Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nagrody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nagrody. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 grudnia 2015

Sportowa Książka Roku 2015. Who is who?

Jak zapewne wiecie, trwa coroczny plebiscyt na Sportową Książkę Roku. Jeśli ta informacja jest dla was nowością, to… nie wiem tak naprawdę, co robicie na tym blogu. No dobra, może weszliście przez przypadek albo włączyliście jakiś antyplebiscytowy filtr, który uodpornił was na wszelkie wiadomości o tym wydarzeniu. W każdym razie głosowanie czytelników trwa w najlepsze, więc warto włączyć się w zabawę i wytypować swojego faworyta. Być może pomocny okaże się ten właśnie tekst, w którym przybliżę 15 finałowych kandydatur.

Na początek trochę historii (to mój konik, więc bez tego się nie obejdzie). Tegoroczna edycja plebiscytu jest już trzecią, co niezmiernie cieszy. Zaczęło się dwa lata temu. Mniej więcej w sierpniu 2013 roku otrzymałem telefon od Krzyśka Baranowskiego, pomysłodawcy całego zamieszania [przeczytaj wywiad]. Przez dobre pół godziny przedstawiał ideę Sportowej Książki Roku, choć tak naprawdę po kilku pierwszych zdaniach byłem już przekonany, że to bardzo fajna inicjatywa, w którą warto się włączyć. Tak też zrobiłem i jako znany w środowisku bloger (choć niektórzy złośliwie twierdzą, że podrzędny – kto ma wiedzieć, to wie!), pomagałem przy pierwszych dwóch edycjach.

Za najlepszą publikację o sporcie 2013 roku uznana została (całkiem słusznie) pozycja „Wielki Widzew” Marka Wawrzynowskiego [przeczytaj recenzję oraz wywiad z autorem], deklasując konkurencję. Tak to się zaczęło. Przed rokiem, w drugiej edycji, najlepszy okazał się duet Grzegorz Szamotulski-Krzysztof Stanowski, który ze swoją książką „Szamo” [przeczytaj recenzję] zebrał najwięcej głosów. Jak będzie w tym roku? Przekonamy się już w styczniu. Na razie trwa głosowanie czytelników, którzy mogą wskazać ich zdaniem najlepszy sportowy tytuł wydany w okresie październik 2014 – listopad 2015. Do wyboru mają 15 książek wytypowanych przez jury złożone z dziennikarzy sportowych i organizatorów. Ja w tym roku plebiscyt śledzę wyłącznie jako postronny widz, gdyż z racji moich silnych związków z Wydawnictwem Sine Qua Non, zostałem (w porozumieniu z organizatorami oczywiście) wyłączony z udziału w całej zabawie.

Nie przeszkadza to jednak w tym, aby zachęcić was do głosowania i pokrótce przedstawić każdą z kandydatur. Przyznam szczerze, że wybór jest piekielnie trudny, gdyż każda z nominowanych pozycji zasługuje na wyróżnienie. Nawet tegoroczne przyznanie dwóch nagród (czytelników i ekspertów) nie załatwi sprawy – na pewno pojawią się głosy rozczarowania. Ja mam cichą nadzieję, że ponownie uda się zwyciężyć polskiemu autorowi. To nasz plebiscyt i jestem zdania, że zagraniczne tytuły powinny startować w osobnej kategorii, a tytuł Sportowej Książki Roku powinien być przyznawany wyłącznie Polakom. Niestety nie udało mi się przeforsować tego pomysłu, ale może wkrótce się to zmieni? Niezależnie od formuły, głosować trzeba! Poznajcie więc nominowane przez jury książki.

piątek, 20 czerwca 2014

Akcja „Mój pierwszy mundial”. Wygraj książkę i autograf Harry’ego Redknappa!

Tegoroczne mistrzostwa świata są niesamowite. Nie brakuje niczego – pięknych akcji, mnóstwa bramek, zaskakujących rozstrzygnięć oraz emocji od pierwszej do ostatniej minuty. Brazylijska impreza jest wyjątkowa i kibice bez wątpienia zapamiętają ją na długo. Czy jednak za kilka lat trwający właśnie turniej będą wspominać z tak wielkim sentymentem, jak pierwszy mundial w swoim życiu?

Pierwsze zawsze jest najlepsze i próbowałem to udowodnić przed kilkoma dniami w tekście poświęconym mistrzostwom świata z 2002 roku. Mundial rozgrywany na boiskach Korei Południowej i Japonii był premierową imprezą tej rangi, którą miałem okazję śledzić jako 11-letni kibic. Z tego też względu wyczyny Ronaldo i jego kolegów z drużyny, podobnie jak mecze reprezentacji Polski prowadzonej przez Jerzego Engela czy drogę Niemców do finału w Jokohamie, do końca życia wspominał będę z sentymentem. Czytelnicy tego bloga są jednak w różnym wieku, więc swoją mundialową inicjację przechodzili w różnych momentach – dla kogoś wyjątkowe mogły być mistrzostwa w Niemczech sprzed ośmiu lat, dla innego fana niezapomniany, bo premierowy, mógł być turniej z 1994 roku. Jeszcze starsi kibice do dziś z łezką w oku mogą wspominać wyczyny Diego Maradony na meksykańskich stadionach, które później starali się kopiować na własnym podwórku.

Bez wątpienia każdy fan futbolu ma piękne wspomnienia związane ze swoimi pierwszymi mistrzostwami świata, a także jakieś gadżety mające związek z tą imprezą – wycinki prasowe, prowadzony przez siebie zeszyt z wynikami, plakat ulubionej drużyny, naklejki, karty, bilety meczowe lub, a jakże, książki. Akcja „Mój pierwszy mundial” ma na celu zachęcenie kibiców do podzielenia się z innymi swoimi przeżyciami, a także zdjęciami pamiątek. To zabawa, która ma pokazać, że futbol jest fantastycznym, wielowymiarowym zjawiskiem, które potrafi dostarczyć wielu wzruszeń oraz wyjątkowych wspomnień. Mistrzostwa świata w piłce nożnej, będące esencją tej gry, są wydarzeniem, które przez każdego fana postrzegane jest inaczej i na tym właśnie polega piękno mundiali. Startująca właśnie akcja może być tego najlepszym potwierdzeniem.