Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sir alex ferguson. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sir alex ferguson. Pokaż wszystkie posty

piątek, 9 grudnia 2016

Piątka na piątek: Alex Ferguson „Być liderem”

Stał się legendą Manchesteru United. Z sukcesami prowadził klub przez niemal 27 lat. Wraz z jego odejściem skończył się złoty okres Czerwonych Diabłów, podczas którego byli drużyną podziwianą przez kibiców na całym świecie. Sir Alex Ferguson to jeden z najsłynniejszych menadżerów w historii futbolu. Przeczytajcie, jakimi pięcioma spostrzeżeniami dzieli się w swojej nowej książce „Być liderem”.

1. „Z jakiegoś powodu Bóg dał nam parę oczu i parę uszu, a tylko jedną buzię. Stąd też powinniśmy dwa razy więcej obserwować i słuchać, niż mówić”.

Powyższe słowa mogą wydawać się oczywiste, ale przyznam szczerze, że nigdy w ten sposób nie postrzegałem pracy trenera. Ferguson w „Być liderem” w wielu miejscach udowadnia, że umiejętność dobrego obserwowania i słuchania może okazać się kluczowa w jego zawodzie. Jako przykłady podaje dwie sytuacje: transfer Cantony i grę w „dziada”.
W 1992 roku, po meczu Manchesteru United z Leeds, Ferguson podsłuchał rozmowę swoich zawodników pod prysznicem – ci gorączkowo dyskutowali na temat napastnika rywali, Erika Cantony. Chwalili zalety Francuza, co szkoleniowcowi wydało się dziwne, gdyż nigdy wcześniej piłkarz przeciwników nie wywoływał w szatni takich emocji. Ta rozmowa poskutkowała tym, że Sir Alex zaczął bacznie przyglądać się Cantonie i wkrótce ściągnął go na Old Trafford. Podsłuchana pod prysznicem rozmowa stała się zalążkiem sprowadzenia do United jednego z najlepszych napastników w historii klubu.
W innymi miejscu książki Ferguson zdradza, jak cenny był dla niego jeden trening reprezentacji RFN, zaobserwowany w Kilmarnock w 1969 roku. To podczas niego Szkot zobaczył, że w czasach, gdy przez trenerów cenione były długie treningowe biegi, niemiecka ekipa trenowała zupełnie inaczej – kładła nacisk na posiadanie piłki. Ta obserwacja zaowocowała wprowadzaniem przez Fergusona w kolejnych drużynach tzw. boxes, czyli popularnej gry w „dziadka”, dzięki której podopieczni Sir Alexa doskonalili swoje umiejętności. 90-minutowa obserwacja treningu stała się dla menadżera lekcją na całą późniejszą karierę.

2. „Sprawdzałem, który z rywali po raz pierwszy grał na Old Trafford. Zazwyczaj na nich wywieraliśmy największą presję”.

czwartek, 9 lipca 2015

KONKURS: Wygraj biografię Henninga Berga!

Popijawa podczas mundialu, konflikty z trenerami, kara od sir Aleksa Fergusona za noc z ukochaną czy pożegnanie z reprezentacją w nie najlepszej atmosferze. Między innymi o tym w książce "Henning Berg. Z Manchesteru do Warszawy" pisze norweski dziennikarz, Joachim Forsund. Teraz dwa egzemplarze biografii obecnego szkoleniowca Legii, nad którą blog Książki Sportowe objął patronat medialny, możecie wygrać w konkursie.


O książce poświęconej byłemu piłkarzowi Manchesteru United i Blackburn Rovers, który robi trenerską karierę w Polsce, pisałem w tej recenzji. Jeśli zachęciła was ona do sięgnięcia po książkę, a nie mieliście jeszcze okazji jej zakupić, macie dobrą okazję do wygrania publikacji w konkursie. Aby wziąć w nim udział wystarczy odpowiedzieć na pytanie:

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Cała prawda o Bergu

Nigdy nie był wybitnym piłkarzem. Solidnym obrońcą, wyróżniającym się zawodnikiem z Norwegii, który do maksimum wykorzystał swoje możliwości – na pewno. Gdyby jednak przed dwoma laty Henning Berg nie objął Legii Warszawa, polscy kibice nigdy nie przeczytaliby jego biografii. Byłoby szkoda, bo to całkiem niezła książka, która udowadnia, że nawet stosunkowo niewielkim wysiłkiem można stworzyć ciekawą pozycję o piłce.

Przed ukazaniem się w Polsce książki „Henning Berg. Z Manchesteru do Warszawy” miałem wobec niej sporo wątpliwości. Moja najpoważniejsza obawia wiązała się z faktem, że w Norwegii biografia wydana została w 2004 roku, tuż po tym, jak piłkarz zakończył czynną karierę. Oczywistym było, że oryginał nie zawiera ani słowa na temat pracy Berga w naszym kraju. Wydawnictwo RM, które odpowiada za wypuszczenie tej pozycji na polski rynek, zadbało wprawdzie o uzupełnienie informacji i dostosowanie publikacji do oczekiwań czytelnika znad Wisły, ale paradoksalnie nie wpływa to znacznie na odbiór książki. Fakt, Jakub Radomski jak zawsze sprawnie streszcza to, co w życiu szkoleniowca Legii wydarzyło się w ostatnim czasie, a krótki wywiad z Bogusławem Leśnodorskim daje szansę poznać jego zdanie na temat Norwega, ale najciekawsze zaczyna się dopiero później. Od 43 strony poznajemy historię Berga oczami autora książki, dziennikarza Joachima Forsunda, który przybliża nam kolejne szczeble i najważniejsze momenty w karierze norweskiego obrońcy.

Kariera wyciśnięta do ostatniej kropli
Tym, co pozytywnie zaskakuje od pierwszych stron, jest fakt, że autor nie zaczyna książki sztampowo. Nie nastawia się na opisanie w prologu najważniejszej chwili w piłkarskiej karierze Berga, nie rozpoczyna też od jego dzieciństwa. U Forsunda początek to tak naprawdę… koniec! Autor w pierwszym rozdziale przenosi czytelnika do miasteczka Bearsden pod Glasgow, gdzie w trakcie gry w Rangersach mieszkał główny bohater wraz z rodziną. Mało tego, norweski dziennikarz relacjonuje swój pobyt w domu Bergów, opisując okoliczności poznania piłkarza, o którym zdecydował się napisać książkę. To bardzo udanie wprowadza do lektury, bowiem oprócz zawodnika, poznajemy od razu jego rodzinę – żonę Line oraz synów Rio i Lukasa. Już pierwszy rozdział pokazuje, jaka będzie to biografia – reporterska, pisana we współpracy z Bergiem, ale jednocześnie zdystansowana, absolutnie nie będąca laurką piłkarza.

piątek, 29 sierpnia 2014

Wayne w wielkim świecie Premier League

Druga część wspomnień Wayne’a Ronneya właśnie trafiła do polskich księgarni. „Moja dekada w Premier League” to opowieść o jednej z najlepszych piłkarskich liga snuta przez piłkarza, który przez ostatnie dziesięć lat co tydzień miał okazję rywalizować z zespołami i zawodnikami najwyższej światowej klasy. W ogólnej ocenie publikacja wydana przez Sine Qua Non wypada nadspodziewanie dobrze.

Muszę przyznać, że zabierając się za lekturę książki angielskiego napastnika nie spodziewałem się rewelacji. W ojczyźnie zawodnika druga część jego wspomnień sprzedała się tak sobie, więc sądziłem, że nie znajdę w niej zbyt wielu interesujących wątków. Zacząłem jednak czytać i pozycję „Moja dekada w Premier League” skończyłem w dwa wieczory. Może nie jest to najlepsza książka sportowa, z jaką miałem okazję się zapoznać, ale wciąga. A to już dużo. Przyjemnie przebywało się z Rooneyem w szatni United, słuchało przedmeczowych odpraw sir Aleksa Fergusona czy wychodziło razem z „Czerwonymi Diabłami” na Old Trafford. Przede wszystkim dlatego, że napastnik reprezentacji Anglii przez całą lekturę sprawia wrażenie małego chłopca zafascynowanego tym wszystkim, co wokół niego się dzieje i ten stan udziela się czytelnikowi. Przypominają się czasy, kiedy godzinami ganiało się za piłką na boisku i marzyło o karierze, która stała się udziałem „Wazzy”…
                         
O wyższości Premier League nad Ligą Mistrzów
Lektura książki Rooneya pozwala przenieść się w świat wielkiej piłki i, co dla wszystkich kibiców bez wątpienia najważniejsze, zajrzeć za jej kulisy. Czytelnik otrzymuje możliwość śledzenia oczami piłkarza tego wszystkiego, co on sam przeżył. To chyba największy atut pozycji „Moja dekada w Premier League”, ponieważ nie jest ona typową biografią. Wszystko to, co dotyczyły dzieciństwa i młodości Wayne’a, zawarte zostało w pierwszej części wspomnień. W drugiej można więc zapoznać się wyłącznie z tym, co dotyczy rozgrywek Premier League i Ligi Mistrzów (nieprzypadkowo w tej kolejności, gdyż ligę Rooney uważa za najważniejszą), gdyż o nich najczęściej pisze zawodnik. Jest jeszcze kilka opisów okoliczności najważniejszych spotkań w Pucharze Anglii i Pucharze Ligi Angielskiej, ale nie ma praktycznie niczego o reprezentacji. Podejrzewam, że ten temat zostanie przedstawiony w osobnej książce.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Biografia Téveza

Książkowe opowieści o piłkarzach bywają różne. Są takie, które czyta się świetnie, gdyż autorzy mają oryginalny pomysł na przedstawienie zawodników, a do tego obdarzeni są odrobiną talentu pisarskiego. Są też takie, które nie oferują czytelnikowi niczego więcej poza szczegółowym przedstawieniem kolejnych sezonów i meczów rozegranych przez opisywaną postać. Biografię Carlosa Téveza napisaną przez Iana Macleaya zaliczyć trzeba niestety do tej drugiej kategorii.

Książka „Carlos Tévez. Droga za slumsów na piłkarski szczyt” nie jest lekturą porywającą. Wpływu na tę ocenę nie ma wcale fakt, że biografia została opublikowana jeszcze w trakcie kariery Argentyńczyka. Część czytelników, poniekąd słusznie, uważa, że o sportowcach powinno się pisać dopiero po zakończeniu przez nich przygody ze sportem, tworząc publikacje będące podsumowaniem ich osiągnięć. Nie do końca zgadzam się z tą opinią, bowiem czytałem kilka biografii czynnych jeszcze zawodników, które były niezłe, a nawet bardzo dobre. Taki Wensley Clarkson świetnie opisał na przykład historię Brazylijczyka Ronaldo pod koniec lat 90., choć ten miał przed sobą jeszcze wiele wspaniałych meczów i sukcesów. Sami piłkarze – tacy jak Zlatan Ibrahimović, Philipp Lahm czy Gigi Buffon – udowadniali, że wydanie autobiografii przed zakończeniem kariery wcale nie musi być z góry skazane na porażkę. Carlos Tévez do tej pory nie doczekał się jednak dobrej książki na swój temat, gdyż owoc prac Iana Macleaya jest niestety momentami bardzo ciężkostrawny.

Młodość w telegraficznym skrócie
 „Droga ze slumsów na piłkarski szczyt”. Tak brzmi podtytuł biografii, który pozwala założyć, że w książce dokładnie opisane zostało trudne dzieciństwo Téveza i to, jak udało mu się wyrwać z argentyńskiej biedoty. Nic bardziej mylnego. Na przedstawienie młodzieńczych lat przyszłego piłkarza Macleay poświęca zaledwie kilkanaście stron. Zasadniczo to jeszcze mniej, gdyż w pierwszym, liczącym 16 stron rozdziale, autor przybliża to, co w życiu Argentyńczyka działo się do 2006 roku, czyli do momentu transferu do klubu West Ham United. Macleay pisze o dzieciństwie Téveza w slumsach, wrzucając do opisu kilka hiszpańskich słówek, przytacza historię wylanego wrzątku, który spowodował widoczną do dziś bliznę na szyi piłkarza, a także zdawkowo wspomina o pierwszych sukcesach z Boca Juniors (mistrzostwo, Copa Libertadores, Copa Sudamericana, Puchar Interkontynentalny) oraz reprezentacją (mistrzostwo olimpijskie i tytuł króla strzelców turnieju z 2004 roku). Nieźle, jak na zaledwie kilkanaście stron.

środa, 9 lipca 2014

Stary, dobry Harry

Po przeczytaniu wspomnień sir Aleksa Fergusona byłem przekonany, że to najlepsza książka, jaką kiedykolwiek napisał menedżer piłkarski i długo nie pojawi się taka, która będzie w stanie jej dorównać. Mając za sobą lekturą autobiografii „Zawsze pod kontrolą” Harry’ego Redknappa muszę jednak zweryfikować ten pogląd. Dzieło szkoleniowca Queens Park Rangers czytało się bowiem równie dobrze jak książkę jego starszego kolegi po fachu.

Podobieństw miedzy tymi trenerami jest zresztą znacznie więcej. Choć Ferguson urodził się ponad pięć lat wcześniej niż Redknapp, można powiedzieć, że obaj są reprezentantami tego samego pokolenia. Co za tym idzie, obaj nadają na podobnych falach, a sposób ich patrzenia na futbol też momentami staje się zbieżny. Można to wyczuć, czytając ich wspomnienia, choć oczywiście trzeba pamiętać, że wieloletni menedżer Manchesteru United jest dużo bardziej utytułowany. O ile jednak „Fergie” pracował przez dobre kilkanaście lat z drużyną z absolutnej światowej czołówki, tego samego nie można powiedzieć o jego młodszym koledze. Zespoły, które prowadził Redknapp, to drużyny o dużo mniejszym potencjale, więc mizerna liczba trofeów na koncie tego szkoleniowca nie może dziwić. W tym aspekcie Ferguson wyprzedza trenera QPR o kilka długości, ale już na poletku pisarskim obaj panowie stają się równorzędnymi konkurentami.

Czasy się zmieniają, Redknapp pozostaje
O tym, jak do spisania swoich wspomnień podszedł sir Alex Ferguson, pisałem jakiś czas temu w recenzji jego „Autobiografii”. Podkreślałem przede wszystkim fakt, że były menedżer „Czerwonych Diabłów” napisał książkę na własnych zasadach. To samo można powiedzieć o Redknappie, choć jego biografia nie cechuje się tak wielką swobodą w kolejności przedstawiania zdarzeń. Autor pozycji „Zawsze pod kontrolą” stara się raczej trzymać chronologii. Zaczyna wprawdzie opisem procesu, który toczył się między innymi przeciwko niemu od 2007 roku, a następnie przechodzi do tematu spekulacji dotyczących objęcia przez niego funkcji szkoleniowca reprezentacji Anglii (2012 rok), a więc zaburza porządek, ale to zabieg, który stosuje wielu autorów wspomnień. Jest to rodzaj wprowadzenia do lektury – na kolejnych stronach menedżer trzyma się chronologii wydarzeń, rzadko pozwalając sobie na wybieganie w odległą przyszłość czy tworzenie długich dygresji na temat tego, co miało miejsce wcześniej.

wtorek, 3 czerwca 2014

„Typowy Ferguson”. Sir Alex i jego autobiografia

To jedna z najbardziej wyczekiwanych sportowych premier tego roku. „Autobiografia” sir Aleksa Fergusona na Wyspach Brytyjskich zrobiła furorę, bijąc rekordy popularności. 5 czerwca nakładem Wydawnictwa Literackiego książka byłego menedżera Manchesteru United w końcu trafi także do polskich księgarni. Dla fanów futbolu to zdecydowanie pozycja obowiązkowa.

Kiedy Alex Ferguson podjął decyzję o przejściu na emeryturę i przestał być szkoleniowcem „Czerwonych Diabłów”, jedna z irlandzkich gazet napisała, że opuścił klub w ten sam sposób, w jaki go prowadził – na własnych zasadach. Autor artykułu podsumował pożegnanie z Manchesterem krótko, ale niezwykle trafnie: „Typowy Ferguson”. Po przeczytaniu autobiografii szkockiego menedżera, na myśl ponownie przychodzą te właśnie słowa. Sir Alex napisał bowiem książkę według własnych reguł – zrywając z wszelkimi konwenansami i absolutnie nie kierując się tym, co napisali inni szkoleniowcy. Dzięki temu jego wspomnienia są niezwykle świeże, a z każdą kolejną stroną czytelnik coraz bardziej przekonuje się o ogromnej charyzmie, jaką obdarzony jest były trener United.

Nie tylko o futbolu
Co pozwala stwierdzić, że Ferguson napisał książkę na własnych zasadach? Przede wszystkim fakt, że nie jest ona schematyczna, chronologicznie uporządkowana. Autor wprawdzie dzieli swoje wspomnienia na 25 rozdziałów, tyle tylko, że… tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Przykładowo w rozdziale zatytułowanym „Rooney” menedżer rozpoczyna od przybliżenia okoliczności pozyskania tego zawodnika, ale już kilka fragmentów dalej pisze o zachowaniu Roya Keane’a na treningach czy o tym, że w prowadzonych przez siebie piłkarzach widział cząstkę własnego „ja”. Ferguson często wplata w tekst podobne dygresje, co zaburza wprawdzie strukturę książki, ale w jego przypadku to właśnie nieuporządkowanie jest błogosławieństwem, gdyż sprawia, że dzieło tego trenera czyta się z dużym zainteresowaniem.

niedziela, 1 czerwca 2014

Czerwcowe premiery (cz. 1)

Maj pod względem nowych książek o sporcie był rekordowy. W ciągu minionych 31 dni do sprzedaży trafiło ostatecznie aż 21 pozycji, co jest wynikiem doprawdy imponującym. W czerwcu będzie nieco spokojniej, choć kibice na pewno nie będą mogli narzekać na nudę. Już w pierwszych dniach tego miesiąca ukaże się kilka interesujących tytułów.

Zanim jednak o czerwcowych premierach, na początek jeszcze kilka słów o książkach, które trafiły do księgarni w maju. Dawno już nie zdarzyło się, żebym w tekście z zapowiedziami pominął jakąś pozycję, ale w ubiegłym miesiącu dość niespodziewanie pojawiło się kilka publikacji, o których warto chociaż wspomnieć. Pierwsza z nich to „GKS (wice)mistrzem jest!”, czyli „Opowieść o tyskiej drużynie wszech czasów”. 21 maja miała miejsce oficjalna i uroczysta premiera takiej właśnie książki. Jej autorem jest Piotr Zawadzki, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, który wcześniej związany był z wieloma innymi redakcjami – „Piłką Nożną”, „Tempem”, „Przeglądem Sportowym” czy „Sportem”. Jako że urodził się i wychowywał w Tychach, a także był kibicem tamtejszego GKS-u, postanowił napisać o drużynie, która w 1974 roku wywalczyła awans do ekstraklasy, a dwa lata później wywalczyła wicemistrzostwo Polski. Efektem dwuletnich prac jest zawierające ponad 370 zdjęć i liczące 250 stron dzieło, które wydane zostało przez Miasto Tychy. Więcej informacji o tej pozycji znaleźć można na jej fan page’u w serwisie Facebook.

Oprócz książki o GKS-ie Tychy, pod koniec ubiegłego miesiąca do sprzedaży trafiły jeszcze trzy inne publikacji, których nie zapowiedziałem. 21 maja premierę miała kolejna, szósta już biografia Lionela Messiego. Pozycja „Messi. Mały chłopiec, który stał się wielkim piłkarzem” jest jednak skierowana do dzieci, gdyż właśnie w takich książkach specjalizuje się Egmont Polska, które wypuściło ją na rynek. Autorką liczącej 192 strony publikacji jest Yvette Żółtowska-Darska – do niedawna dyrektor kanału TVN Style. Okładkowa cena napisanej przez nią biografii to 29,99 zł. Nieco więcej trzeba wydać, aby stać się posiadaczem dwóch pozostałych książek. Pozycje „366 dni wokół FC Barcelony” oraz „Canarinhos. 11 wcieleń boga futbolu” kosztują 34,99 zł. Pierwszą z nich napisali Piotr Olejnik i Lech Piotrowski, dwaj znani kibice „Dumy Katalonii”, którzy stworzyli liczące 312 stron kalendarium klubu z Camp Nou. Pod tym, tym i tym linkiem można zapoznać się z krótkimi fragmentami książki i zobaczyć, jak wygląda efekt końcowy. Aby zajrzeć do publikacji o „canarinhos”, trzeba wybrać się natomiast do stacjonarnej księgarni. Od 28 maja można tam znaleźć 320-stronicowe dzieło Dariusza Wołowskiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej” i Sport.pl, które wydała firma Agora S.A.

środa, 26 marca 2014

W szatni z sir Aleksem Fergusonem

Napisana przystępnym językiem, zawierająca wiele praktycznych porad, a także naszpikowana mnóstwem autentycznych historii, o których opowiadają czołowi szkoleniowcy – sir Alex Ferguson, Jose Mourinho czy Arsene Wenger. „Menedżerowie” to pozycja skierowana do wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się, jak skutecznie zarządzać klubem piłkarskim. Książka nie ma formy opracowania naukowego, więc powinna przypaść do gustu także zwykłym kibicom, chcącym poczytać o warsztacie najlepszych menedżerów pracujących w Wielkiej Brytanii.

Mimo że pozycja, która ukazała się 18 marca nakładem Domu Wydawniczego Rebis, liczy sporo, bo 400 stron, czyta się ją bardzo sprawnie. Przede wszystkim, jak zaznaczyłem na wstępie, napisana jest prostym językiem. Mike Carson pisze w taki sposób, że podczas lektury „Menedżerów” trudno się nudzić. Brak w książce nagromadzenia teorii, wyliczeń czy rozbudowanych definicji, które znaleźć można w wielu naukowych opracowaniach. Książka o podtytule „Jak myślą i pracują wielcy stratedzy piłki nożnej” ma raczej formę praktycznego poradnika, dzięki czemu staje się dużo bardziej przystępna dla czytelnika. Właściwie każda teza od razu jest popierana wypowiedzią któregoś z menedżerów. To największa wartość książki, gdyż jej autorowi udało się dotrzeć do wszystkich najważniejszych trenerów pracujących swego czasu w Wielkiej Brytanii. O swojej pracy opowiadają takie tuzy jak Ferguson, Mourinho czy Wenger, ale w publikacji pięcioletniego pracownika McKinsey & Company oraz współwłaściciela firmy konsultingowej Aberykyn znaleźć można także słowa nieco mniej popularnych menedżerów – Martina Jola, Brendana Rodgersa, Harry’ego Redknappa, Roya Hodgsona czy Roberto Manciniego. Każdy z tych szkoleniowców wiele wnosi do książki.

czwartek, 6 marca 2014

Trenerzy, o których się pisze

Przed dwoma tygodniami pisałem na blogu o sportowcach, którzy mogą pochwalić się największą liczbą publikacji na swój temat. Bardzo często bohaterami książek stają się jednak trenerzy, zwłaszcza ci wybitni, którzy nierzadko swoją popularnością przebijają nawet samych zawodników. Postanowiłem więc przyjrzeć się również temu zagadnieniu i zaprezentować zestawienie trenerów, na temat których w polskiej literaturze sportowej znaleźć można najwięcej pozycji.

O ile rankingu sportowców nie zdominowali piłkarze, w przypadku tego zestawienia sytuacja wygląda zgoła inaczej. Na sześciu trenerów tylko jeden nie jest związany z futbolem – pozostała piątka to szkoleniowcy piłkarscy. Istotną zmianą jest także narodowość osób, które zajęły miejsca na podium. W poprzedniej klasyfikacji najlepsi okazali się zagraniczni zawodnicy – Lance Armstrong, Lionel Messi oraz Michael Jordan. W przypadku trenerskiego „Top 6” na samej górze hierarchii w komplecie usadowili się Polacy. Choć o rodzimej myśli szkoleniowej rzadko mówi się obecnie pozytywnie, często obsadzając najważniejsze trenerskie stanowiska ekspertami zza granicy, kilku szkoleniowców znad Wisły zapisało się w historii polskiego sportu złotymi zgłoskami. Dwóch z nich triumfowało w tym zestawieniu z dosyć wyraźną przewagą nad resztą stawki.

Miejsce 5.: Jose Mourinho i Pep Guardiola (2,5 książki)

Ranking otwierają dwaj trenerzy, których w ostatnich latach śmiało można uznać za najlepszych w swojej dyscyplinie. Świadczy o tym chociażby fakt, że obaj doczekali się książki będącej porównaniem ich metod szkoleniowych. W zeszłym roku na rynku pojawiła się pozycja „Mourinho vs. Guardiola”, w której Juan Carlos Cubeiro i Leonor Gallardo zestawili Portugalczyka z Hiszpanem. Kiedy powstawała książka wydana w Polsce przez Sine Qua Non, obaj szkoleniowcy toczyli bezpośrednie boje w Primera Division, Pucharze Króla i Lidze Mistrzów. Po lekturze tej pozycji kibic może wyrobić sobie własną opinię na temat tego, który z trenerów jest lepszy w tym fachu. W książkowym rankingu obaj panowie wypadają na remis, gdyż za wspomnianą wyżej publikację otrzymują po połówce książki, a wcześniej o każdym z nich ukazały się u nas po dwie inne pozycje.