiszpańskiego golkipera.

Golkiper z przymusu
To właśnie ta konstatacja płynąca z książki Valdesa sprawia, że po jej skończeniu można być w lekkim szoku. Patrząc na futbol z własnej perspektywy często zapominamy o tym, że nie wszystkie osoby zaangażowane w ten „biznes” muszą być, podobnie jak my, wielkimi futbolowymi maniakami. Owszem, większość piłkarzy, trenerów czy działaczy lubi piłkę nożną, traktuje ją często nie jako pracę, ale przede wszystkim pasję. Warto jednak pamiętać, że istnieje grupa osób, które mogą mieć inne podejście – bycie piłkarzem to dla nich zawód jak każdy inny. Znane są przecież przypadki zawodników, którzy tak naprawdę nie interesują się futbolem, nie śledzą innych rozgrywek, nie oglądają meczów, a kontakt z piłką nożną ograniczają do niezbędnego minimum, które pozwala im dobrze wykonać swoją robotę na boisku. Nie jest tak wprawdzie z Victorem Valdesem, gdyż Hiszpan futbol zwyczajnie lubi, ale jeśli chodzi o jego podejście do wykonywanego zawodu, opiera się ono na zasadzie: „Mimo że tego nie lubię, jestem bramkarzem, bo jestem w tym dobry i dzięki temu mogę zaistnieć w profesjonalnym futbolu”.

środa, 11 czerwca 2014

Mistrzowie marketingu. Najlepsze akcje promocyjne książek sportowych

Mówi się, że wydanie książki nie stanowi większego problemu, a najtrudniejszą rzeczą jest tak naprawdę jej sprzedanie. Ułatwić mogą to skuteczne działania marketingowe, które pozwolą dotrzeć do dużej liczby czytelników. Mimo że w przypadku promocji publikacji sportowych wydawnictwa najczęściej stawiają na tradycyjne metody, można znaleźć kilka kreatywnych akcji promocyjnych, którym warto się przyjrzeć.

Przychodzi Szamo do czytelnika
W listopadzie ubiegłego roku nakładem Wydawnictwa Buchmann ukazały się wspomnienia Grzegorza Szamotulskiego. Były bramkarz m.in. Legii Warszawa i Śląska Wrocław książkę „Szamo” pisał wspólnie z Krzysztofem Stanowskim, założycielem weszlo.com. Publikację obu panów można było przedpremierowo nabyć w oficjalnym sklepie portalu, który powstał niewiele wcześniej. Pomysł na promocję wspomnień piłkarza był prosty, a zarazem bardzo oryginalny: w dniu premiery autorzy zamienili się w kurierów i osobiście dostarczali książkę do wybranych klientów, którzy zamówili ją w internetowej księgarni Weszło. – Akcja miała na celu wypromowanie zarówno sklepu, jak i książki, choć z przechyłem na to pierwsze – mówi Krzysztof Stanowski, jej pomysłodawca. Sądząc po zaskoczonych minach osób, którym autorzy złożyli niespodziewaną wizytę, na pewno udało się osiągnąć zamierzony cel. To nie tylko ci ludzie byli jednak odbiorcami zorganizowanego przez dziennikarza eventu.

Całość została bowiem zarejestrowana, a nagranie trafiło następnie na kanał księgarni w serwisie YouTube. – Cała akcja nakierowana była przede wszystkim na widzów, potencjalnych nowych klientów. Odwiedziliśmy małą liczbę osób, a filmik zobaczyło znacznie szersze grono – tłumaczy Stanowski. – Wyszło fajnie, chociaż szkoda, że o tej porze roku tak wcześnie robi się ciemno – byłoby "ładniej" latem – dodaje. Umieszczone w internecie nagranie zanotowało ponad 21 tys. odsłon. Niestety, dziś nie można już go zobaczyć, gdyż telewizyjne konto sklepu Weszło zostało usunięte „z powodu wielu powiadomień o naruszeniu praw autorskich przesłanych przez osoby trzecie”, jak przeczytać można po wpisaniu linku, pod którym jeszcze niedawno widniał kilkuminutowy film.

piątek, 30 maja 2014

Z Los Angeles w stanie Kalifornia - Marcin Harasimowicz

LeBron James to zdecydowanie najlepszy z graczy, którzy biegają obecnie po parkietach NBA. Zawodnik Miami Heat jest jednym z najsłynniejszych sportowców świata, więc nic dziwnego, że sporo się o nim pisze. Niedawno jego biografię zatytułowaną „LeBron James. Król jest tylko jeden?” stworzył polski dziennikarz – mieszkający na co dzień w Los Angeles Marcin Harasimowicz.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tej pozycji, miałem mieszane uczucia. Książki poświęcone NBA, które dotychczas wypuściło na rynek Wydawnictwo Sine Qua Non (biografie O’Neal’a i Rodmana oraz „Dream Team” Jacka McCalluma), miały swoją jakość. Można oczywiście polemizować ze sposobem przedstawienia swojego życia przez ekscentrycznego Dennisa Rodmana, ale nie sposób zaprzeczyć, że jego wspomnienia „Powinienem być już martwy” to dla fanów basketu pozycja obowiązkowa. Kiedy więc usłyszałem, że powstaje publikacja o LeBronie Jamesie tworzona przez Polaka, pomyślałem: „Kolejna biografia pisana z fotela”. Zapoznając się jednak z informacjami o Marcinie Harasimowiczu, a także czytając opis książki, zmieniłem zdanie. Autor to w końcu jedyny polski dziennikarz akredytowany przez NBA, a, jak wynikało z zapowiedzi, jego dzieło było efektem kilkudziesięciu rozmów z samym bohaterem, a także jego rodziną, przyjaciółmi i kolegami z drużyny. To pozwalało wierzyć, że książka będzie miała wysoką jakość.

Niewykorzystane możliwości
Po przeczytaniu pozycji „LeBron James. Król jest tylko jeden?” muszę stwierdzić, że z tą jakością jest różnie. Bywają fragmenty ciekawe, jak rozdział „Miejsce w historii”, w który autor zastanawia się, czy James jest najlepszym koszykarzem w dziejach NBA i przewyższa samego Michaela Jordana, są też niestety zwyczajnie nudne, kiedy Marcin Harasimowicz według podobnego schematu opisuje kolejne etapy kariery koszykarza. Trzymanie się z góry przyjętego szablonu rzutuje na odbiór książki, bowiem zazwyczaj tam, gdzie dziennikarz od niego odbiega, robi się interesująco. Mam wrażenie, że zabrakło trochę pomysłu na to, jak uatrakcyjnić biografię, by stała się czymś więcej niż tylko kolejną pozycją chronologicznie przedstawiającą sportowe wyczyny wybranego bohatera – od przygody z futbolem amerykańskim, poprzez pierwsze występy w Amateur Athletic Union i licealnej drużynie St. Vincent – St. Mary High School, a na meczach i sukcesach w barwach Cleveland Cavaliers i Miami Heat skończywszy.

wtorek, 27 maja 2014

Mateusz Bystrzycki: "Serce dyktowało mi kolejne wersy" [Wywiad]

Mimo że jest młodym dziennikarzem sportowym, może pochwalić się kilkunastoletnim doświadczeniem w tej branży. Od 2010 roku komentuje mecze dla telewizji Sportklub Polska, ale miał okazję współpracować z wieloma innymi redakcjami. Niedawno napisał biografię Gerarda Pique "Urodzony na Camp Nou", która na rynku ukazała się 21 maja. O pracy nad książką, miłości do FC Barcelony, a także ulubionych lekturach Mateusz Bystrzycki opowiada w wywiadzie dla bloga. Zapraszam.

- Dlaczego właśnie Gerard Pique? To dla Ciebie piłkarz szczególny?

Pique to wychowanek FC Barcelony, ikona, niemal synonim złotych pokoleń La Masii, swoiste uosobienie boiskowej tożsamości Katalonii. W jego życiu znajduje się pewna metafora, coś nieokreślonego, budującego przesłanie dla tych, którzy właśnie wchodzą w zakręt, nie wiedząc, czy za chwilę znów wyjdą na prostą. Podoba mi się jego styl i sposób bycia, zarówno na boisku, jak i poza nim. Chcę wyraźnie podkreślić, że przygotowanie biografii jednego z najważniejszych piłkarzy w historii FC Barcelony to dla mnie zaszczyt, pokaźny medal od losu. Z całych sił starałem się wykorzystać daną mi szansę i właściwie wywiązać się z powierzonych obowiązków. 

- Jak doszło do powstania biografii tego zawodnika? Wydawnictwo Sine Qua Non zgłosiło się do Ciebie z propozycją napisania książki?

To była moja inicjatywa. Po krótkiej konsultacji z wydawnictwem sporządziłem odpowiedni konspekt, a następnie treść próbną. Po podpisaniu umowy przygotowałem pozostałą część biografii. Chciałbym w tym miejscu podziękować wydawnictwu SQN za daną mi szansę, zaufanie i wsparcie. Możliwość stworzenia biografii Pique pod banderą tej firmy to dla mnie olbrzymie wyróżnienie.

środa, 7 maja 2014

Mecz z „Numerem 1”

Zwięzła, treściwa, konkretna. Takimi słowami można scharakteryzować autobiografię Gigiego Buffona „Numer 1”. Książkę o życiu włoskiego golkipera, którą ten napisał wspólnie z Robertem Perrone, porównać można do emocjonującego meczu. Takiego z dogrywką i rzutami karnymi, gdyż wprawnemu czytelnikowi nieco ponad dwie godziny zajmie zapoznanie się z całą lekturą.

Przyznam szczerze, że przed sięgnięciem po biografię wydaną w Polsce przez Sine Qua Non, uważałem Buffona za bramkarza dosyć zrównoważonego i spokojnego. Szczególnie na tle innych sławnych zawodników występujących na tej pozycji, gdyż, jak powszechnie wiadomo, należą oni najczęściej do najbarwniejszych postaci w drużynie. Wydawało mi się, że w porównaniu z Oliverem Kahnem, Haraldem Schumacherem czy naszym Arturem Borucem, golkiper Juventusu Turyn wypada blado i raczej wątpliwe, żeby miał wiele ciekawego i kontrowersyjnego do przekazania. Książka „Numer 1” pozytywnie mnie jednak w tym aspekcie zaskoczyła, gdyż okazało się, że z Buffona, szczególnie w młodości, też było niezłe ziółko. Właśnie dzięki temu, że piłkarz nie stara się przemilczeć swojego niewłaściwego zachowania, jego autobiografia nabiera dodatkowej wartości i staje się atrakcyjną lekturą.

sobota, 19 kwietnia 2014

KONKURS: Wygraj autobiografię Gianluigiego Buffona

Jest postacią, której żadnemu kibicowi przedstawiać nie trzeba. Legenda Juventusu Turyn oraz jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu. 16 kwietnia miała miejsce oficjalna premiera polskiego wydania jego autobiografii „Numer 1”. Teraz wspomnienia Gianluigiego Buffona możecie wygrać w konkursie.


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Podsumowanie akcji „Lubię książki sportowe”

Wczoraj zakończyła się ponad dwutygodniowa akcja „Lubię książki sportowe”. Cieszę się, że tak wiele osób zechciało włączyć się w zabawę i przesłać zdjęcia oraz opis swojej kolekcji publikacji o sporcie. Myślę, że wszyscy uczestnicy udowodnili, iż kibic czyta i to niemało, co powinno zachęcić innych ludzi do sięgania po sportową literaturę. Zapraszam do zapoznania się z podsumowaniem akcji!

W zabawie wzięło udział 21 osób. To całkiem dobry wynik, zważywszy na to, że przesłanie zgłoszenia wymagało trochę wysiłku – trzeba było zebrać wszystkie sportowe książki w jednym miejscu, zrobić zdjęcie, a także napisać nieco o swojej kolekcji. Cieszy mnie, że zgłoszenia przesyłały różne osoby – począwszy od 15-letnich kibiców, po fanów, którzy przekroczyli już 30. rok życia. Fotografie przychodziły z różnych stron Polski – m.in. z Białegostoku, Łodzi, Warszawy, Poznania, Wrocławia, Bielska-Białej czy Krakowa. Kilku uczestników zdradziło też swoje klubowe sympatie i, co ciekawe, najchętniej zdjęciami swoich biblioteczek dzielili się fani Liverpoolu oraz Manchesteru United. Największym zaskoczeniem akcji były jednak dla mnie jej uczestniczki. Mogło się wydawać, że sportem, a więc również literaturą o tej tematyce, interesują się głównie mężczyźni. Nic bardziej mylnego. Osiem Pań przedstawiło swoje imponujące biblioteczki, przekonując, że wśród kibiców nie brakuje przedstawicielek płci pięknej.

Wszyscy, którzy wzięli udział w zabawie, w bardzo ciekawy sposób pisali też o swoich kolekcjach. Jak zaznaczyłem w tekście zapowiadającym akcję, dla osoby, która pochwali się moim zdaniem najciekawszą biblioteczką lub opisze ją w najbardziej interesujący sposób, przewidziana jest nagroda. To książka Krzysztofa Szujeckiego „Życie sportowe w Drugiej Rzeczypospolitej”. Podczas trwania zabawy „Lubię książki sportowe” włączyło się w nią Wydawnictwo Sine Qua Non, informując, że ufunduje nagrodę specjalną dla kogoś, kto na zdjęciu pokaże najwięcej książek wydanych ich nakładem. Pora więc rozstrzygnąć oba konkursy… ale zanim to nastąpi, zobaczmy, jak prezentują się zdjęcia wszystkich uczestników. W niektórych przypadkach opisy były bardzo długie, dlatego zrezygnowałem z ich przytaczania. Można się z nimi zapoznać, klikając na imię danej osoby – przeniesiecie się wtedy na fan page bloga, gdzie zamieszczane były forografie wraz z opisami. Zgłoszenia przedstawiam w kolejności chronologicznej według kolejności ich przesłania: