Pokazywanie postów oznaczonych etykietą soczi 2014. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą soczi 2014. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 lutego 2015

Na olimpijskim szlaku

W historii polskiej literatury sportowej jest taka seria, która ukazuje się regularnie od ponad 50 lat. Mimo transformacji ustrojowej, zmieniających się władz PKOl, a także dziesięcioletniej przerwy, do dziś osiągnięcia naszych olimpijczyków zapisywane są na kartach kolejnych tomów. Panowie i panie, pora przybliżyć historię cyklu „Na olimpijskim szlaku”.

Zaczęło się w 1962 roku. Właśnie wtedy nakładem wydawnictwa Sport i Turystyka ukazał się pierwszy album serii zatytułowany „Na olimpijskim szlaku. Polacy na olimpiadzie w Rzymie i Squaw Valley”. „Postanowiliśmy wydać drukiem tę publikację, jako dokument naszych osiągnięć, do których zaliczamy przecież nie tylko wysiłek sportowców, ale również pracę trenerów, organizatorów, oraz poparcie tysięcznych rzesz Polaków z Kraju i zagranicy, dzięki ich ofiarności bowiem mogliśmy przygotować i wysłać tak liczną ekipę olimpijską” – czytamy na pierwszej stronie we wstępie przygotowanym przez Polski Komitet Olimpijski. Idea powstania premierowego tomu została sprecyzowana dosyć jasno i w zasadzie do dziś to właśnie dokumentacja osiągnięć polskich sportowców i wszystkich ludzi pracujących na ich sukces jest głównym celem publikacji z serii „Na olimpijskim szlaku”. Stwierdzenie, że w kolejnych książkach nic się nie zmieniało, byłoby jednak sporym nadużyciem. 52 lata, które dzielą tom pierwszy od (na razie) ostatniego, to szmat czasu i choćby ze względu na postęp technologiczny najnowsze książki cyklu zdecydowanie się różnią. Zmieniła się forma, ale idea pozostała.

Początki
Tom z 1962 roku nie był szczególnie imponujący, jeśli chodzi o objętość i nakład. Autorzy, czyli Lech Cegrowski, Włodzimierz Gołębiewski, Witold Domański, Jerzy Zmarzlik (teksty), Arkady Brzezicki (opracowanie graficzne) i Waldemar Andrzejewski (obwoluta) przygotowali 148 stron. Opisywali na nich krótko poprzednie starty Polaków w igrzyskach, początki PKOl, a także przygotowania do „Operacji Squaw Valley – Rzym”. Główną częścią była oczywiście prezentacja wyników naszych sportowców w Stanach Zjednoczonych i w stolicy Włoch. Jak łatwo się domyślić, letnie igrzyska, z których reprezentanci Polski przywieźli 21 medali, opisane zostały szerzej, bo na mniej więcej 80 stronach. Zimowemu odpowiednikowi tej imprezy poświecono tylko 11 stron, ale też osiągnięcia Polaków w Squaw Valley były nieporównywalnie mniejsze, choć i tak najlepsze w historii. Elwira Seroczyńska zdobyła srebro, a Helena Pilejczyk brąz. Trudno zresztą porównywać oba starty, gdyż w zimowych igrzyskach wystartowało zaledwie 13 sportowców z Polski, a do Rzymu wysłaliśmy ekipę liczącą 185 zawodników. Jeśli więc chodzi o liczbę medali na jednego sportowca, lepiej wypadli przedstawiciele dyscyplin zimowych.

wtorek, 4 marca 2014

Autobiografia wariata

Jak już kiedyś zaznaczałem, uwielbiam czytać wspomnienia sportowych „bad boys”. Sięgając po autobiografię Bodego Millera byłem przekonany, że godziny poświęcone na lekturę tej pozycji nie będą czasem zmarnowanym. Tak rzeczywiście było, choć to nie kontrowersje są największą zaletą książki napisanej przez amerykańskiego narciarza.

To, co zaintrygowało mnie w „Autobiografii wariata”, ujęte zostało w jej pierwszej części. Autor spożytkował ją na opis rodzinnych dziejów oraz obszerne przedstawienie lat swojego dzieciństwa. W przypadku większości sportowców taki zabieg rzadko kończy się powodzeniem. Pisanie o prywatnym życiu na ponad 100 stronach dla czytelnika może okazać się nużące. Na szczęście nie jest tak w przypadku Bodego Millera, a zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to właśnie te fragmenty książki sprawiają, iż czytelnik lekturę kończy bez poczucia zmarnowanego czasu. Wpływ na to ma oczywiście wyjątkowa historia amerykańskiego sportowca, która z powodzeniem nadawałaby się nawet na film. Na tle wielu biografii, w których kibice mogą przeczytać o zwyczajnym życiu bohatera, często opisywanym według tego samego schematu (bieda – trudności – sport – wielka kariera), książka Amerykanina zdecydowanie się wyróżnia.

czwartek, 13 lutego 2014

Biegi przed erą Kowalczyk

Pozycja „Droga do Justyny Kowalczyk” nie jest biografią mistrzyni olimpijskiej z Vancouver. Książka napisana przez Daniela Ludwińskiego to dzieło przybliżające czytelnikowi historię biegów narciarskich, zarówno polskich, jak i światowych. Autor poprzez przedstawienie sylwetek najlepszych sportowców w dziejach tej dyscypliny ukazuje ewolucję tego sportu na przestrzeni lat.

Dzieło, które swoją premierę miało jeszcze przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Soczi, podzielone jest na dwie części. W pierwszej Daniel Ludwiński prezentuje życiorysy zawodników zza granicy, w drugiej natomiast skupia się na polskich sportowcach. Mimo że Polska nigdy nie należała do krajów, w których biegi narciarskie były najpopularniejszą dyscypliną, a rodzimi narciarze, z kilkoma wyjątkami, nigdy nie osiągali w tym sporcie wielkich sukcesów, druga część książki jest nieco ciekawsza niż wcześniejsza. Wpływ mają na to przede wszystkim gęsto pojawiające się tam wypowiedzi opisywanych biegaczy i ich trenerów, których w początkowych fragmentach „Drogi do Justyny Kowalczyk” jest niewiele. Dzięki temu publikacja staje się znacznie żywsza, a poznawanie historii kolejnych sportowców z pierwszej ręki jest dla czytającego po prostu ciekawsze.

środa, 5 lutego 2014

Prawdziwa historia królowej nart

Uparta dziewczyna z Kasiny Wielkiej, która mimo wielu trudności w wieku 27 lat zdobyła w sporcie wszystko, co było do zdobycia. Tak w skrócie można opisać historię Justyny Kowalczyk – najwybitniejszej postaci polskich biegów narciarskich. Przed kolejną i być może ostatnią wielką imprezą jej życie w biografii „Złota Justyna” postanowił opisać dziennikarz „Przeglądu Sportowego”, Kamil Wolnicki.

Książka poświęcona Justynie Kowalczyk miała swoją premierę 22 stycznia. Data ukazania się biografii nie jest oczywiście przypadkowa. W najbliższy piątek rozpoczną się XXII Zimowe Igrzyska Olimpijski w Soczi, które mogą być ostatnim wielkim wydarzeniem sportowym, w którym udział weźmie królowa nart. Polscy kibice życzyliby sobie, żeby tak oczywiście się nie stało, ale sama zainteresowana wielokrotnie podkreślała, że organizowane w Rosji igrzyska są jej punktem docelowym. Czy końcowym? Tego do jeszcze nie wiadomo, a decyzja Justyny Kowalczyk będzie zapewne uzależniona od wyników, które uda jej się osiągnąć w zbliżającej się imprezie. Dywagacjom na temat przyszłości polskiej mistrzyni olimpijskiej poświęcony został zresztą ostatni rozdział książki, ale o treści za chwilę. Na początek kilka ogólnych informacji o tej pozycji.