sobota, 25 kwietnia 2015

Tajemnice Oscara P.

„Oscar Pistorius zastrzelił swoją dziewczynę”. Taka informacja obiegła media na całym świecie 14 lutego 2013 roku. Co dokładnie wydarzyło się wtedy w domu niepełnosprawnego sportowca? O tym w swojej najnowszej książce pisze John Carlin. Ale nie tylko. W liczącej ponad 450 stron pozycji ciekawie opowiada także o całym życiu Pistoriusa, doszukując się w jego historii ogólnej prawdy na temat Republiki Południowej Afryki.

Przyznam szczerze, że początkowo objętość książki „Tajemnica Oscara Piostoriusa” nieco mnie przeraziła. Historia sprzed ponad dwóch lat była jednak na tyle intrygująca, że zdecydowałem się sięgnąć po dzieło Carlina. Absolutnie się nie zawiodłem i już od pierwszych stron mocno wciągnąłem w tę opowieść. Autor wykonał kawał dobrej roboty, nie tylko opisując dokładnie całe tragiczne zajście i ciągnący się miesiącami proces. Podczas prac nad książką pojechał nawet do Europy, by tam szukać prawdy na temat Pistoriusa. Bo też sportowiec, którego wszyscy podziwiali za odwagę i upór, nie był jednowymiarowy. Jak każdy posiadał również ciemne strony, o których świat usłyszał po tym, jak zastrzelił swoja dziewczynę. Carlin daje odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się stało i dokładnie przedstawia czytelnikom życie biegacza.

„O Boże, co ja zrobiłem?!”
Autor rozpoczyna z grubej rury. Pierwszy rozdział jest bowiem opisem tego, co w mieszkaniu Pistoriusa działo się w nocy z 13 na 14 lutego 2013 roku. Carlin przypomina całą historię – hałas w łazience, przekonanie sportowca, że ktoś włamał się do domu, cztery strzały oddane w drzwi, a potem krzyk rozpaczy, kiedy okazało się, że biegacz zastrzelił swoją dziewczynę, modelkę Reevę Steenkamp. Już po pierwszych stronach czytelnik przekonuje się, że trzyma w rękach dobrą książkę. Autor w swoim opisie jest bowiem na tyle sugestywny, że można pomyśleć, iż był świadkiem tamtych wydarzeń. Tak oczywiście nie było, ale dzięki przedstawionym detalom – podaniu dokładnych godzin wykonywania przez Pistoriusa telefonów, wymienieniu każdej najmniejszej czynności, którą wykonał sportowiec po zorientowaniu się o tym, co zrobił – wiemy, że mamy do czynienia z facetem, który doskonale zna całą sprawę. To niewątpliwa zaleta, bo w przypadku takich historii istotny jest każdy szczegół. Carlin pozwala nam poznać tę historię możliwie jak najdokładniej, ale nie ogranicza się wyłącznie do feralnych czterech strzałów i tego, co w życiu Pistoriusa działo się po ich oddaniu.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Kwietniowe premiery (cz. 2)

W pierwszej połowie kwietnia do księgarni trafiły trzy książki sportowe. Trochę więc się działo, ale wydaje się, że była to zaledwie rozgrzewka przed mocnym uderzeniem. To nastąpi w drugiej części miesiąca, kiedy premierę będą miały naprawdę głośne tytuły. Każdy z nich zapowiada się niezwykle ciekawie.

Zaczynamy od jedynej w tym gronie książki niepiłkarskiej. 22 kwietnia nakładem Wydawnictwa Sine Qua Non ukaże się „Running. Autobiografia mistrza snookera” Ronniego O’Sullivana. Fanom snookera książki przedstawiać nie trzeba – to kultowa pozycja, na którą czekał chyba każdy z nich. W Wielkiej Brytanii publikacja miała swoją premierę w 2013 roku, tuż po zdobyciu przez O’Sullivana piątego tytułu mistrza świata. Do Polski trafi w idealnym momencie, gdyż w Sheffield właśnie rozpoczął się turniej, w którym autor wspomnień walczyć będzie o szósty czempionat. Wszyscy ci, którzy śledzą rozgrywki, mogą więc umilić sobie oglądanie transmisji lekturą książki. Jako że jej autor to chyba najbardziej utalentowany, a na pewno najbardziej charyzmatyczny snookerzysta w historii, nie może być nudno. I faktycznie nie jest, o czym przekonuje już sam opis autobiografii: „Uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Ojciec skazany za zabójstwo. Bolesne rozstanie z kobietą życia poznaną na spotkaniu anonimowych narkomanów… Bieganie, które okazało się ucieczką i szansą na lepsze jutro”. To wszystko, w połączeniu z kulisami sportowych sukcesów i porażek, składa się na książkę będącą „szczerą spowiedzią legendy snookera”.

O’Sullivan postanowił na bezkompromisowość i przede wszystkim to decyduje o sukcesie jego biografii. Nie unika trudnych tematów, przez co jego wspomnienia czyta się świetnie. Zresztą książki tak wyrazistych postaci zawsze wypadają znakomicie, a Ronnie jest tego najlepszym potwierdzeniem. W pisaniu autobiografii pomagał mu wprawdzie Simon Halttenstone, dziennikarz „The Guardian”, ale wydaje się, że i bez jego pomocy pozycja „Running” byłaby równie dobra. To po prostu intrygująca życiowa historia, która do gustu może przypaść praktycznie każdemu. Na szerszą recenzję przyjdzie jednak jeszcze czas. Na razie kilka podstawowych informacji o biografii: liczy 288 stron, a jej tłumaczeniem zajęli się Konrad Mazur i Bartosz Sałbut. Okładkowa cena książki to 39,90 zł, ale składając zamówienie na www.labotiga.pl/ronnie z kodem KSRONNIE możecie liczyć na tradycyjny już rabat -25%.

środa, 15 kwietnia 2015

Podsumowanie akcji "Warto czytać książki sportowe"

Ponad trzy tygodnie trwała akcja "Warto czytać książki sportowe". Przez ten czas mogliście dzielić się zdjęciami swoich domowych biblioteczek, a także wymieniać powody, dla których warto sięgnąć po publikacje o sporcie. Uczestników było blisko dwudziestu, więc wybór dwojga zwycięzców nie był łatwy. Po długim namyśle wyłoniłem jednak laureatów, którzy zostaną nagrodzenia "Kroniką Sportu Polskiego 2013".

Zanim jednak przejdziemy do rozstrzygnięcia konkursu, chciałbym zaprezentować kolekcje wszystkich użytkowników. Nie tylko tych, które zrobiły wszystko zgodnie z regulaminem, ale także osób, które postanowiły przesłać fotografie niejako poza konkursem, umieszczając je na swoich profilach w serwisie Twitter. Bardzo fajnie, że akcja pomyślana jako zabawa mająca samoistnie rozprzestrzenić się w mediach społecznościowych, spełniła swoją rolą. Wpisując na Twitterze lub Facebooku hashtag #wartoczytacksiazkisportowe, powinniście zobaczyć wszystkie zdjęcia uczestników. Zgodnie z tradycją, także na blogu chciałbym zaprezentować zgłoszenia, doceniając tym samym wszystkich, którym chciało się zrobić i przesłać fotografię.

Co ciekawe jednak, w tym roku część osób postawiła nie na zdjęcia, a na filmiki. Trzech uczestników właśnie w ten sposób zaprezentowało swoje biblioteczki, co było spowodowane między innymi trudnością z ujęciem całej półki na jednej fotografii. Jak się okazało, to właśnie wśród tej trójki znalazł się jeden ze zwycięzców akcji. Dosyć gadania, pora na zdjęcia! Zobaczcie, ilu jest fanatyków książek sportowych, który przez blisko miesiąc starali się przekonać, że warto je czytać. Tak prezentują się ich kolekcje, które przedstawiam w kolejności zgłoszeń. Po kliknięciu na imię uczestnika, zostaniecie przeniesieni do wpisu na fan page'u bloga i będziecie mogli zapoznać się z opisem przesłanym przez daną osobę.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Kwietniowe premiery (cz. 1)

Po dosyć spokojnym początku roku można zaobserwować wyraźne ożywienie na rynku książek sportowych. Wydawnictwa zapowiadają coraz więcej nowości i już kwiecień pod względem premier wypadnie niezwykle interesująco. Dziś o trzech pozycjach, które trafią do sprzedaży w pierwszej połowie tego miesiąca.

Rozpocznie się 8 kwietnia, kiedy to ukażą się aż dwie publikacje o tematyce sportowej. Pierwsza z nich to książka „Agent. Naga prawda o kulisach futbolu”, która w polskich księgarniach pojawi się dzięki Wydawnictwu SQN. „Brutalna prawda o regułach rządzących futbolowym biznesem” – tak zdecydowałem się zapowiedzieć tę pozycję, gdyż odkrywa ona przed czytelnikiem to, jak naprawdę wyglądają kulisy współczesnej piłki nożnej. Anonimowy agent, który przez lata działał w Premier League, postanowił w końcu zdradzić, jak wygląda jego praca. A ta, jak łatwo się domyślić, nie jest ani lekka, ani przyjemna. Na pewno jest jednak dochodowa i to właśnie niepohamowana chęć zysku staje się najczęściej przyczyną, dla której agenci decydują się nagiąć przepisy lub po prostu je złamać. „Korumpowanie trenerów i prezesów klubów. Manipulowanie mediami. Podchody pod nastoletnich piłkarzy, przekupywanie ich rodziców i wykradanie klientów konkurencji” – to tylko niektóre z metod działania opisane w książce.

Na szerszą recenzję tej pozycji przyjdzie jeszcze czas, ale mogą zapewnić, że „Agenta” czyta się bardzo sprawnie. Książka napisana jest prostym językiem, z humorem i prezentuje ciekawy punkt spojrzenia na futbol. Dotychczas nie było w Polsce publikacji traktującej o pracy agentów piłkarskich, a chyba nikt inny nie wie o zakulisowych gierkach tyle, co oni. Aby dowiedzieć się, jak wypadło to „połączenie »Futbolu obnażonego« z »Wilkiem z Wall Street«”, trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 34,90 zł, gdyż właśnie taka cena widnieje na okładce liczącej 272 strony pozycji. Dla wszystkich chętnych mam jednak kod promocyjny KSAGENT do wykorzystania na www.labotiga.pl/agent, dzięki któremu można nabyć książkę z 25% rabatem. Warto rozważyć sięgnięcie po tę lekturę zwłaszcza teraz, kiedy FIFA zniosła licencje agentów piłkarskich, uwalniając zawód i wszystkich go wykonujących przemianowała na „pośredników”. Każdy z nas może teraz uczestniczyć w transferach zawodników i zgarniać milionowe prowizje. „Agent” dobrze pokazuje, na co trzeba być przygotowanym, decydując się na taki krok. Wstęp do polskiego wydania książki przygotował Cezary Kucharski, menedżer Roberta Lewandowskiego.

sobota, 4 kwietnia 2015

Życie wypuszczone z rąk

Jest co najmniej kilka powodów, by sięgnąć po tę książkę. Tragiczna śmierć głównego bohatera nie jest wcale najważniejszym z nich. „Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk” to biografia niesamowita pod każdym względem, która dla każdego kibica powinna być lekturą obowiązkową. Przekona się o tym każdy, kto po nią sięgnie.

Na wstępie krótkie przypomnienie: 10 listopada 2009 roku Robert Enke rzucił się pod koła pędzącego pociągu, odbierając sobie życie. Miał 32 lata, za sobą całkiem niezłą piłkarską karierę, z epizodem w samej FC Barcelonie, a przed nim pojawiła się właśnie szansa na zajęcia stałego miejsca między słupkami reprezentacji Niemiec. W jego życiu prywatnym wszystko też wydawało się układać jak najlepiej – od tragicznej śmierci córeczki Lary minęły trzy lata, więc czas zdążył zagoić ranę po jej stracie. Wraz z żoną Teresą adoptowali właśnie kilkumiesięczną Leilę, z którą mieli spędzić teraz długie i szczęśliwe życie. Mieli. Drugi atak depresji w życiu Roberta okazał się zbyt silny. Bramkarz nie potrafił poradzić sobie z chorobą i po raz kolejny pomyślał o samobójstwie. Niestety tym razem nie cofnął się w ostatniej chwili… Jego śmierć wstrząsnęła całym piłkarskim światem. Dwa lata później do księgarni w Niemczech trafiła biografia piłkarza pisana przez jego przyjaciela, która niespełna trzy miesiące temu w końcu doczekała się polskiego wydania.

Piękny hołd
Piszę „w końcu”, bo pozycja zatytułowana „Życie wypuszczone z rąk” to absolutny piłkarski „must read”. Tytuł William Hill Sports Book of The Year, przyznany jej autorowi, Ronaldowi Rengowi, w 2011 roku, był wystarczającą rekomendacją, by sięgnąć po tę książkę. Spodziewał się świetnej lektury i taką właśnie się okazała. Nie, nie jest to próba żerowania na ludzkiej tragedii. Ta biografia zaczęła powstawać jeszcze za życia Roberta Enke, który zadecydował, że w końcu wyzna w niej całą prawdę o swojej walce z depresją. Choroba go uprzedziła, ale dzieło dokończył Reng, niemiecki dziennikarz i przyjaciel rodziny, który do momentu samobójstwa piłkarza nie miał pojęcia o tym, z czym ten się zmagał. Dopiero gdy dotarła do niego tragiczna informacja, uświadomił sobie, co znaczyły niektóre ze słów jego kolegi. Decyzję o dokończeniu książki podjął dopiero wtedy, gdy poprosiła go o to Teresa, żona Roberta. Podporządkował całe swoje życie tej biografii, dzięki czemu powstała wyjątkowa książka, będąca pięknym hołdem oddanym wspaniałemu człowiekowi.

środa, 25 marca 2015

Sam na sam ze śmiercią

Miłośnicy sportowych powieści mogą z radością zacierać ręce! Nikodem Pałasz powrócił ze swoim nowym kryminałem, tym razem osadzając jego akcję nie w tenisowym, a piłkarskim świecie. Jego dzieło – książka „Sam na sam ze śmiercią” – to wciągająca historia, która okazała się świetną kontynuacją pierwszej publikacji autora.

Na wstępie małe przypomnienie. W styczniu ubiegłego roku do księgarni trafiła premierowa książka Pałasza – „Brudna gra”. Powieść opowiadała historię śledztwa prowadzonego przez inspektora stołecznej policji – Wiktora Wolskiego, który szukał mordercy Artura Malewicza, utalentowanego polskiego tenisisty. Literacki debiut wypadł niezwykle udanie, o czym pisałem na blogu. Interesująca postać głównego bohatera, ciekawie rozwijająca się akcja, niedopowiedzenia oraz tajemnicze historie – to największe z zalet pierwszej powieści autora, o których pisałem przed ponad dwunastoma miesiącami. Nic dziwnego, że po tak pozytywnym odbiorze debiutanckiej powieści Pałasza, miałem ogromny apetyt na kolejną, tym bardziej, że była kontynuacją przygód Wolskiego. Choć początkowo miałem kilka wątpliwości, lektura okazała się równie przyjemna, co „Brudna gra”, więc stosując żargon piłkarski, mogę powiedzieć jedno: autor trzyma formę. A to w przypadku powieści niezwykle ważna rzecz.

Déjà vu na początek
Zanim jednak po raz kolejny wciągnąłem się w opowiadaną przez Pałasza historię, gotów byłem stwierdzić, że druga książka jest bardzo podobna do pierwszej. Zbyt podobna. Takie odniosłem wrażenie, czytając pierwszych kilkadziesiąt stron. O ile trudno przyczepić się do takiego samego schematu opowieści (tajemnicza śmierć czarnoskórego piłkarza, Molokiego Mooketsiego – rozpoczęcie śledztwa – poznawanie kolejnych podejrzanych), bo w końcu kryminał jako gatunek rządzi się swoimi prawami, o tyle rzuciły mi się w oczy podobne szablony wykorzystane przez autora. Chodzi przede wszystkim o wątki przypisane do świata sportu. Można powiedzieć, że zmieniła się dyscyplina, o której pisze autor, ale poruszane tematy pozostały bez zmian. W „Brudnej grze” mieliśmy korupcję, w „Sam na sam ze śmiercią” ona również występuje. W pierwszym kryminale był temat dopingu, w drugim tez pojawia się ten wątek. Handel meczami? Proszę bardzo. Alkohol? A i owszem, znajdziemy go w obu publikacjach.

niedziela, 22 marca 2015

Akcja „Warto czytać książki sportowe”. Pochwal się swoją kolekcją i zachęć innych do czytania!

Osób, które odwiedzają ten blog, nie trzeba przekonywać, że warto czytać książki sportowe. Nie wszyscy są jednak świadomi tego, że to niezwykle miły i pożyteczny sposób na spędzanie wolnego czasu. Pokażmy, że tak właśnie jest, prezentując nasze biblioteczki i zachęcając innych kibiców do sięgnięcia po wartościowe lektury o sporcie!

Mniej więcej przed rokiem wpadłem na pomysł akcji „Lubię książki sportowe”. Zabawa cieszyła się dużym zainteresowaniem, a udział wzięło w niej ponad 20 osób. Jej podsumowanie znajdziecie pod tym linkiem. Dwanaście miesięcy to szmat czasu, dlatego postanowił stworzyć kolejną akcję i raz jeszcze zmobilizować społeczność czytających kibiców. Wasze biblioteczki z pewnością się powiększyły, podobnie jak grono osób odwiedzających blog, więc liczę na duże zaangażowanie i sporą liczbę uczestników.

Zasady akcji są bardzo podobne do tych sprzed roku. Wystarczy przesłać na e-mail ksiazki.sportowe@gmail.com zdjęcie swojej biblioteczki z kartką, na której widnieć będzie napis: „Warto czytać książki sportowe”. W treści wiadomości należy napisać kilka słów o sobie oraz swojej kolekcji, a także podać pięć powodów, dla których waszym zdaniem warto czytać publikacje o sporcie. Całość powinna być podpisana waszym imieniem, nazwą miejscowości, z której pochodzicie, i wiekiem.

środa, 18 marca 2015

Jerzy Dudek zapowiada nową książkę

Dobra informacja dla wszystkich fanów piłki nożnej! Za kilka tygodni na rynku pojawi się kolejna biografia Jerzego Dudka. – Koledzy, którzy mieli okazję posłuchać różnych moich wspomnień, już od dawna powtarzali mi, że muszę usiąść nad drugą książką – mówi były bramkarz reprezentacji Polski w wywiadzie dla magazynu „Four Four Two”.

Informacje o tym, że Dudek pracuje nad następną częścią wspomnień, krążyły w piłkarskim środowisku od jakiegoś czasu. Były golkiper m.in. Feyenoordu Rotterdam i Realu Madryt oficjalnie potwierdził pogłoski w rozmowie z „Four Four Two”. – Nowa książka jest już w 95 procentach gotowa, została tylko do opracowania jakaś kosmetyka. Od 2005 roku, kiedy zaczynałem pracę nad pierwszą książką, w moim życiu wydarzyło się jeszcze więcej niż do tamtego momentu. Aż ciężko mi nawet czasem w to uwierzyć, że przez te dziesięć lat przeżyłem tyle różnych historii, którymi mogę się teraz na spokojnie podzielić z kibicami i przyjaciółmi – mówi piłkarz, który zakończył karierę 4 czerwca 2013 roku. Wystąpił wtedy po raz ostatni w oficjalnym meczu, zaliczając 34 minuty podczas towarzyskiej potyczki Polski z Lichtensteinem.

piątek, 13 marca 2015

Pierwszy Polak w FC Barcelonie?

Walter Rozitsky. Był przed wojną taki piłkarz, którego nazwisko widnieje w kronikach dwóch największych hiszpańskich klubów – FC Barcelony i Realu Madryt. Czy to możliwe, że ten zawodnik był Polakiem? Adam Węgłowski w ostatnim rozdziale książki „Bardzo polska historia wszystkiego” stara się znaleźć odpowiedź na to pytanie.

O Walterze Rozitsky’m pierwszy raz usłyszałem kilka lat temu. W książeczce poświęconej Realowi Madryt z serii „Słynne kluby piłkarskie” (wydanej w 2007 roku przez „Gazetę Wyborczą”) widniało zdjęcie tego piłkarza z dopiskiem o tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż miał polskie korzenie. Świadczyć miała o tym polska flaga widniejąca obok nazwiska Rozitsky’ego w klubowym muzeum. Kiedy więc odezwało się do mnie Wydawnictwo Znak Horyzont z pytaniem, czy byłbym zainteresowany zapoznaniem się z tą nieco tajemniczą historią poprzez książkę, stwierdziłem, że czemu nie? Z chęcią przeczytałem ostatni rozdział publikacji Adama Węgłowskiego i choć nie daje on jednoznacznej odpowiedzi, kim był Rozitsky i czy miał w ogóle coś wspólnego z Polską, napisany jest ciekawie. Autor postarał się wskazać kilka prawdopodobnych scenariuszy tego, jak mogło potoczyć się życie zawodnika, udowadniając, że historia kryje wiele niezwykłych tajemnic, których rozwiania możemy się nigdy nie doczekać.

Mimo że rozdział zatytułowany „Przedwojenny Ronaldo był Polakiem?” liczy około 25 stron, autorowi udało się w nim zawrzeć wiele ciekawych informacji, nie tylko na temat Rozitsky’ego. Węgłowski swoją opowieść rozpoczyna od opisu pierwszego międzypaństwowego meczu Polski, czyli spotkania z Węgrami z 18 grudnia 1921 roku, zastanawiając się, czy debiut mógł wypaść bardziej okazale, gdyby w biało-czerwonych barwach wystąpił ówczesny piłkarz z przeszłością w FC Barcelonie i Realu Madryt. Już pierwsze fragmenty dobrze określają charakter tego rozdziału, a także całej pozycji. Nie jest to typowa książka historyczna, oparta wyłącznie na faktach i pewnych informacjach, ale także swoista wizja biegu historii z Polską i Polakami w rolach głównych. Autor często snuje bowiem przypuszczenia, jednak nie poczytywałbym mu tego za błąd. Tam, gdzie zaczyna brakować dowodów, można przecież  czasem puścić wodzę fantazji i zastanowić się na przykład, czy to właśnie Rozitsky, a nie Jerzy Dudek, był pierwszym zawodnikiem znad Wisły, które reprezentował barwy Królewskich.

środa, 4 marca 2015

Marcowe premiery

Wolno rozkręca się ten rok, jeśli chodzi o nowe książki sportowe. Dwanaście miesięcy temu mogliśmy liczyć na kilkanaście marcowych premier, teraz można je policzyć na palcach jednej ręki. Plus jest taki, że wśród publikacji, które wejdą do sprzedaży w ciągu najbliższych dni, znajdą się różnorodne tytuły. Będzie coś dla fanów koszykówki, tragicznych biografii, a nawet… kryminałów osadzonych w świecie sportu.

Na początek o książce, którą miałem już okazję przeczytać i którą przygotowywałem do wydania. „Los Angeles Lakers. Złota historia NBA”, czyli druga publikacja Marcina Harasimowicza, trafi do sprzedaży 18 marca nakładem Wydawnictwa SQN. Pierwsza pozycja napisana przez tego autora – biografia „LeBron James. Król jest tylko jeden?” – w koszykarskim środowisku przyjęta została raczej chłodno. Przyznam szczerze, że sam, recenzując tę książkę w maju ubiegłego roku, nie wystawiłem jej najwyższej oceny. Miałem więc trochę obaw, kiedy brałem się za kolejną publikację Harasimowicza, ale wątpliwości zniknęły już po przeczytaniu kilkunastu stron. Nie wiem, czy wynikało to z tego, że jeśli chodzi o historię koszykówki, jestem kompletnym laikiem, ale książka zwyczajnie mnie wciągnęła. Zwłaszcza opis pierwszych lat funkcjonowania NBA dostarcza wielu anegdot, co znacząco wpływa na pozytywny odbiór pozycji o Jeziorowcach.

Kilka anegdot postanowiłem uwzględnić w opisie: „Dlaczego do George’a Mikana strzelano podczas meczu? Jak to możliwe, że jeden z zawodników Boston Celtics brał narkotyki, nawet siedząc na ławce rezerwowych? Który z Jeziorowców dorabiał, pracując w kancelarii prawniczej, a który miał stanąć do walki w ringu z samym Muhammadem Alim?”. To tylko namiastka tego, co znajduje się w liczącej 336 stron książce. Nie brakuje w niej zresztą także polskich wątków, łączących powstanie Lakers z biznesmenem urodzonym w Ostrowcu Świętokrzyskim. Warto podkreślić, że autor nie skupia się w publikacji wyłącznie na zespole mającym siedzibę w Los Angeles, ale kreśli również szerszy obraz dziejów NBA, jej największych drużyn oraz gwiazd. Tyle na ten moment, bo na dłuższy tekst na temat tej pozycji przyjdzie jeszcze czas. Jak tym razem wypadł efekt prac Marcina Harasimowicza, będziecie mogli przekonać się już za dwa tygodnie. Okładkowa cena książki to 39,90 zł, ale ze specjalnym kodem dla czytelników bloga -  KSLAKERS - możecie ją nabyć w przedsprzedaży na www.labotiga.pl/lakers z 25% zniżką, czyli za 29,93 zł.