Pokazywanie postów oznaczonych etykietą thomas kistner. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą thomas kistner. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 sierpnia 2014

„FIFA Mafia”

Thomas Kistner, tytułując swoją książkę „FIFA Mafia”, użył mocnych słów. Porównanie światowej federacji piłkarskiej do zorganizowanej organizacji przestępczej nie jest jednak wybiegiem marketingowym mającym na celu zwiększenie zainteresowania publikacją. O tym, że autor w żadnym wypadku nie przesadził, przekona się każdy, kto sięgnie po najnowszą propozycję Wydawnictwa Sine Qua Non.

Posada idealna
Wyobraźcie sobie, że stoicie na czele jednego z największych światowych stowarzyszeń. Obracacie milionami dolarów, ale nie musicie martwić się o to, czy podejmowane przez was decyzje przyniosą organizacji maksymalne zyski. Z pieniędzmi możecie robić co chcecie, gdyż co cztery lata otrzymujecie kilkumiliardowy przypływ gotówki. Wydanie kilku, kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu milionów nie stanowi dla was większego problemu, nie mówiąc już o jakichś drobnych dziesiątkach czy setkach tysięcy dolarów. Wasza działalność jest w zasadzie poza wszelką kontrolą. W stowarzyszeniu istnieją wprawdzie różne komisje i komitety, ale mają one postać marionetkową – wszelkie decyzje możecie podejmować sami, nie musząc tłumaczyć się przed nikim ze swoich motywów. Kłaniają wam się w pas i witają z otwartymi ramionami wszyscy możni tego świata, z przywódcami największych potęg gospodarczych, obrzydliwie bogatymi biznesmenami i prezesami globalnych koncernów na czele.

Wszyscy zabiegają o wasze względy i w zasadzie nikt nie zamierza sprawdzać, czy to, co robicie, jest zgodne z prawem czy tym bardziej jakąś śmieszną etyką. Nie ma miejsca na takie rzeczy, kiedy na horyzoncie pojawia się możliwość ubicia niezłego interesu. A interes ma do was każdy – politycy, działacze, przedsiębiorcy… Każdy z ogromną chęcią nawiąże z wami współpracę, gdyż przyniesie mu ona spore korzyści. Po co więc ktoś miałby was atakować, skoro możecie przyczynić się do polepszenia jego sytuacji? Może mogą wam zaszkodzić media? Nie bardzo, gdyż nawet jeśli wśród tej bandy usłużnych reporterów znajdzie się ktoś, kto ośmieli się zadać niewygodne pytanie, wystarczy zbyć go milczeniem lub odpowiedzią, która nic nie wyjaśnia. I tyle. Nie musicie dbać o dobrą prasę, bo gdy tylko przychodzi czas na organizowany przez was turniej, wszyscy zapominają o podejrzeniach, oskarżeniach i niejasnościach, bez pamięci emocjonując się tym, co dla nich przygotowaliście.

piątek, 4 lipca 2014

Lipcowe premiery

Po niezwykle ożywionym pierwszym półroczu, w którym ukazało się ponad 75 (sic!) książek o sporcie, przyszedł czas na dużo spokojniejszy lipiec. W tym miesiącu kibice raczej nie będą mogli narzekać na nadmiar nowych publikacji, nawet jeśli do dotychczasowych zapowiedzi dołączy jeszcze kilka następnych. Dziś o dwóch lipcowych premierach i pozycjach, które wydane zostały pod koniec czerwca.

Na początek, zgodnie z zasadą, o tym, czego nie udało się zapowiedzieć przed miesiącem. 30 czerwca do sprzedaży trafiły dwie książki, o których dowiedziałem się przed kilkoma dniami. Pierwsza z nich to coś dla tych, którzy gustują w regionalnych monografiach klubowych. „Duma Mazowsza. 65 lat Wisły Płock”. Taki tytuł nosi najnowsza pozycja Zbigniewa Pawłowskiego, autora, który może pochwalić się już jedenastoma publikacjami o tematyce sportowej. Obok książek o płockiej piłce nożnej, Błękitnych Raciąż czy KS Masovii, ten trener i działacz tworzył także albumy poświęcone Blaugranie – „110 lat FC Barcelona”, „Polacy w grach przeciwko Barcelonie” oraz „55 lat Camp Nou”. Teraz, kontynuując opracowywanie dziejów sportu w Płocku, postanowił opisać historię wszystkich sekcji tamtejszej Wisły.

Choć najnowsza publikacja przygotowana została na 65-lecie klubu, ukazuje się… dwa lata po tej rocznicy. Najwidoczniej nie udało się zgromadzić środków, aby wydać książkę w 2012 lub prace nad nią się przeciągnęły, dlatego dopiero 30 czerwca miało miejsce spotkanie autorskie, na którym premierowo można było nabyć tę monografię. Warto dodać, że opracowywanie tej pozycji zajęło autorom sześć lat, czyli szmat czasu. Można więc mieć nadzieję, że dzieje płockiego klubu opisane zostały z wielką starannością i dbałością o każdy szczegół. W pisaniu książki Zbigniewowi Pawłowskiemu pomagało kilku współpracowników, o czym wspomina we wstępie.